Jako supermocarstwo i lider wolnego świata Stany Zjednoczone odgrywały bardzo ważną rolę w polityce i misji apostolskiej Watykanu za pontyfikatu Jana Pawła II.
Ameryka należała do najczęściej odwiedzanych przez niego krajów i odwzajemniała mu się uznaniem i szacunkiem.
Większość Amerykanów, co potwierdzają sondaże, do dziś żywi podziw dla Jana Pawła II i uznaje go za jednego z najwybitniejszych papieży w historii i największych światowych przywódców w XX wieku. Najbardziej dotyczy to katolików – jednej czwartej populacji – ale też ogromnej części protestantów i wyznawców religii niechrześcijańskich.
Polski papież odwiedził USA siedem razy, wliczając w to dwa krótkie międzylądowania na Alasce, gdzie raz spotkał się z ówczesnym prezydentem Ronaldem Reaganem. W czasie swego pontyfikatu spotykał się z pięcioma amerykańskimi prezydentami. W jego pogrzebie w 2005 r. uczestniczył prezydent George W.Bush i dwóch jego poprzedników: George H.W.Bush i Bill Clinton.
Jan Paweł II po raz pierwszy przyjechał do USA pod koniec września 1979 r., w niespełna rok po objęciu papieskiego tronu. Odwiedził sześć miast, m.in. Nowy Jork, gdzie przemawiał na sesji Zgromadzenia Ogólnego NZ, i Waszyngton, gdzie jako pierwszy papież w historii gościł w Białym Domu, podejmowany przez prezydenta Jimmy'ego Cartera. Pierwszym etapem jego pielgrzymki był Boston, silny ośrodek amerykańskiego katolicyzmu. Na mszę pod gołym niebem w Boston Common, mimo deszczu, przyszło pół miliona ludzi.
Podróż okazała się olbrzymim triumfem. Tłumy były pod wrażeniem charyzmy papieża i jego osobowości. Nawiązując do tytułu popularnego wtedy musicalu o Jezusie Chrystusie tygodnik „Newsweek” wołał na okładce: „John Paul Superstar”.
Za rządów kolejnego prezydenta doszło do bezprecedensowej politycznej współpracy USA z Watykanem. Jana Pawła II i Ronalda Reagana połączył moralny sprzeciw wobec komunizmu i zniewolenia narodów przez ZSRR. Kwestia ta dominowała podczas pierwszego, prawie godzinnego spotkania obu przywódców w Rzymie w czerwcu 1982 roku. Reagan i papież omawiali m.in. sposoby wsparcia dla zdelegalizowanej po stanie wojennym Solidarności w Polsce.
„Obaj uzgodnili podjęcie tajnej kampanii na rzecz przyspieszenia rozpadu komunistycznego imperium. Operacja skupiała się na Polsce. Zarówno papież, jak i prezydent byli przekonani, że Polska może się wyłamać z sowieckiej orbity, jeżeli Watykan i USA przeznaczą środki na destabilizowanie polskiego rządu i utrzymanie przy życiu Solidarności” - pisali w książce o Janie Pawle II Carl Bernstein i Marco Politi.
Reagana i polskiego papieża łączyło także wspólne doświadczenie szczęśliwego ocalenia mimo zamachu na ich życie w 1981 r. „Obaj wierzyli, że Bóg pozwolił im przeżyć, aby mogli wypełnić specjalną misję – przyspieszenia upadku tego, co Reagan nazywał 'imperium zła', czyli komunizmu” - napisał publicysta „US News & World Report” Ken Walsh.
Kiedy spełnienie tej misji pozostawiło Amerykę na placu jako jedyne supermocarstwo, Jan Paweł II przypominał w swych wystąpieniach o szczególnej odpowiedzialności spoczywającej na jej barkach jako przywódcy wolnego świata. Mówił o tym m.in. w przemówieniu w 1997 r. z okazji wręczenia listów uwierzytelniających przez ambasadora USA w Watykanie. Nawiązując do Deklaracji Niepodległości, papież podkreślił, że zasada wolności jednostki, na której opiera się „amerykańskie credo” o uniwersalnym „prawie do szczęścia”, nie powinna oznaczać moralnego relatywizmu, zaniku poczucia więzi społecznej, ani wyłączenia religii z życia publicznego.
„Ojcowie założyciele USA rozumieli, że nie może być prawdziwej wolności bez odpowiedzialności moralnej, ani żadnego szczęścia bez szacunku i wsparcia dla naturalnych grup, w których ludzie żyją, rozwijają się i poszukują wyższych celów życia w koncercie z innymi. (...) Byłoby smutne, gdyby religijne i moralne przekonania, na których ufundowano amerykański eksperyment, uznano teraz za jakieś zagrożenie dla wolnego społeczeństwa, do tego stopnia, że tym, którzy usiłują, by przekonania te wpływały na życie publiczne, odmawiano głosu w debatach i rozwiązywaniu społecznych problemów. Pierwotne oddzielenie Kościoła od państwa w USA nie zmierzało do tego, by wyłączyć religijne przekonania ze sfery publicznej” - powiedział wtedy Jan Paweł II.
