Najwięcej kłopotów było z zakładaniem dżdżownic na haczyki, zarzucaniem wędek i ze zdejmowaniem rybek. Młodzi wędkarze musieli wykazać się takimi umiejętnościami w zawodach, zorganizowanych po raz siedemnasty z okazji Dnia Dziecka przez polonijny klub wędkarsko-łowiecki Polish Fishing & Hunting Club.
Ale od czego są rodzice i opiekunowie? Ci bardzo dzielnie wspomagali swoje pociechy. Niektórzy nawet lądując w wodzie... Często w ferworze rywalizacji zapominali się na tyle, że zamieniali rolę obserwatorów i pomocników w czynnego uczestnika zawodów.
Wyniki były różne. Od przysłowiowej “taaakiej ryby” po kilkadziesiąt sztuk wyłowionych podczas dwóch godzin sportowej rywalizacji. Najlepsi złowili nawet po czterdzieści i więcej ryb z gatunku bluegill i crappi. Zdarzały się także jednostkowe okazy z innych gatunków.
Jak powiedział prezes klubu Jerzy Krawczyk, nie to jest najważniejsze w całej imprezie, ale fakt, że blisko 150 dzieci oderwało się na kilka godzin od ekranów komputerów, gier, smartfonów i innych elektronicznych gadżetów, aby spędzić z rodzicami kilka godzin z dala od wielkomiejskiego zgiełku łowiąc ryby i pałaszując ze smakiem kiełbaski, kaszanki oraz lody serwowane bezpłatnie przez organizatorów.
Drugim niezwykle ważnym aspektem imprezy jest fakt, że wiele dzieci debiutowało z wędką w ręku i złowiło pierwszą w swoim życiu rybę. Złowione okazy ponownie wpuszczano do wody. Taka mała lekcja humanitaryzmu z pewnością dzieciakom się przydała.
W tym kontekście wyniki nie są najważniejsze i jedynie z dziennikarskiego obowiązku wspominamy, że rywalizowano w trzech grupach wiekowych. Wszystko działo się 1 czerwca od godz. 9.00 na polanie numer 25 w parku Busse Woods w Elk Grove Village.
Tekst i zdjęcia: Andrzej Baraniak/NEWSRP