Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 29 września 2024 14:33
Reklama KD Market
Reklama

Obama i imigracja – katalog niedotrzymanych obietnic

Prezydent Barack Obama zapowiedział, że podejmie decyzje wykonawcze w sprawach imigracyjnych dopiero po listopadowych wyborach do Kongresu. Pomijając kwestię legalności rządzenia krajem za pomocą tzw. executive orders, czyli po prostu dekretów, jest to kolejna złamana przez prezydenta obietnica w sprawach imigrantów.


Powodów odroczenia decyzji nie trzeba daleko szukać. Obama chce w ten sposób pomóc swoim partyjnym kolegom walczącym o utrzymanie stanu posiadania. Wydanie decyzji, która od razu zostałaby okrzyknięta przez republikanów jako „amnestia”, mogłoby kosztować utratę głosów w wielu ważnych okręgach wyborczych.


Prezydent utrzymuje, że nadal zamierza jednostronnie zawiesić deportacje większej grupy imigrantów, podobnie jak to miało miejsce kilkanaście miesięcy temu w przypadku młodych ludzi, którzy wraz z rodzicami nielegalnie wjechali do USA. Tamta regulacja nazwana Deferred Action for Childhood Arrivals, czyli DACA, pozwoliła tysiącom ludzi na podjęcie legalnej pracy.





Latynosi się zdenerwują?


Obama podejmuje jednak duże ryzyko – może zrazić do siebie i Partii Demokratycznej wyborców latynoskich, stanowiących ich naturalny elektorat. Nie bez powodu w dzień po ogłoszeniu decyzji o przełożeniu na późną jesień prezydenckich dekretów na okładce hiszpańskojęzycznego „La Opinion” ukazał się tytuł „Obama no se atreve” (Obamie nie zależy). Latynosi, którzy są w USA coraz liczniejszą grupą etniczną, czują, że są traktowani przez polityków wyłącznie przedmiotowo, a ich głosy nie mają większego znaczenia. Jeśli nie pójdą na listopadowe wybory, oczekiwane przez demokratów straty w Kongresie mogą okazać się dużo dotkliwsze.


Zwolennicy walki o prawa imigrantów nie kryją rozczarowania. W ciągu ostatnich siedmiu lat – od czasów, kiedy był jeszcze kandydatem na prezydenta – Obama złożył wiele obietnic w sprawie reformy imigracyjnej, z których spełnił naprawdę niewiele. Imigranci nie wiedzą teraz, czy w ogóle można mu uwierzyć.


Deportacje zamiast reformy


Jeszcze w 2008 roku Barack Obama – już wówczas kandydat na prezydenta – przemawiał w San Diego na konferencji National Council of La Raza. Obiecał wówczas, że jako prezydent nie pozostanie obojętny na sprawę reformy imigracyjnej, nawet jeśli stałaby się ona poważnym problemem. Podczas kampanii wyborczej zapewniał, że kwestia imigracji pozostanie „pierwszoplanowym priorytetem” nowego prezydenta.


Zwolennicy reformy mogli liczyć na zmiany i przyjęcie bardziej racjonalnych kryteriów przyjmowania imigrantów oraz programu legalizacyjnego dla nieudokumentowanych, tym bardziej, że już za czasów republikanina George’a W. Busha o mało nie doszło do uchwalenia ustawy. Ówczesny prezydent – w co dziś trudno uwierzyć, patrząc na polaryzację w Kongresie – popierał projekty reformy imigracyjnej zawierającej zapisy o ścieżce do obywatelstwa dla osób legalizujących pobyt w USA. Co ciekawe, w 2007 r. przeciwko ustawie zagłosowała aż jedna trzecia demokratów.





Po objęciu przez Obamę fotela prezydenta okazało się, że niewiele można w sprawie reformy zrobić, mimo że przez krótki czas demokraci mieli większość w obu izbach Kongresu. Prezydent nie przesłał na Kapitol obiecywanego projektu w ciągu pierwszego roku swojej kadencji. Potem trzeba było zacząć gasić ważniejsze polityczne pożary i łagodzić kryzysy i poza werbalnymi deklaracjami Biały Dom nie zajmował się kontrowersyjnym problemem. W 2010 r. pojawiła się jeszcze szansa na przyjęcie senackiego projektu Dream Act, pozwalającego na legalizację pobytu przez osoby, które do USA przywieziono jako małe dzieci. Wraz z przejęciem Izby Reprezentantów przez republikanów, w tym wpływową Tea Party, i te nadzieje się rozwiały. Co więcej administracja chciała koniecznie pokazać, że przestrzega prawa imigracyjnego i nasiliła deportacje. Stało się to znakiem firmowym prezydentury Baracka Obamy. Corocznie z USA wydala się ok. 400 tys. osób i jest to maksimum, jakie z powodów logistycznych może usunąć z USA system.


