Chicagowscy podatnicy wydadzą kolejne półtora miliona dol. na odszkodowanie dla 23-letniego Briana Bakera, który doznał urazu mózgu i został sparaliżowany, gdy wjechał rowerem w barykadę znaczącą zawalony kanał ściekowy.
Jest to ostatnie z serii odszkodowań przyznanych mieszkańcom Chicago za niedbalstwo służb miejskich. Wypadek miał miejsce nocą 9 czerwca 2009 roku, na skrzyżowaniu ulic Damen i Waubansia. Baker właśnie otrzymał dyplom ukończenia Columbia College i po zakrapianej alkoholem zabawie wracał rowerem do domu. Nie zauważył bariery.
Miejski komitet finansów bez słowa przyznał Bakerowi odszkodowanie, gdy radca prawny zwrócił uwagę, że światło na barykadzie gasło, a sama barykada znajdowała się w dziurze. Gdyby dobrze oznaczała zawalony kanał, rowerzysta najprawdopodobniej by ją dostrzegł. Nikt z członków komitetu nie podważył tego punktu widzenia. Tym bardziej, że w tej sprawie poziom alkoholu w organizmie ofiary nie miał najmniejszego znaczenia, ponieważ jazda rowerem w stanie nietrzeźwym nie jest karalna.
Oryginalnie Baker domagał się odszkodowania w wysokości 12 mln dolarów. Istniało duże prawdopodobieństwo, że jeśli dojdzie do sądowej rozprawy ława przysięgłych przyzna mu dużo wyższe odszkodowanie niż miasto zapłaci w wyniku ugody pozasądowej.
We wtorek komitet finansów wyraził również zgodę na wypłacenie 350 tys. dol. 42-letniej Sandrze Franke, która w lutym 2010 roku potknęła się na wystającej płycie chodnika na Adams Street, doznając skomplikowanego złamania stopy. Kobieta do dziś ma trudności z chodzeniem.
"Chicago Tribune " przypomina, że były to tylko dwie z kilku spraw, które kosztują podatników miliony dolarów. W marcu rada miasta wypłaciła 5,75 mln dol. rowerzyście sparaliżowanemu przez 40-stopowe drzewo na miejskim parkingu. W kwietniu 5 mln dol. otrzymał mężczyzna po stracie nogi w wyniku potrącenia przez samochód. Pojazd wpadł w poślizg na lodzie, który utworzył się z powodu uszkodzonego wodociągu.
Czy władze miasta wyciągną nauczkę?
(eg)
Reklama