W wystąpieniu tym znalazły się najważniejsze wątki powracające w encyklikach papieża i jego homiliach wygłaszanych w czasie pielgrzymek do USA w latach 90. – niepokój o szerzenie się relatywizmu w liberalnym społeczeństwie, apel o troskę o biednych w gospodarce wolnorynkowej i obawy o sekularyzację życia na Zachodzie.
Jan Paweł II krytykował materializm i konsumpcjonizm w społeczeństwie kapitalistycznym, rosnące nierówności i takie zjawiska we współczesnej Ameryce jak permisywizm obyczajowy i rozpad tradycyjnej rodziny. Jak wykazywały badania socjologiczne, liberalne trendy szerzyły się także wśród katolików, postępujących niezgodnie z nauką Kościoła w takich sprawach jak aborcja czy rozwody. W sprzeczności z nią pozostawała też w USA kara śmierci.
Kiedy papież zwracał uwagę na te kwestie w czasie pielgrzymki w USA w 1995 r., w mediach ukazało się wiele przychylnych komentarzy ze strony liberalnych oraz lewicujących polityków i publicystów. Sugerowali oni, że papież skrycie krytykuje Republikanów i ich kampanię na rzecz ograniczenia systemu opieki społecznej. Polemizował z nimi konserwatywny autor znanej biografii Jana Pawła II, George Weigel. Podkreślał, że papieskiego przesłania nie można przekładać na język polityki i zarzucał amerykańskim Demokratom próbę „przywłaszczenia” sobie Ojca Świętego w celu wsparcia kampanii Billa Clintona.
W eseju „John Paul II in America” Weigel zwrócił m.in. uwagę, że papieska apologia uniwersalności praw człowieka jest „ostrym odrzuceniem twierdzeń radykalnych multikulturalistów”, że katolickie ujęcie wolności zasadza się na pojęciu prawdy absolutnej, i że z etosem modernizmu nie da się pogodzić papieska nauka o świętości życia.
„W encyklice 'Centesimus annus' przypomina się, że wolność musi być związana z moralną prawdą, aby zapobiec wynaturzeniu się wolności w samowolę. (…) Jak argumentował papież, głównym zagrożeniem dla dzisiejszego życia jest utylitaryzm, doktryna, która – jak pisał – definiuje moralność nie w kategoriach dobra i zła, tylko tego, co jest korzystne” - czytamy w tekście Weigla. Zacytował on słowa papieża z homilii w Denver, wygłoszonej do młodzieży w 1993 r.: „Każde pokolenie Amerykanów musi wiedzieć, że wolność nie polega na robieniu tego, co nam się podoba, tylko na prawie robienia tego, co robić powinniśmy”. Przypomniał też, że w szeregu swobód obywatelskich papież na pierwszym miejscu stawiał wolność religii, a do najważniejszych praw człowieka zaliczał prawo do życia - zakaz aborcji.
Mimo podziwu dla demokracji amerykańskiej Jan Paweł II nieraz krytycznie oceniał politykę zagraniczną USA. Pod koniec lat 90. krytykował sankcje ONZ zastosowane z amerykańskiej inicjatywy przeciw reżimowi Saddama Husajna. Potępiał też inwazję Iraku w 2003 roku jako niespełniającą chrześcijańskich kryteriów „słusznej wojny”.
Dla Ameryki szokiem był ujawniony w 2002 r. skandal z pedofilią w Kościele. Przyczynił się on do nasilenia ataków liberałów na Jana Pawła II za jego nieprzejednane, zachowawcze stanowisko w kwestiach moralno-kulturowych. Prawica broniła papieża twierdząc, że jego pasywną postawę wobec skandalu tłumaczy choroba i podeszły wiek.
Jak wynika z sondażu przeprowadzonego w 2011 r. przez Knights of Columbus/Marist z okazji przygotowań do beatyfikacji Jana Pawła II, konserwatywna krytyka i sprawa księży pedofilii nie zaszkodziła mu specjalnie w oczach Amerykanów.
Podziw dla papieża wyraziło wtedy 78 proc. ankietowanych, w tym 95 procent katolików. Prawie trzy czwarte (74 proc.) uznało go za godnego zaszczytu beatyfikacji (w tym 90 proc. katolików). 59 proc. uważa go za jednego z najlepszych papieży w historii Kościoła. Ponad 40 proc. wyznało, że polski papież przynajmniej w pewnym stopniu wpłynął duchowo na ich życie (wśród katolików – 73 proc.).
„Amerykanie widzą w Janie Pawle II wzór religijnego humanizmu, postawy tolerancji i inkluzywności wobec wyznawców innych wiar, a nawet ateistów. Podziwiają jego odwagę mówienia rzeczy niepopularnych w nowoczesnej Ameryce, jak wezwania do czystości seksualnej” - powiedział PAP czołowy katolicki eseista Michael Novak.
„Wielu młodych księży w USA nazywa siebie 'kapłanami Jana Pawła II'. Na moim osiedlu w miasteczku Ave Maria na Florydzie, gdzie mieszkam, spotkałem kilkunastu młodych mężczyzn używających dwojga imion: John Paul. To nie przypadek” - dodał.
Tomasz Zalewski (PAP)
Reklama