Problem nielegalnej imigracji zamiast rozwiązać się – narasta "


Zakładniczka reforma


W kampanii 2012 roku sprawa reformy imigracyjnej wróciła. Barack Obama znów otrzymał poparcie większości Latynosów, do czego przyczynili się także sami republikanie. W tej grupie etnicznej fatalnie odebrano pomysł kandydata Mitta Romneya, aby dokręcić śrubę nielegalnym imigrantom tak ostro, aby ci deportowali się sami. Romney wycofał się z tej propozycji, ale złe wrażenie pozostało.


W czerwcu 2012 r. Obama wykonał pierwszy konkretny krok w stronę imigrantów, zawieszając deportację osobom, które zostałyby objęte przez Dream Act (gdyby ten został kiedykolwiek uchwalony). Program DACA pozwolił tysiącom młodych ludzi na wyjście z cienia, ale dla Obamy z politycznego punktu widzenia był to ruch słonia w składzie porcelany. Decyzja podjęta w trybie administracyjnym zantagonizowała jeszcze bardziej obóz republikański, uniemożliwiając przyjęcie reformy imigracyjnej. Senat co prawda uchwalił kompleksowy projekt ustawy latem ubiegłego roku, ale Izba Reprezentantów do dziś nie podjęła prac nad projektem.


Dziś Barack Obama twierdzi, że dalej będzie musiał rządzić dekretami. Jego kolejną decyzją miało być rozszerzenie programu DACA o kolejne grupy imigrantów. Zapewne zostanie ona ogłoszona dopiero w listopadzie, choć już teraz budzi spore kontrowersje. Będzie to jedynie forma „półamnestii” wciąż tworząca grupę ludzi będących mieszkańcami drugiej kategorii. Do tego zawieszenie deportacji będzie można „odwiesić” i tysiące ludzi znajdą się przed perspektywą konieczności opuszczenia kraju.


Narastające problemy


Innym nierozwiązanym problemem jest fala młodych nielegalnych imigrantów przekraczających masowo południową granicę. Tu administracja poniosła kompletną porażkę, nie umiejąc zatrzymać dzieci i nastolatków masowo wysyłanych do USA. Młodzi ludzie oddawani są pod opiekę członków rodzin w Stanach, po czym przepadają bez wieści, nie stawiając się na przesłuchania imigracyjne. Problem nielegalnej imigracji zamiast rozwiązać się – narasta.


Warto pamiętać, że ewentualna „półamnestia” obejmie także wielu Polaków, którzy – często od wielu lat – przebywają w USA bez dokumentów. Oczywiście jeśli zdecydują się na ujawnienie wobec władz w ramach rozszerzonego programu DACA. Decyzja taka będzie wiązała się z ryzykiem. Obama obiecuje co prawda, że zajmie się reformą imigracyjną w nowej kadencji Kongresu, ale po tylu złamanych obietnicach trudno uwierzyć w sukces sensownej imigracyjnej reformy.


Jolanta Telega


[email protected]


 

Zdjęcie główne: Demonstracja przeciwników deportacji przed Białym Domem fot.Michael Reynolds/EPA

US to expand strikes on Islamic State

US to expand strikes on Islamic State

epa04394909 US President Barack Obama delivers a prime time address from the Cross Hall of the White House, in Washington, DC, USA, 10 September 2014. Vowing to target the Islamic State with air strikes 'wherever they exist' Obama pledges to lead a broad coalition to fight IS and work with 'partner forces' on the ground in Syria and Iraq. EPA/SAUL LOEB / POOL

Rally for comprehensive immigration reform on the West Front of the US Capitol

Rally for comprehensive immigration reform on the West Front of the US Capitol

epa03657248 People show their support during a rally for comprehensive immigration reform on the West Front of the US Capitol in Washington DC, USA, 10 April 2013. Several thousand people attended the rally. EPA/MICHAEL REYNOLDS


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama