Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 14 listopada 2024 21:34
Reklama KD Market

Obama sam na sam z nielegalną imigracją

Z powodu impasu w Kongresie prezydent Barack Obama weźmie sprawę imigracji w swoje ręce na tyle, na ile pozwala mu prawo. Może skorzystać z prezydenckich uprawnień, by usunąć zagrożenie w postaci deportacji milionów nielegalnych imigrantów, co konserwatyści postrzegają jako kolejną amnestię. Przyjrzyjmy się, co Obama może zrobić w najbliższych miesiącach, by usprawnić źle funkcjonujący system imigracyjny, a zarazem zwiększyć notowania swojej partii, choć niekoniecznie już w tym sezonie wyborczym.





W czym problem?


11 milionów lub więcej imigrantów mieszka nielegalnie w Stanach Zjednoczonych od kilku, a nawet kilkudziesięciu lat. Pracują, chodzą do szkoły i uczestniczą w amerykańskim życiu społecznym, choć przyjeżdżając tu, naruszyli prawo i nie posiadają dokumentów uprawniających do pozostania w USA. Ostrzejsze egzekwowanie prawa bez towarzyszących mu prób zastosowania prawnej ochrony nieudokumentowanych imigrantów doprowadziło do powstania potężnej grupy nielegalnej populacji. W związku z tym Biały Dom zastanawia się nad krokami, które może podjąć z pominięciem Kongresu.


Administracja Obamy deportowała lub zawróciła z granicy ponad dwa miliony ludzi. W przeciwieństwie do George’a W. Busha, który ścigał pracujących imigrantów, skupiono się na usuwaniu przestępców, osób, które przekroczyły granicę stosunkowo niedawno i tych, którzy nieustannie powracają do USA przez zieloną granicę.


Nie spełniły się obietnice Obamy dotyczące zatwierdzenia reformy imigracyjnej podczas jego pierwszej kadencji w Białym Domu. Prezydent był zmuszony do skupienia całej uwagi na odnowie gospodarczej po krachu finansowym w 2008 roku i na reformie opieki zdrowotnej. Społeczność latynosko-amerykańska, która dwukrotnie poparła Obamę w wyborach, obecnie żąda wstrzymania deportacji, argumentując, że prowadzą one do rozbijania rodzin, a tym samym niszczą tkankę społeczną potężnej grupy mieszkańców USA.


Izba Reprezentantów odrzuca ustawę Senatu


W ubiegłym roku Senat zatwierdził wszechstronną ustawę, która wyznaczała drogę do legalnego statusu milionom nieudokumentowanych imigrantów mieszkających w USA od wielu lat oraz przewidywała metody umocnienia granic. Ustawa poparta przez wszystkich demokratów i 14 republikanów nakładała na nielegalnych imigrantów obowiązek zarejestrowania się, zapłacenia kary, nauczenia się języka angielskiego i ostatecznie wystąpienia o przyznanie legalnego statusu. Ustawę poparły organizacje przedsiębiorców, związki zawodowe i grupy religijne. Gdy wydawało się, że już utorowano drogę do reformy republikanie z Izby Reprezentantów nawet nie raczyli rozważyć ustawy zatwierdzonej przez Senat.


Konserwatyści określili senacki plan jako amnestię dla ludzi depczących prawo. Oświadczyli, że nielegalnych należy wysłać do państw, z których przybyli, ponieważ rywalizując o pracę z obywatelami USA, przyczyniają się do rozbudowy rządu i kosztów jego utrzymania, na przykład poprzez konieczność zwiększenia usług publicznych, co wiąże się z potrzebą zwiększenia personelu agencji rządowych.


Wstrzymanie deportacji dzieci imigrantów


W 2012 administracja Obamy wstrzymała deportacje imigrantów przywiezionych do USA jako dzieci. Decyzję tę podjęto, ponieważ dwa lata wcześniej republikańscy senatorzy zablokowali ustawę demokratów znaną jako Dream Act, która chroniła przed usunięciem z USA wychowane tu dzieci nielegalnych imigrantów. Republikanie uznali ten ruch za odstąpienie Obamy od pełnego egzekwowania przepisów imigracyjnych. Oświadczyli, że od tej pory nie wierzą, iż prezydent poważnie myśli o umocnieniu ochrony granic.


Przed wyjazdem na letnią przerwę w obradach zdominowana przez republikanów Izba Reprezentantów głosowała za odwołaniem wszystkich poprzednich dekretów prezydenckich związanych z nielegalną imigracją i za powstrzymaniem podobnych akcji w przyszłości. Klauzula ta nie ma najmniejszych szans na zatwierdzenie w zdominowanym przez demokratów Senacie.


Nowa fala imigrantów w Teksasie


Dziesiątki tysięcy osób z Ameryki Środkowej, w tym większość dzieci, w ostatnich miesiącach przepełniły obiekty przeznaczone dla imigrantów w Teksasie. Konserwatywni republikanie przypisują tę sytuację dwóm zmianom: prawu z 2008 roku, które nakłada obowiązek przesłuchania dzieci w sądzie imigracyjnym i dekretowi Obamy o wstrzymaniu deportacji nieletnich. Krytycy uważają, że prawo i dekret odczytano jako gwarancję, że dzieci, które dotrą do USA nie będą odsyłane do domu.


