Policja chicagowska twierdzi, ze wskaźniki przestępczości są obecnie najniższe od dziesięcioleci liczba morderstw najmniejsza od 1965 roku. Jednak Chicago wciąż ma tytuł "stolicy morderstw" a na ulicach ciągle dochodzi do strzelanin, w których giną nie tylko członkowie gangów, ale również niewinni ludzie.
W miniony weekend w południowej dzielnicy w biały dzień został na oczach ojca zastrzelony jego 27-letni syn. Dwaj uzbrojeni osobnicy otworzyli ogień do przechodzących ulicą mężczyzn zmierzających do pobliskiego zakładu fryzjerskiego. Gentiles Williamson stracił życie w pobliżu domu rodzinnego w dzielnicy East Garfield Park. Młody Afroamerykanin miał podjąć pracę jako farmaceuta w aptece Walgreens.
Ubiegły weekend w Chicago zamknął się statystyką dwunastu rannych osób.
Mimo nieustającego rozlewu krwi departament policji chicagowskiej wyraża optymizm w związku ze swoimi najnowszymi danymi. W listopadzie odnotowano 15-procentowy spadek wskaźników wszystkich przestępstw, a także 20-procentowy spadek liczby morderstw i 25 procentowy spadek postrzeleń− w porównaniu z tym samym miesiącem ubiegłego roku.
W listopadzie br. w Wietrznym Mieście straciło życie 30 osób, w analogicznym okresie w 2012 r. − 39, zaś w 2011 roku - 37. Ogółem w tym roku − do końca listopada − ofiarami zabójstw padło 380 osób, w listopadzie zeszłego roku − 474 i 398 w 2011 roku.
Tendencji spadkowej towarzyszy mniej strzelanin, a tym samym mniej ofiar postrzeleń − podkreśla departament policji.
W ubiegłym miesiącu postrzelonych zostało 112 osób. Dla porównania − w tym samym okresie w zeszłym roku były to 182 osoby. Od początku roku rany od kul poniosło 1712 osób.
Zdaniem szefa chicagowskiej policji Garry'ego McCarthy'ego , "choć wskaźniki przestępczości są niższe niż kiedykolwiek, to policja ma jeszcze wiele do zrobienia i nie spocznie dopóki nie osiągnie ostatecznego celu, jakim jest zero przestępstw".
McCarthy ma nadzieję, że Chicago zamknie bieżący rok najmniejszą liczbą zabójstw od 1965 roku. Nie gwarantuje jednak, czy nasze miasto pozbędzie się niechlubnego tytułu krajowej "stolicy zabójstw".
Przypomnijmy, że budżet burmistrza Rahma Emanuela nie przewiduje zatrudnienia nowych policjantów. W planie jest tylko zastąpienie tych, którzy przechodzą na emeryturę. Miasto zamierza kontynuować dotychczasową politykę zmuszania policjantów będących aktualnie na służbie do pracy w godzinach nadliczbowych. Magistrat uważa, iż nadgodziny mniej kosztują podatnika, niż zatrudnienie nowych funkcjonariuszy.
Ponadto władze Chicago liczą na fundusze federalne na policję obiecane niedawno przez prokuratora generalnego USA Erica Holdera. Nie wiadomo jednak na jaką konkretnie pomoc od rządu federalnego może liczyć nasze miasto. (ao)
Policyjne statystyki optymistyczne... Tymczasem na ulicach wciąż giną ludzie
- 12/03/2013 06:30 PM
Reklama