Ewa Malcher
Dokument „State of the Air 2014” przygotowany przez American Lung Association, na który powołuje się „Chicago Sun-Times”, umieszcza Chicago na 14 miejscu listy amerykańskich miast o największym krótkotrwałym zanieczyszczeniu powietrza i na 20 miejscu pod względem stężenia ozonu oraz poziomu zanieczyszczeń w skali roku.
− Z całą pewnością powietrze w Chicago jest czystsze niż przed 15 laty, gdy opublikowaliśmy nasz pierwszy raport − zapewnia Mike Kolleng, menedżer kampanii Healthy Air. − Wciąż jednak jest wiele do zrobienia w zakresie poprawy jakości powietrza, którym oddychamy − dodaje Kolleng.
Autorzy raportu ustalili, że prawie połowa Amerykanów mieszka w powiatach, gdzie poziom zanieczyszczeń utrudnia oddychanie. W 22 najbardziej zanieczyszczonych miastach zanotowano więcej dni z podwyższonym stężeniem szkodliwego ozonu (znajdującego się blisko powierzchni Ziemi) w powietrzu niż w roku ubiegłym. Kolleng wyjaśnia, że zmiany klimatu, a co za tym idzie zjawiska takie jak upały czy susze, przyczyniają się do gromadzenia się ozonu, którego wdychanie niesie za sobą między innymi zwiększone ryzyko przedwczesnej śmierci czy trudności z oddychaniem. Podobnie zanieczyszczenia pyłowe zwiększają ryzyko chorób serca, raka płuc i astmy, a także mogą niekorzystnie wpływać na rozwój płuc.
Pięć miast o najbardziej zanieczyszczonym powietrzu leży w Kalifornii. Niechlubną listę otwierają: Los Angeles z największym stężeniem ozonu i Fresno z największym poziomem zanieczyszczeń krótkotrwałych, jak i w skali roku.
Najczystszym powietrzem do oddychania cieszą się mieszkańcy Bangor w Maine, Bismarck w Dakocie Płn., Cape Coral-Fort Myers na Florydzie oraz Salinas w Kalifornii.
Lung Association wyjaśnia, że większość zdecydowanych przedsięwzięć zmierzających do redukcji zanieczyszczenia powietrza powinny podjąć władze federalne i stanowe przy ścisłej współpracy z Agencją Ochrony Środowiska.
(ak)
