Burmistrz Rahm Emanuel spotkał się z zarzutem rozrzutności na koszt podatników podczas swoich licznych podróży, w których łączył interesy miasta z polityką.
Jak ujawniła „Chicago Tribune”, burmistrz w ciągu dwu i pół pierwszych lat na stanowisku podróżował po kraju co najmniej 56 razy. Przynajmniej w 9 przypadkach pieniądze podatników były użyte w wyjazdach łączących sprawy miejskie z kampanią wyborczą, a w sześciu – w podróżach zupełnie nie związanych z miastem.
Odpowiadając na pytania dziennikarzy Emanuel unikał konkretnych sformułowań, stwierdził natomiast, że „wszystko odbywa się zgodnie z prawem”.
Na zarzut, że w czasie pierwszych 31 miesięcy sprawowania swojej funkcji odwiedził Waszyngton D.C. aż 30 razy, przytoczył liczne ulepszenia Czerwonej Linii oraz nowe stacje i przebudowę torów, usprawniające działanie Niebieskiej Linii kolejki CTA. „Urzędem, który w Waszyngtonie odwiedzałem najczęściej, jest Departament Transportu i Komunikacji”, powiedział.
Z dochodzenia dziennikarskiego, przeprowadzonego przez „Chicago Tribune” i opublikowanego w ubiegłym tygodniu, wynika, że społeczeństwo nie było informowane o większości podróży burmistrza, w czasie których wydawał on tysiące dolarów podatników na noclegi w luksusowych hotelach i drogie bilety lotnicze.
Administracja burmistrza zapewniła, że zwróci on do kasy miejskiej część pieniędzy z kwestionowanych wydatków, m.in. za czterodniowy pobyt w hotelu, kosztującym 1 800 dol. za noc, podczas drugiej inauguracji prezydenta Obamy.
Od maja 2011 r. do końca 2013 r. biuro burmistrza wydało co najmniej 325 tys. dol. na podróże Emanuela, jego personelu i lobbystów w Springfield. Nie wiadomo jeszcze, jak kształtowały się te wydatki w pierwszym kwartale bieżącego roku.
Suma 325 tys. dol. nie obejmuje większości kosztów wynajmu prywatnych samochodów. Biuro burmistrza szacuje je na 15 tys. dol. rocznie.
(kc)