Atletico Madryt awansowało do finału piłkarskiej Ligi Mistrzów. W środę pokonało w Londynie Chelsea 3:1 (1:1). W Hiszpanii przed tygodniem był bezbramkowy remis. We wtorek awans wywalczył Real Madryt, który pokonał w dwumeczu Bayern Monachium 5:0.
Chelsea Londyn - Atletico Madryt 1:3 (1:1).
Bramki: dla Chelsea - Fernando Torres (36); dla Atletico - Adrian Lopez (44), Diego Costa (61-karny), Arda Turan (72).
Sędzia: Nicola Rizzoli (Włochy).
Widzów: 38 000.
Pierwszy mecz 0:0. Awans: Atletico.
Chelsea: Mark Schwarzer - Branislav Ivanovic, Gary Cahill, John Terry, Ashley Cole (46-Samuel Eto'o) - David Luiz, Ramires, Willian (77-Andre Schuerrle), Eden Hazard, Cesar Azpilicueta - Fernando Torres (67-Demba Ba).
Atletico: Thibaut Courtois – Juanfran, Miranda, Diego Godin, Filipe Luis - Koke, Tiago, Mario Suarez, Arda Turan (83-Cristian Rodriguez) - Diego Costa (76-Jose Sosa), Adrian Lopez (66-Raul Garcia).
Rewanż miał zupełnie inny przebieg, niż pierwsze spotkanie. W Madrycie Chelsea była skupiona na obronie, a gospodarze nie byli w stanie stworzyć dogodnej okazji do zdobycia gola. Tym razem już w czwartej minucie, choć nieco przypadkowo, pomocnik Atletico Koke trafił w poprzeczkę.
Po bezbramkowym remisie w stolicy Hiszpanii było wiadomo, że w Londynie będzie musiała paść bramka, w ostateczności w serii rzutów karnych. Tak długo nie trzeba było jednak czekać. W 36. minucie Willian nie dał dwóm piłkarzom gości odebrać sobie piłki, zagrał do Cesara Azpilicuety, ten dośrodkował w pole karne, a prowadzenie Chelsea dał Fernando Torres.
30-letni napastnik nie okazywał radości po zdobyciu gola. Mając 11 lat związał się z Atletico. W rozgrywkach juniorskich i seniorskich bronił jego barw przez 12 lat.
Odpowiedź podopiecznych trenera Diego Simeone była szybka. Osiem minut później przy biernej postawie obrońców „The Blues” piłkę do siatki wpakował Adrian Lopez.
Taki wynik premiował awansem Atletico. Szkoleniowiec Chelsea Jose Mourinho postanowił więc wzmocnić siłę ofensywną. Po przerwie na boisku pojawił się kameruński napastnik Samuel Eto'o, który zastąpił obrońcę Ashleya Cole'a.
Intuicja zawiodła portugalskiego trenera. W 59. minucie Eto'o sfaulował w swoim polu karnym Diego Costę i sędzia podyktował „jedenastkę”. Na bramkę zamienił ją sam poszkodowany, ale wcześniej zobaczył żółtą kartkę, bo zbyt długo ustawiał piłkę.
Chelsea rzuciła się do rozpaczliwych ataków. W 64. minucie gości przed stratą bramki uratował słupek, w który piłka trafiła po uderzeniu głową Brazylijczyka Davida Luiza.
W 72. minucie Atletico praktycznie rozstrzygnęło losy rywalizacji. Turek Arda Turan najpierw trafił w poprzeczkę, a po chwili popisał się skuteczną dobitką.
Atletico w finale najważniejszych klubowych rozgrywek na Starym Kontynencie wystąpi po 40 latach przerwy. W 1974 roku musiało uznać wyższość Bayernu Monachium.
24 maja w Lizbonie zmierzy się z lokalnym rywalem Realem Madryt, który w półfinale wyeliminował... Bayern. „Królewscy” w dwumeczu wygrali 5:0. Obie drużyny wciąż walczą też o mistrzostwo kraju.
Real w finale zagra po raz 13. w historii i jest coraz bliżej "La Decima", czyli dziesiątego tytułu w rozgrywkach o Puchar Europy. Poprzednio wznosił puchar w 2002 roku. Dwa lata wcześniej także stanęli naprzeciw drużyny z Hiszpanii. Pokonali Valencię 3:0.
W finale po raz pierwszy zmierzą się drużyny z tego samego miasta. (PAP)