Amerykańscy żołnierze pomyłkowo zastrzelili czteroletniego chłopca w prowincji Helmand, na południu Afganistanu, biorąc go za islamistę - podały władze. Tragiczny incydent może pogorszyć i tak już napięte stosunki między obu krajami - oceniają media.
"W powietrzu wirował kurz, więc stacjonujący tam (w prowincji Helmand) oddział marines wziął chłopca za wroga i otworzył ogień. Chłopiec zginął" - powiedział rzecznik gubernatora prowincji Omar Zwak. Według niego dziecko miało cztery lata.
Amerykanie tworzą najliczniejszy kontyngent wchodzący w skład kierowanych przez NATO Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF).
Rzecznik ISAF zapowiedział, że sprawa zostanie zbadana, i zapewnił, że podjęto wszelkie starania, by uniknąć ofiar wśród ludności cywilnej.
"Apelowaliśmy o ostateczne położenie kresu operacjom wojskowym sił ISAF/NATO w (afgańskich) domach i wioskach właśnie po to, by uniknąć śmierci niewinnych dzieci czy cywilów" - oświadczył rzecznik prezydenta Hamida Karzaja, komentując incydent.
Śmierć chłopca może pogorszyć stosunki między dwoma krajami, już i tak poważnie nadszarpnięte po tym, gdy Karzaj w grudniu ub.r. w ostatniej chwili odmówił podpisania gotowego już porozumienia z Amerykanami o pozostawieniu po 2014 r. kilkunastu tysięcy zachodnich żołnierzy i utworzeniu dziewięciu baz wojennych USA.
Umowy nie podpisał nawet wtedy, gdy zalecenie takie wydała specjalnie przez niego zwołana i posłuszna mu Loja Dżirga, zgromadzenie starszyzny plemiennej i politycznej.
Dziennik "Washington Post", powołując się na opinię amerykańskiego negocjatora, podał w piątek, że mimo wysiłków USA Karzaj najprawdopodobniej nie podpisze porozumienia przed wyborami prezydenckimi w kwietniu, na co nalegał Waszyngton. (PAP)
Żołnierze USA przez pomyłkę zastrzelili małego chłopca na południu Afganistanu
- 01/10/2014 06:33 PM
Reklama