Entuzjastyczną ocenę polskiej gospodarki przedstawia na swoich łamach tygodnik „Bloomberg Businessweek”, nazywając Polskę krajem o najbardziej dynamicznej gospodarce w Europie. Podczas gdy większość kontynentu nadal stara się wyjść z kryzysu finansowego z 2008 roku, Polska wyróżnia się na tym tle jako wyspa sukcesu ekonomicznego, gdzie zarówno przedsiębiorstwa, jak i osoby prywatne spodziewają się wzrostu, a nie spadku. W roku 2009, gdy produkt krajowy brutto Unii Europejskiej skurczył się o 4,5 proc., Polska była jedynym krajem UE, w którym odnotowano wzrost o 1,6 procent.
Różne są powody, dla których Polska – kraj liczący 38,5 mln mieszkańców, z historią, która w ciągu ubiegłych 200 lat nie szczędziła jej tragicznych doświadczeń – znalazła się nagle w sytuacji godnej pozazdroszczenia. Polska ma dużą gospodarkę krajową, przyjaźnie nastawioną do biznesu klasę polityczną oraz potencjał rozwijającego się państwa starającego się dogonić swoich zachodnich sojuszników. Polska odgrywa coraz bardziej wpływową rolę w negocjacjach Unii Europejskiej, będąc często głosem rozsądku w rozmowach na temat strefy euro.
Tajemnica gospodarczej prężności Polski tkwi w jej najnowszej historii. W okresie postkomunistycznym polscy przywódcy przeprowadzili szereg bolesnych, ale skutecznych, jak się później okazało, reform. Dwadzieścia lat później, gdy Polska skorzystała z funduszy europejskich, inni członkowie Unii poczuli uderzenia kryzysu. Historia polskiego cudu gospodarczego uczy, jak ważna jest roztropna polityka, ale świadczy też o tym, jak pomaga… odrobina szczęścia.
Wiele cech charakterystycznych dla polskiej gospodarki stało się typowych również dla sąsiadów Polski, którzy, we wczesnym okresie kryzysu, zostali dotknięci głęboką, wręcz katastrofalną recesją. Polska miała tę przewagę, że właśnie wtedy, zupełnie przypadkowo, otrzymała z UE impuls ekonomiczny, który pobudził konsumpcję wewnętrzną i uratował gospodarkę. I gdy inne kraje postawiły na politykę zaciskania pasa, wydatki państwowe Polski poszły w górę.
Od czasu upadku żelaznej kurtyny Polska zmieniła swój profil, stając się gospodarką wolnorynkową. Od 1989 do 2007 roku gospodarka naszego kraju wzrosła o 177 proc., pozostawiając daleko w tyle kraje sąsiednie. To wszystko dzięki zniesieniu kontroli cen, ograniczeniu płac państwowych, liberalizacji handlu i wprowadzeniu pełnej wymienialności złotówki. Pomogło dodatkowo wejście do Unii Europejskiej. Gdy rozpoczął się kryzys gospodarczy, polski dług publiczny wynosił poniżej 50 proc. PKB, mniej niż w wielu krajach europejskich. Stało się tak dzięki wprowadzonemu w 1997 roku zapisowi konstytucyjnemu, który ograniczył długi państwa do 60 procent.
W czasie gdy pierwsze fale kryzysu uderzyły w świat, Polska zreformowała system podatkowy, obniżając najwyższy próg podatkowy z 40 do 32 proc. Tymczasem budżet UE na lata 2007-2013, który, między innymi, ma na celu dystrybucję pomocy finansowej wśród biedniejszych krajów Unii, uczynił Polskę największym beneficjentem subsydiów, przekazując jej w sumie 137 miliardów dolarów. I mimo, że oficjalnie pomoc ta nie była określona jako bodziec ekonomiczny, to jednak łącznie środki unijne i zwiększone wydatki rządowe przewyższyły per capita amerykański bodziec ekonomiczny z 2009 roku znany jako American Recovery and Reinvestment Act.
Mimo postępującego rozwoju Polska nie jest całkowicie zabezpieczona przed fluktuacjami cyklu gospodarczego. Wzrost bezrobocia w 2012, który nastąpił po ożywieniu, jakie przyniosły zorganizowane w Polsce Mistrzostwa Europy w piłce nożnej, spowodował gwałtowny spadek wydatków konsumenckich. Wiele firm budowlanych, które wzięły udział w przetargach na budowę autostrad i innych elementów infrastruktury, drastycznie zaniżyło ceny, co spowodowało, że nie były one w stanie zrealizować swoich projektów, co z kolei doprowadziło do recesji w branży budowlanej.
Wojciech Minicz
Reklama