Do 30 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych tornad, które przeszły nad południowymi regionami USA - poinformowały amerykańskie władze. Jest wielu rannych; w samym stanie Arkansas służba zdrowia mówiła o co najmniej 100 poszkodowanych.
Wcześniejszy bilans mówił o 17 zabitych. Nowe ofiary to mieszkańcy stanów Alabama i Missisipi. Silny wiatr niszczył budynki, wyrywał drzewa i pozbawił elektryczności tysiące gospodarstw.
W liczącym 35 tys. mieszkańców Tupelo, położonym w północno-wschodniej części Mississippi, zniszczeniu uległy wszystkie budynki wzdłuż dwóch przecznic miasta. Nikt nie zginął, lecz miejscowy szpital przyjął 30 rannych.
We wtorek rano mieszkańców Georgii i Alabamy obudziło wycie syren, wiatru i burzy. Tornada zmusiły ludzi do opuszczenia domów i biznesów w poszukiwaniu bezpiecznych schronisk. Liczba śmiertelnych ofiar tornad, które przeszły przez Arkansas oraz szerokim pasem od Oklahomy do Alabamy wzrosła do 28 osób. Wiele osób do tej pory nie powróciło do domów. Ci, którzy wrócili, zastali gruzy.
Tornada dotarły również do Tennessee w pobliżu granicy z Alabamą. Tu zniszczeniu uległ budynek szkolny i kilka prywatnych domów. Wiatr zerwał linie wysokiego napięcia, co poważnie utrudnia dostęp ratowników do miejsc, gdzie mogli ukryć się ludzie. Jak podaje agencja AP za krajowym biurem meteorologicznym, tornada przesuwają się na wschód Stanów Zjednoczonych. Wiadomość tę z ulgą przyjęli mieszkańcy Alabamy, którzy ciągle pamiętają tragedię z kwietnia 2011 roku, kiedy w wyniku zmasowanego uderzenia 60 tornad zginęło 250 osób.
Ewa Malcher
