Republikanin z Georgii kongresman Jack Kingston uważa, że od najmłodszych lat dzieci powinny wiedzieć, że nic takiego jak "bezpłatny lunch" nie istnieje. By mieć pewność, że jego nauki trafią do przekonania uczniów proponuje, by dzieci z biednych rodzin w zamian za subsydiowany posiłek sprzątały szkołę.
Kingston ubiega się o nominację GOP na senatora w przyszłorocznych wyborach. Swoje pomysły na ograniczenie wydatków na żywność dla dzieci przedstawił na spotkaniu z członkami Partii Republikańskiej z powiatu Jackson w stanie Georgia.
Do subsydiów żywieniowych kwalifikują się uczniowie rodzin, których dochody utrzymują się na poziomie ubóstwa lub nieco powyżej. Kingston jest zdania, że nikt nie powinien nic dostawać za darmo i proponuje wprowadzenie przynajmniej minimalnych stawek za szkolne posiłki. Jeśli uczniowie nie mają pieniędzy, to zdaniem kongresmana, powinni czyścić podłogi w szkolnej stołówce.
Zawstydzanie ubogich dzieci czyszczeniem podłóg w czasie, gdy ich zamożniejsi rówieśnicy bawią się lub grają na boisku, według Kingstona ma znaczenie wychowawcze. Uczy, że w życiu nie należy wyciągać ręki po cudze, lecz ciężką pracą należy zarabiać na własny lunch. Jest to lekcja, która w przyszłości powinna być motorem motywującym do nauki i pracy.
Wypowiedzi kongresmana nie spotkały się z przychylnym przyjęciem. Jego rzecznik ubolewa, że nie doceniono intencji Kingstona, któremu głównie chodzi o wpojenie w młodzież silnych zasad etyki pracy. Chris Crawford dodał, że kongresman doskonale rozumie o czym mówi, bo sam pracował w dzieciństwie.
Wcześniej, z podobnym pomysłem wystąpił były marszałek Izby Reprezentantów, republikanin Newt Gingrich. Jego propozycja o zwolnieniu z pracy sprzątaczy i oddanie ich zajęć ubogim uczniom za niższe płace, również została skrytykowana.
(eg)
Reklama