Do 14 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych potężnej lawiny błotnej w stanie Waszyngton, na zachodzie USA; potwierdziły to w poniedziałek amerykańskie służby po tym, jak znalazły kolejne sześć ciał. Lista zaginionych wciąż jest długa iz najduje się na niej ponad sto nazwisk.
O wydobyciu zwłok poinformowało na Twitterze biuro szeryfa hrabstwa Snohomish.
"Sytuacja jest bardzo przygnębiająca" - powiedział szef miejscowej straży pożarnej, Travis Hots. "Wciąż mamy nadzieję, że będziemy w stanie wyciągnąć ludzi żywych. Lecz należy pamiętać, że nie znaleźliśmy nikogo żywego w tym zwałowisku od soboty, od pierwszych chwil naszej operacji" - tłumaczył.
Szef służb ratunkowych z hrabstwa Snohomish, John Pennington, poinformował, że nie jest znany los 108 osób, które mogły przebywać w miejscu katastrofy.
"To nie oznacza, że jest 108 rannych lub 108 zabitych. To 108 raportów" o osobach, które zaginęły - oświadczył.
Poszukiwania komplikuje zła pogoda. Ponadto zwały ziemi i gruzu zatamowały rzekę, która teraz grozi wystąpieniem z brzegów.
Ulewne deszcze spowodowały w sobotę zejście potężnej lawiny błotnej z górskiego zbocza w pobliżu miejscowości Oso, położonej około 55 km na północ od Seattle. Zwały ziemi, które niosły ze sobą skały i połamane drzewa, zniszczyły kilkadziesiąt gospodarstw.
Do szpitala trafiło osiem osób, z których dwie są w stanie krytycznym. Lekarze walczą o życie 6-miesięcznego niemowlaka i 81-letniego mężczyzny.
(PAP)