Napływ młodocianych imigrantów z Gwatemali, Salwadoru i Hondurasu rząd traktuje jako oddzielne zagadnienie, niezwiązane z problemem nieudokumentowanych imigrantów mieszkających w Stanach Zjednoczonych od wielu lat. Prezydent Obama zwrócił się do Kongresu o pieniądze na przyspieszenie rejestracji i opiekę nad nowymi przybyszami, lecz równocześnie powiedział, iż większość z nich zostanie odesłana do rodzinnego kraju. Dzieci, które zbiegły do USA przed przemocą, mają status uchodźców. Chociaż największa grupa przybyła tu pod koniec ubiegłego roku, to sprawę zaczęto nagłaśniać dopiero kilka tygodni temu. Dlaczego? Konserwatyści chcą temu nadać posmak sensacji ze względów politycznych – im bliżej wyborów, tym lepiej. W rezultacie nieletnich uchodźców potraktowano jako przykład nieudolnej polityki imigracyjnej Baracka Obamy. Warto dodać, że o dzieciach było cicho, dopóki gubernator Teksasu Rick Perry nie wyraził chęci ponownego ubiegania się o urząd prezydenta.


Oszacowano, że gdyby każdy powiat w USA wziął pod opiekę dwoje małoletnich uchodźców, to problem związany z brakiem miejsca w obiektach dla imigrantów byłby zlikwidowany w ciągu jednego dnia.


Co Obama może zrobić bez zgody Kongresu?


Kiedy stało się jasne, że w tym roku Izba Reprezentantów nie podejmie debaty nad reformą imigracyjną, Obama zwrócił się do Departamentu Sprawiedliwości i Departamentu Bezpieczeństwa Kraju o przedstawienie przepisów umożliwiających samodzielne działania z pominięciem Kongresu. CNN pisze, że jedną z potencjalnych opcji jest rozszerzenie programu odraczającego deportacje tzw. Dreamersów. Prezydent może przyznać legalny status rodzicom obywateli USA i zezwolić nieudokumentowanym imigrantom na podjęcie starań o wizę pracowniczą. Zespół prawników rozważy, co jest możliwe z prawnego punktu widzenia i z perspektywy politycznej. Rzecznik Białego Domu Josh Earnest ostrzega przed zbytnim optymizmem zaznaczając, że wszystko, co prezydent może w tej sprawie zrobić, nie będzie tak trwałe i decydujące, jak byłaby odrzucona przez Izbę Reprezentantów ustawa Senatu.


Latynoska społeczność generalnie popiera działania Obamy, lecz zaprotestuje, jeśli okażą się zbyt nieśmiałe. Jak można było przypuszczać, przed ogłoszeniem jakichkolwiek decyzji konserwatyści podnieśli alarm i wyrazili wściekłość z powodu „samowoli” prezydenta. Najgłośniejszy przeciwnik reformy imigracyjnej, republikański senator z Alabamy Jeff Sessions powiedział, że celem prezydenta jest wydanie około sześciu milionów zezwoleń na pracę dla imigrantów w każdym wieku. Taką decyzję Sessions postrzega jako „afront dla każdego bezrobotnego Amerykanina, szczególnie z najuboższych regionów kraju”. Republikanie z izby niższej Kongresu, którzy ostatnio zatwierdzili oskarżenie przeciw Obamie za zmiany w reformie opieki zdrowotnej, już ostrzegają przed kolejnym oskarżeniem tym razem za dekrety w sprawie imigracji.


Dlaczego tak trudno o zgodę?


Jeśli reforma wyznaczy drogę do obywatelstwa milionom imigrantów, którym obecnie grozi deportacja, to demokraci zyskają polityczną lojalność wyborców latynoskiego pochodzenia. Tego boją się republikanie, którzy w sprawie reformy imigracyjnej są głęboko podzieleni.


Konserwatyści ostrzegają, że zatwierdzenie senackiej wersji lub zbliżonej do niej ustawy sprawi, że demokraci przez wiele następnych lat będą zasiadać w Białym Domu. Republikanin z Florydy, senator Marco Rubio jest zdania, że odrzucenie ustawy przyniesie identyczny rezultat. Dlatego zachęca do popierania reformy, nie wszechstronnej i przeprowadzonej za jednym zamachem, lecz wyczerpującej i wprowadzanej stopniowo. Rubio proponuje: zabezpieczenie granic, modernizację systemu prawnego, rozwiązanie problemu nieudokumentowanych imigrantów, a tym samym pozyskanie wiary społeczeństwa, że Kongres poważnie traktuje tę sprawę. Mimo tych ostrzeżeń republikanie z Izby Reprezentantów zablokowali głosowanie nad ustawą imigracyjną, nie pozostawiając Obamie innej opcji poza wydawaniem dekretów.


Jeśli przed listopadowymi wyborami prezydent doprowadzi do choćby częściowego rozwiązania problemu nielegalnych imigrantów – działając samodzielnie, to może podkopać demokratów startujących w konserwatywnych okręgach kongresowych. Jednak krótkotrwałe fiasko to nic w porównaniu z potencjalną wygraną na dłuższą metę.


Elżbieta Glinka


[email protected]


Zdjęcie: Barack Obama fot.Michael Reynolds/EPA


National Day Laborer Organizing Network hold a picket rally to protest the deportation of parents

National Day Laborer Organizing Network hold a picket rally to protest the deportation of parents

epa04177307 People walk with a sign that reads 'Mr. President Stop Deportations' during a picket rally held by the National Day Laborer Organizing Network to protest the deportation of parents, outside the White House, in Washington, DC, USA, 23 April 2014. The Obama administration had authorized more than two million deportations by early April 2014, according to media reports. EPA/MICHAEL REYNOLDS

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama