Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 7 października 2024 15:24
Reklama KD Market

Jeniec czy dezerter? Kontrowersje wokół Bowe’a Bargdahla

Uwolnienie amerykańskiego żołnierza Bowe’a Bargdahla z niewoli w Afganistanie wywołało radość i równocześnie krytykę pod adresem prezydenta Obamy związaną z wymiana jeńca na pięciu więźniów z Guantanamo Bay. Wkrótce nieprzychylne opinie zaczęli wyrażać byli towarzysze broni Bargdahla, którzy nie mają go za bohatera lecz za zdrajcę.





30 czerwca 2009 roku Bowe Bergdahl wyposażony w wodę, nóż, notatnik oraz długopis i ołówek opuścił swoją placówkę. Oprócz kuloodpornej kamizelki i broni pozostawił w namiocie notatkę. Wyraził w niej rozczarowanie armią, wyjaśnił, że nie popiera misji USA w Afganistanie i udaje się w poszukiwaniu nowego życia. Raport złożony przez oficera przesłuchiwanego w związku z zaginięciem podlegającego mu żołnierza, stanowi zaledwie część bardziej skomplikowanego obrazu.


Uwolnienie Bergdahla po 5 latach w niewoli talibów wymagało negocjacji na wysokim szczeblu dyplomatycznym z udziałem zagranicznych rządów. Uwieńczeniem rozmów było przewiezienie jeńca do szpitala w amerykańskiej bazie wojskowej w Niemczech, gdzie poddano go badaniom. Wolność Bergdahla, promowanego w czasie pobytu w niewoli do stopnia sierżanta, stała się poważnym problemem politycznym dla administracji Obamy, która musi bronić decyzji o wymianie pięciu talibów na jednego amerykańskiego żołnierza.


Krytycy twierdzą, że intensywne poszukiwania Bergdahla przyczyniły się do śmierci dwóch, jeśli nie sześciu żołnierzy. Zaprzeczają temu przedstawiciele Pentagonu podkreślając, że zarzuty są bezpodstawne i nie znajdują potwierdzenia w danych o stratach w ludziach. Mimo to, były lekarz z plutonu Bergdahla, Joshua Cornelison, w wywiadzie zaaranżowanym przez republikańskich strategów oświadczył, że cała sprawa budzi w nim gniew, ponieważ 5 lat temu wszyscy byli zobowiązani rzucić się na poszukiwania zaginionego ilekroć nadszedł raport, że gdzieś był widziany.


Członkowie plutonu Bergdahla przedstawiają go jako wielbiciela książek z romantycznymi mrzonkami, które wielu wydawały się  raczej dziwaczne. Nie pił piwa, nie spożywał mięsa z grilla i nie zadawał się ze swoimi rówieśnikami. Ciągle siedział na łóżku i uczył się używanych tam języków: dari, arabskiego i  paszto.


Po zaginięciu Bergdahla wszczęto gorączkowe poszukiwania z użyciem dronów, helikopterów i psów. Najbardziej intensywna operacja poszukiwawcza trwała osiem dni. Zatem zakończyła się długo przed śmiercią sześciu żołnierzy, którzy zginęli w sierpniu i na początku września, podczas patroli w prowincji Paktika. Jednak niektórzy członkowie plutonu utrzymują, że w rzeczywistości przez następne 90 dni obowiązywał ich rozkaz szukania kolegi. Z tego też powodu za śmierć żołnierzy z patrolu obciążają Bergdahla.


Byli członkowie II plutonu wyraźnie za nim nie przepadali. Twierdzą, że przed zaginięciem wysłał do domu wszystkie osobiste rzeczy, łącznie z komputerem. Wspominają, jak patrząc na otaczające ich góry zastanawiał się, czy mógłby przejść przez nie do Chin. Nie najlepiej przyjmowano fakt, że pisał nowele.


Niektorzy sugerują, że wiedząc, iż są zajęci poszukiwaniami, talibowie zaatakowali pobliską placówkę, licząc na to, że nikt nie przyjdzie jej z pomocą. Zginęło kilku żołnierzy. Jednak oficerowie nie zgadzają się z taką interpretacją wypadków.


Z przeglądu listy poległych w Afganistanie wynika, że krytycy Bergdahla winią go za śmierć każdego żołnierza w prowincji Paktika w ciągu czterech miesięcy od dnia jego zaginięcia. Choć raporty oficerów temu przeczą, to Cornelison i inni pozostają nieprzekonani. Chcą, by po powrocie do kraju Bowe Bergdahl został postawiony w stan oskarżenia o dezercję. Mają mu za złe, że przez trzy miesiące poszukiwań przeżyli piekło.


Huffington Post przypomina słowa rzecznika Pentagonu, Johna F. Kierby, który podkreśla, że bez względu na okoliczności zaginięcia, Stany Zjednoczone zawsze starają się odzyskać każdego amerykańskiego żołnierza. (eg)      


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama