22 maja zmarł pułkownik Marian Edward Prusek ps. Żubr, prezes chicagowskiego oddziału Koła byłych Żołnierzy Armii Krajowej. W miniony weekend bliscy, przyjaciele, znajomi i weterani z AK oraz innych organizacji pożegnali pułkownika w jego ostatniej drodze do wieczności.
30 maja w domu pogrzebowym Skaja wartę honorową przy trumnie zmarłego zaciągnęli członkowie Towarzystwa Historycznego Armii Polskiej oraz poczet sztandarowy AK. Nabożeństwo za spokój duszy odprawił kapelan Koła, ks. Tadeusz Dzieszko. W pożegnalnym słowie ks. kanonik nawiązał do żołnierskiej drogi zmarłego, która rozpoczęła się na trzy lata przed końcem II wojny światowej w podkieleckich lasach. Później była akcja “Burza” i słynne walki pod Ratkowem i Krzepinem. Po rozwiązaniu AK, aresztowaniu i szczęśliwej ucieczce z sowieckiego więzienia, podkomendny porucznika Marcina przez rok potajemnie uczył się w Krakowie.
Tropiony przez UB w 1946 roku uciekł przez zieloną granicę. Trafił do amerykańskiej strefy okupacyjnej, skąd przez Londyn na początku lat pięćdziesiątych dotarł do Chicago. W nowej ojczyźnie zaciągnął się do piechoty morskiej w okresie wojny koreańskiej. Po powrocie do cywila podjął pracę w belgijskich liniach lotniczych. Zamieszkał w Chicago.
Czynnie włączył się w wir działalności społecznej i charytatywnej gromadząc leki i środki między innymi dla działającej w warszawie kliniki dla weteranów AK, w której pomoc otrzymywały koleżanki i koledzy z Polski oraz Białorusi, Litwy i Ukrainy. Koło AK wspomagało swoich towarzyszy broni na terenach wschodnich. Bywały lata, że zebrana pomoc liczona była w dziesiątkach tysięcy dolarów rocznie.
Przez ostatnie siedemnaście lat Marian Prusek był prezesem chicagowskiego oddziału Koła AK. Pełnił również funkcję komendanta Placówki 90 SWAP. W krótkim materiale nie sposób przedstawić choćby w zarysie działalność tego zasłużonego patrioty i człowieka honoru. Tę wiedzę z pewnością zainteresowani będą mogli pogłębić czytając książkę autobiograficzną pt.:“Spełnione życie”, która niebawem ukaże się na rynku wydawniczym.
– Moje wspomnienia z wieloletniej współpracy z Marianem Pruskiem są wielorakie i piękne – powiedział ks. Tadeusz Dzieszko. – Pułkownik Marian Prusek, to człowiek wielkiego kalibru, człowiek wielce zasłużony dla Polski, ojczyzny naszej, człowiek głębokiej wiary, również parafianin w kościele św. Konstancji. Teraz jego prochy spoczną na warszawskich Powązkach.
Życzymy mu szczęśliwego lotu do Polski i nieba. Był to człowiek, który zasłużył sobie na to poprzez długie, piękne, oddane, zaangażowane życie wypełnione miłością Boga i człowieka – powiedział ks. kapelan.
W domu pogrzebowym recytacją utworu o życiu i śmierci autorstwa Feliksa Konarskiego Refrena pożegnała pułkownika aktorka Barbara Denys-Krzyżanowska. W uroczystościach uczestniczył zastępca konsula generalnego, konsul Robert Rusiecki.
W sobotę o godz.11 w kościele św. Konstancji odprawiona została uroczysta msza pożegnalna. Trumna ze śp. Marianem Pruskiem została okryta flagą amerykańską. Uczestniczący w ceremonii żołnierze piechoty morskiej oddali honory wojskowe i przekazali sztandar amerykański wdowie Annie Prusek. Nad trumną odegrany został hymn żałobny.
Prochy pułkownika przewiezione zostaną do Polski. W Katedrze Polowej Wojska Polskiego odprawiona zostanie msza pogrzebowa. Urna z prochami zostanie złożona w kwaterze Armii Krajowej cmentarza powązkowskiego.
Tekst i zdjęcia: Andrzej Baraniak/NEWSRP