Decyzje dotyczące obsady nowej administracji budzą "przerażenie wśród elit establishmentu, co kontrastuje z euforią wśród fanów Trumpa (wyrażaną) w internecie i na konserwatywnych profilach w mediach społecznościowych" - relacjonuje CNN.
Kontrowersje szczególnie budzą trzy nazwiska: Pete'a Hegsetha, nominowanego na szefa Pentagonu, Tulsi Gabbard, która ma objąć stanowisko Dyrektorki Wywiadu Narodowego, czyli koordynatorki wszystkich służb wywiadowczych USA, oraz Matta Gaetza wskazanego przez Trumpa na stanowisko prokuratora generalnego. Według CNN to co łączy całą trójkę to "przede wszystkim ich kwalifikacje zawodowe i etyczne oraz doświadczenie, a właściwie ich brak", a także "niezachwiana lojalność" wobec Trumpa.
Przyszły szef Pentagonu Hegseth jest weteranem wojen w Afganistanie i Iraku, choć najbardziej znany jest jako prezenter weekendowego programu w prawicowej telewizji Fox News, gdzie pracuje od 10 lat. Prowadził też m.in. programy sylwestrowe, pełnił ponadto rolę eksperta od wojskowości.
Nominacja Hegsetha zaskoczyła Republikanów. Zasiadający w komisji ds. weteranów republikański senator Bill Cassidy przyznał, że nic nie wie o przyszłym szefie Pentagonu, zaś kolejny Republikanin w Senacie, współprzewodniczący grupy ds. NATO Thomas Tillis stwierdził, że wybór Trumpa jest "ciekawy".
Większe zdumienie wzbudziło wśród republikańskich polityków nominowanie kongresmena z Florydy Matta Gaetza na stanowisko prokuratora generalnego. Słynący z kontrowersji polityk był oskarżany o płacenie za seks z nieletnią, jest także w obozie Trumpa jednym z największych przeciwników pomocy dla Ukrainy.
W rozmowie z CNN republikańska senatorka z Alaski Lisa Murkowski nazwała Gaetza "niepoważnym kandydatem", a kongresmen Don Bacon z Nebraski stwierdził, że "nie ma dobrego komentarza" w sprawie tej nominacji. Ich wypowiedzi sugerują, że Gaetz może nie uzyskać wymaganej zgody Senatu na objęcie stanowiska. Według CNN jego wybór jest "najmocniejszym gestem pogardy (Trumpa) dla ministerstwa sprawiedliwości, prokuratorów tam pracujących i rządów prawa".
Wiele kontrowersji wzbudziło nazwisko Tulsi Gabbard, która ma pełnić stanowisko Dyrektorki Wywiadu Narodowego, czyli koordynatora 18 amerykańskich agencji wywiadowczych.
Gabbart, kongresmenka z Hawajów, była Demokratką, zanim przeszła w 2024 roku do obozu Republikanów i Trumpa. Znana jest przede wszystkim z prorosyjskich poglądów, których nie zmieniła inwazja na Ukrainę.
CNN zauważa, że nie wszystkie wybory Trumpa są kontrowersyjne. Kandydatura Senatora Florydy Marka Rubio, nominowanego na sekretarza stanu, została przyjęta z aprobatą, gdyż "wielu senatorów uważa go za poważnego znawcę polityki zagranicznej, w szczególności w kwestii Chin" - wyjaśnia CNN.
Rubio jest zwolennikiem dozbrajania Tajwanu przez USA, wypowiadał się także krytycznie o prześladowaniu przez chińskie władze Ujgurów, mniejszości muzułmańskiej zamieszkującej zachodnią prowincję Sinciang. Rubio może być pierwszym szefem amerykańskiej dyplomacji, który jest objęty chińskimi sankcjami, co praktycznie oznacza zakaz wjazdu na terytorium Chin.
Emocje wzbudziło powołanie przez Trumpa nowego "departamentu wydajności państwa" (DOGE) pod przewodnictwem miliardera Elona Muska i biznesmena Viveka Ramaswamy'ego. Zadaniem nowego ciała ma być "demontaż biurokracji" i ograniczenie wydatków budżetu federalnego o co najmniej 2 bln dol.
Jedną z pierwszych decyzji Trumpa, po ogłoszeniu wygranej w wyborach prezydenckich, był wybór jednej z jego najbliższych współpracowniczek Susi Wiles na stanowisko szefowej personelu Białego Domu. To ona od ponad czterech dekad odpowiada za kampanie Republikanów na wszystkich szczeblach politycznych. Jej zastępcą ma zostać dotychczasowy doradca Trumpa Stephen Miller znany z antyemigracyjnych poglądów i zapowiadający kampanię "Ameryka tylko dla Amerykanów".
Trump zapowiedział także, że zatrudni byłego szefa urzędu ds. imigracji i służby celnej (ICE) Toma Homana jako swojego "cara od granicy". W wywiadzie dla telewizji Fox News w poniedziałek Homan potwierdził, że w nowej administracji polityka egzekwowania prawa na granicy będzie taka, jak podczas pierwszej kadencji Trumpa, lecz należy spodziewać się o wiele więcej deportacji.
Do gabinetu prezydenta po latach ma wrócić prawnik Partii Republikańskiej Bill McGinley, który otrzymał nominację na doradcę prawnego. Na początku pierwszej kadencji Trumpa pełnił on funkcję sekretarza Białego Domu. Był także zewnętrznym ekspertem Republikanów w komitecie ds. "uczciwości wyborów" prezydenckich w 2024 r.
Prezydent elekt zaproponował nowojorskiej kongresmence Elise Stefanik stanowisko ambasadorki USA przy ONZ. Czwarta w hierarchii Republikanka, posiadająca polsko-holenderskie pochodzenie, uznawana jest za ważną stronniczkę Trumpa.
Były gubernator stanu Arkansas i były republikański kandydat na prezydenta Mike Huckabee został wskazany jako przyszły ambasador Izraela. Jest on znany ze zdecydowanie proizraelskich poglądów, podobnie jak najbliższy przyjaciel Trumpa, biznesmen Steven Witkoff, który został nominowany na wysłannika ds. Bliskiego Wschodu.
Trump ogłosił także, że zamierza wskazać byłego kongresmena i Dyrektora Wywiadu Narodowego Johna Ratcliffe'a na stanowisko nowego szefa Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA). Już wcześniej był on mocno krytykowany za upolitycznienie wywiadu i selektywne publikowanie informacji wywiadowczych.
Doradcą Białego Domu ds. bezpieczeństwa narodowego ma zostać kongresmen z Florydy Mike Waltz. Prezydent elekt zapowiedział, że Waltz będzie orędownikiem polityki "pokoju poprzez siłę". W przyszłej administracji Trumpa ma także znaleźć się kongresmenka z Dakoty Południowej Kristi Noem, która ma pełnić obowiązki ministry bezpieczeństwa krajowego.
Mapę administracji Trumpa zamyka były kongresmen z Nowego Jorku Lee Zeldin wskazany przez prezydenta elekta na szefa Agencji Ochrony Środowiska (EPA). Polityk zapowiedział, że jego priorytetem będzie m.in. "przywrócenie amerykańskiej dominacji energetycznej".(PAP)