Działania podejmowane przez Polaków mające na celu zniwelowanie skutków rosyjskiego embarga, głównie na jabłka, są niczym pospolite ruszenie, które swoim zasięgiem dociera również do Ameryki. Nawet polski ambasador w Waszyngtonie Ryszard Schnepf postanowił wesprzeć polskich sadowników i wystąpił w krótkim filmie rozpowszechnianym przez ambasadę RP w internecie i adresowanym do rządu Stanów Zjednoczonych.
Film zatytułowany „Freedom Apples” pokazuje ambasadora z zasępioną miną siedzącego na ogrodowej ławce z koszem na jabłka. Pusty kosz symbolizuje fakt, że polscy sadownicy nie mają uprawnień, by sprzedawać swoje jabłka w USA, bo amerykańskie prawo zazdrośnie strzeże rodzimego rynku rolnego. Eksport polskich jabłek do Stanów wymaga uzyskania odpowiednich zezwoleń, a to niełatwe, nawet między sojusznikami.
– Wiecie, że Polska jest największym eksporterem jabłek na świecie? Właściwie była (…) Drodzy amerykańscy przyjaciele, proszę, przyłączcie się do apelu adresowanego do rządu USA, aby otworzył drzwi dla naszych jabłek – mówi ambasador, odnosząc się do sankcji nałożonych przez Rosję na polskie owoce i warzywa. Schnepf zwrócił się do amerykańskiego Departamentu Rolnictwa o rozpoczęcie działań, których celem jest zezwolenie na eksport polskich jabłek do Ameryki.
W USA można kupić wiele polskich produktów, wystarczy wstąpić do jednego z licznych polonijnych sklepów w Chicago czy w Nowym Jorku, ale import jabłek z Polski wymaga specjalnego pozwolenia. Dlatego na tutejszym rynku można kupić jabłka z krajów, które mają podpisaną z USA umowę o wolnym handlu. Polska, podobnie jak cała Unia Europejska, takiej umowy jeszcze nie ma, chociaż rozmowy na ten temat trwają. Dlatego potrzebne jest uzyskanie specjalnej zgody na import owoców i warzyw do Stanów Zjednoczonych.
Polska stara się o uzyskanie zgody na sprzedaż polskich jabłek w USA w szybkim trybie w związku z rosyjskim embargiem na produkty rolne z Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych. Ambasador Schnepf rozmawiał już o tym z amerykańskim wiceministrem rolnictwa Michaelem Scusem. Polskę interesuje tzw. szybka ścieżka, bo sytuacja jest nadzwyczajna. Warszawa liczy na wsparcie amerykańskiego sojusznika nie tylko w obronności, ale też w handlu. A ponieważ strona amerykańska też została dotknięta rosyjskimi sankcjami, z pewnością lepiej rozumie problem.
Angażując w sprawę samego ambasadora, placówka RP w Waszyngtonie chce zwrócić uwagę amerykańskiej opinii publicznej na kłopoty spowodowane działaniami Federacji Rosyjskiej i przekonać Amerykanów, że polskie owoce są smaczne i zdrowe. Chodzi też, w dłuższej perspektywie, o zwiększenie wymiany handlowej między USA a Polską.
Ambasador Schnepf chce też zaangażować do tej akcji Polonię: – Polonia amerykańska, Amerykanie polskiego pochodzenia, Polacy mieszkający w Stanach wiedzą, jak dobra jest polska żywność i że cieszy się szczególną wiarygodnością. W tym przypadku, jak zawsze w tego typu sytuacjach, głos Polonii jest niezbędny.
Wojciech Minicz
fot.Anatoly Maltsev/EPA