Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 18 listopada 2024 02:21
Reklama KD Market

Bush po raz trzeci?

Czy kolejny przedstawiciel klanu Bushów o wdzięcznym zdrobnieniu "Jeb", mimo wpadek biznesowych, ma szanse na najwyższy urząd w państwie?



Spośród czterech synów byłego prezydenta George'a H. W. Busha i Barbary Bush urodzony w 1953 roku John Ellis „Jeb” Bush uchodził za najzdolniejszego. To jemu wróżono pójście śladem ojca, ale wyprzedził go George W., uważany za jednego z najgorszych prezydentów USA. Prezydenckie ambicje Jeba – byłego gubernatora Florydy – może pogrzebać nie tylko pamięć o starszym bracie, lecz również jego własna działalność biznesowa po odejściu ze stanowego urzędu, kiedy to pospiesznie zaczął nadrabiać straty finansowe poniesione podczas pełnienia służby publicznej.

Kiedy w 2007 roku Jeb Bush odchodził z urzędu gubernatora, cały jego majątek szacowano na 1,3 mln dolarów. Nadmierny pośpiech na drodze do wzbogacenia się zaćmił nieco zdrowy rozsądek i umiejętność prawidłowej oceny przedsiębiorców i biznesów przez polityka. A że na University of Texas ukończył wydział historii i kultury Ameryki Łacińskiej, to o biznesie nie miał nawet teoretycznego pojęcia i brał co popadnie. James Baker, były sekretarz skarbu, a później sekretarz stanu w administracji ojca i przyjaciel rodziny Bushów, załatwił mu pracę w banku. Podjęte na własną rękę prace w charakterze lobbysty i biznesmena nie przyniosły mu większych sukcesów finansowych.

Pogoń za dolarem 

Po odejściu z urzędu gubernatora Florydy Jeb padł ofiarą założyciela firmy InnoVida, producenta tanich materiałów budowlanych, który przyjmując syna i brata prezydentów na konsultanta i członka rady dyrektorów, liczył na przyciągnięcie inwestorów, a co za tym idzie szybki rozwój swojej spółki. Jednak zamiast rozrastać się – firma w 2011 roku zbankrutowała, inwestorzy stracili pieniądze, a właściciel wylądował w więzieniu. A to dlatego, że fałszował dokumenty, sprzeniewierzył 40 mln kapitału i podawał nieprawdziwe dane o sytuacji finansowej przedsiębiorstwa.

Reputacja dobrego zarządcy, jaką Jeb wyrobił sobie na stanowisku gubernatora, z pewnością nie wystarczy do zatarcia złego wrażenia z powodu udziału w gorączkowych próbach ratowania banku Lehman Brothers. Tuż przed krachem finansowym w 2008 roku Bush, wówczas doradca banku, bezskutecznie usiłował zainteresować meksykańskiego miliardera Carlosa Slima Helú inwestycją w upadający Lehman Brothers.

Kolejna przygoda biznesowa wypadła jeszcze gorzej. Jako członek rady dyrektorów producenta mydła Swisher Hygiene, Bush znalazł się w grupie oskarżonych o niedopilnowanie biznesu w czasie, gdy dyrekcja firmy przyznała, że sprawozdania finansowe są niemiarodajne, a księgowość pozostawia wiele do życzenia. Szczerość dyrekcji spowodowała spadek wartości akcji firmy o trzy czwarte. Akcjonariusze wnieśli sprawę do sądu.

Obecnie Jeb Bush, który tak jak wszyscy republikanie, ostro krytykował Obamacare, zasiada w radzie dyrektorów w Tenet Health Care, potężnej firmy inwestycyjnej z Dallas, która posiada i obsługuje 77 szpitali i 189 klinik w 14 stanach. Tenet gorąco popierał reformę medyczną prezydenta Obamy, namawiając pacjentów do nabywania ubezpieczeń z tego programu, widząc w nim możliwość zwiększenia własnych dochodów.

Ekspert w każdej dziedzinie

Od 2007 roku Jeb Bush wykorzystał wszystkie możliwości nadrobienia strat finansowych. Pracował na Wall Street, założył firmę konsultingową, inwestował w nieruchomości, był doradcą firmy specjalizującej się w przygotowaniach na wypadek katastrofy, wygłaszał przemówienia dla przedstawicieli sektora spożywczego, lokalnych izb handlowych i na konferencjach służb medycznych.

