Zachęceni przykładem Kolorado, które od środy jest pierwszym stanem USA dopuszczającym sprzedaż marihuany dla celów rekreacyjnych, zwolennicy legalizacji w innych stanach chcą wprowadzenia podobnych rozwiązań. Wzrosty cen akcji notują firmy z tej branży.
Największe wzrosty odnotowała firma MediSwipe, która dostarcza systemy płatności w branży medycznej, a niedawno rozpoczęła działalność w Kolorado, chcąc mieć bezpośredni dostęp do uczestników rynku marihuany. Jej akcje zyskały w czwartek po południu prawie 70 proc. w porównaniu z 1 stycznia, kiedy w Kolorado otwarto pierwsze coffee shopy.
MediSwipe planuje działalność także w stanie Waszyngton, na północnym zachodzie, gdzie rekreacyjne zażywanie marihuany również zostało zalegalizowane; jednak pierwsze punkty sprzedaży ruszą tam dopiero na wiosnę.
W efekcie referendum z końca 2012 roku stany Kolorado i Waszyngton zalegalizowały sprzedaż marihuany do celów rekreacyjnych. W pierwszym z tych stanów osoby powyżej 21. roku życia mogą jednorazowo kupić do 28 gramów marihuany. Stosowanie marihuany dla celów medycznych jest dopuszczalne w 19 amerykańskich stanach oraz stołecznym Dystrykcie Kolumbii, ale na razie nie ma mowy o legalizacji narkotyku na szczeblu federalnym.
"Czekałem na tę chwilę całe życie" - powiedział 43-letni Scott Van Pelt, czekając w kolejce przed sklepikiem w Denver. W drodze z Teksasu spędził siedem godzin, aby być jednym z pierwszych legalnych klientów w kolejce po porcję marihuany.
Właściciel sklepu Kush Club, Darin Smith, spodziewa się teraz dziennie ok. 400 klientów; w czasach, gdy konopie dostępne były jedynie do celów terapeutycznych, było ich ok. 100.
Zwolennicy legalizacji na Alasce są przekonani, że referendum w tej sprawie odbędzie się u nich już w sierpniu. Podobne choć mniej zaawansowane inicjatywy notuje się w Arizonie, Kalifornii, w stanach Maine, Massachusetts, Montana oraz w Nevadzie i Oregonie - twierdzą przedstawiciele stowarzyszenia na rzecz legalizacji.
Natomiast w stanach Delaware, na Hawajach, w Maryland, New Hampshire, Rhode Island i Vermont lobbyści już zwrócili się do stanowych parlamentów, by poszły w ślady Kolorado i Waszyngtonu.
Broni nie zamierzają jednak składać również obrońcy status quo. "Jestem przekonany, że walka przeciwko legalizacji nie została przegrana" - twierdzi były doradca ds. narkotyków w Białym Domu, Kevin Sabet. Ostrzega on, że legalizacja marihuany może wygenerować przemysł równie wpływowy jak przemysł tytoniowy, który latami opierał się próbom regulacji.
Jak podkreśla Sabet, w całej sprawie nie chodzi o ludzi, "którzy chcą palić jednego skręta na miesiąc", ale o "potężny przemysł z marihuaną w punkcie wyjścia, ale rozciągającym się na inne narkotyki".
Krytycy obawiają się również, by Kolorado nie stało się celem turystycznym dla nabywców marihuany. W znanym ze swych ośrodków narciarskich stanie władze wydały licencje prawie 350 punktom sprzedaży.
John Hudak z Brookings Instutution podkreśla, że przed ewentualnym podjęciem decyzji większość stanów będzie uważnie przyglądać się eksperymentowi w Kolorado, a następnie w Waszyngtonie.
W obliczu zmiany nastawienia opinii publicznej prezydent Barack Obama zalecił w sierpniu prokuratorom federalnym, by w stanach, które zdecydowały się na depenalizację używania marihuany, odstąpić od sankcji wobec indywidualnych użytkowników. Prawo federalne od 1970 roku traktuje marihuanę jako nielegalną substancję narkotyczną. Prokurator generalny Eric Holder uprzedził gubernatorów Kolorado i Waszyngtonu, że federalni prokuratorzy będą uważnie śledzić, jak oba stany wdrażają nowe regulacje. Resort sprawiedliwości pozostawia też sobie prawo do rewizji swej decyzji w dowolnym czasie.
Według sondażu opinii publicznej z października 2013 roku 58 proc. Amerykanów opowiada się za legalizacją marihuany. Badanie z grudnia wykazało ponadto, że nieco mniej niż 40 proc. uczniów ostatnich klas amerykańskich szkół średnich uważa marihuanę za niebezpieczną - w porównaniu z ok. 44 proc. jeszcze rok temu.
(PAP)
Reklama