Zakaz sprzedaży broni w Chicago został sądownie zniesiony. Nie znaczy to jednak, że od jutra w Wietrznym Mieście będzie można w sklepie kupić rewolwer.
Choć sędzia sądu federalnego w Chicago zdelegalizował w miniony poniedziałek obowiązujący w mieście zakaz sprzedaży broni, to magistrat ma prawo do wniesienia apelacji i nawet gdyby ją przegrał, to uzyska sporo czasu na wprowadzenie w życie odpowiednich przepisów.
Sędzia Edmond E. Chang uznał chicagowski zakaz sprzedaży broni za sprzeczny z konstytucją, a tym samym przyznał rację stowarzyszeniu sprzedawców broni, Association of Firearms Retailers, oraz trzem mieszkańcom miasta, którzy wnieśli sprawę do sądu.
Chang w swoim werdykcie podkreślił, że zakaz mający na celu zmniejszenie przemocy w mieście obejmuje nie tylko licencjonowanych sprzedawców broni, ale też zabrania dawania jej w prezencie członkom tej samej rodziny.
Jak stwierdził sędzia, głównym zadaniem rządu jest zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom, ale równocześnie jego obowiązkiem jest ochrona podstawowych praw obywatelskich gwarantowanych na mocy konstytucji, a do tych należy prawo do posiadania i noszenia broni oraz do obrony własnej.
W opinii sędziego chicagowskie przepisy są zbyt restrykcyjne; nadmiernie ingerują w prawa osób legalnie nabywających i sprzedających broń.
Warto dodać, że werdykt federalnego sądu rejonowego w sprawie sprzedaży broni palnej w Chicago zbiega się w czasie z uruchomieniem przez policję stanową procedury przyjmowania podań o zezwolenie na noszenie przy sobie broni. Według policji, od złożenia podania drogą elektroniczną do otrzymania przez petenta licencji upłynie około 90 dni i nieco więcej w przypadku tradycyjnego podania na papierze.
Przypomnijmy, że Illinois jest ostatnim stanem w kraju, który pod naciskiem federalnego sądu apelacyjnego zezwolił na noszenie broni. Inne stany zrobiły to już znacznie wcześniej.
(ao)
Reklama