Chyba wyrównał straty, ponieważ z uposażeń członka rad dyrektorów sześciu różnych firm i z akcji giełdowych przyznanych w  ramach wynagrodzenia zgromadził przynajmniej 3,2 mln dolarów. Za każde przemówienie dostaje 50 tys. dol., a dotychczas wygłosił ich ponad sto. Dodatkowo zarobił miliony w Lehman Brothers i Barclays, która przejęła znaczną część biznesu upadłego banku. Dziś roczne wynagrodzenie Busha w Barclays przekracza milion dolarów.

Moc czy klątwa nazwiska?  

Czy finansowe powodzenie Jeb Bush zawdzięcza sobie? Tylko częściowo. Dzięki nazwisku, koneksjom i własnym wysiłkom uchodzi za eksperta w wielu dziedzinach. Jedno można bez obaw powiedzieć – już nie działa na oślep, lecz z rozwagą. W każdym razie nie zdarzają mu się takie wpadki jak z InnoVida. Ważne jest również to, że nie opiera się na doświadczeniach starszego brata George'a W. Busha, którego spryt biznesowy polegał głównie na zdobywaniu i traceniu pieniędzy bardzo bogatych inwestorów, zaprzyjaźnionych z jego ojcem, wówczas wiceprezydentem, a później prezydentem USA. Wielu inwestowało w spółki naftowe G. W. Busha nie dlatego, że wierzyło w powodzenie jego przedsięwzięć, lecz po to, by mieć dostęp do prezydenta. I rzeczywiście, w wielu przypadkach taktyka marnowania pieniędzy zaowocowała. Na przyład, szef firmy inwestycyjnej Prudential-Bache George L. Ball oraz szef Celanese Corporation John D. Macomber za administracji Reagana i Busha zasiadali w Banku Eksportowo-Importowym, dzięki czemu mieli wpływ na politykę handlową państwa.

O pozyskanie wpływów zabiegał również obcy biznes, w tym arabski. Kulejąca firma George’a W. Busha, Harken, w 1990 roku dostała od emira Bahrajnu 35-letni kontrakt na poszukiwanie nowych złóż ropy w Zatoce Perskiej. Do rady dyrektorów tej firmy dostał się również przedstawiciel szejka Abdullaha Bakhsh z Arabii Saudyjskiej. Tak nawiązała się głośna i potępiana po ataku terrorystycznym na USA przyjaźń Bushów z Arabami.

Ci sami ludzie, którzy inwestowali w niedochodowe przedsiębiorstwa G.W. Busha, zainwestowali również grube pieniądze w jego kampanię wyborczą. Tak więc, nazwisko i nadzieje dawców na potencjalne korzyści w razie zwycięstwa Busha, znów zapewniły mu miliony dolarów.

Czy ta sama strategia zapracuje w przypadku Jeba Busha? Niekoniecznie, częściowo dlatego, że Jeb nie ma nikogo bliskiego na stanowisku gubernatora, który tak jak on w przypadku swego starszego brata, przyczyniłby się do jego zwycięstwa. Jeba podejrzewano o zorganizowanie wspólnie z ówczesną sekretarz stanową Florydy Kathrine Harris wypadku ciężarówki wiozącej kartki z głosami wyborców. Część kartek została zagubiona, część uległa zniszczeniu, co uniemożliwiło dokładne przeliczenie głosów. Żmudny proces przerwano, a o zwycięstwie G.W. Busha na Florydzie zadecydował Sąd Najwyższy.

Jeb Bush bezsprzecznie jest postacią znacznie mniej kontrowersyjną od swojego brata. Jednak badania opinii publicznej wskazują, że większość Amerykanów, w tym również republikanie, nie życzy sobie, by krajem rządził jeszcze jeden Bush. Nie znaczy to jednak, że Jeb Bush stoi na przegranej pozycji. Ktoś powiedział, że Bushowie mają to do siebie, że wygrywają bez względu na przeciwności.

Elżbieta Glinka

[email protected]
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama