Prawicowe media rozpuściły plotkę o zamknięciu amerykańskiej ambasady w Watykanie, za co winią prezydenta Baracka Obamę i w czym dopatrują się jego niechęci do chrześcijan. W rzeczywistości ambasada nie została zamknięta, lecz przeniesiona i to do wygodniejszych pomieszczeń.
Wprowadzanie obywateli w błąd to specjalność komentatorów politycznych. Gorzej jeśli politycy z prezydenckimi ambicjami bez sprawdzenia faktów podchwytują kłamstwa i wykorzystują je do uzyskania poklasku. Tak właśnie postąpił ostatnio Jeb Bush, syn i brat amerykańskich prezydentów, który również marzy o zamieszkaniu w Białym Domu. Bush posunął się nawet to wysunięcia podejrzeń, że zamykając ambasadę prezydent wziął odwet na katolikach, którzy sprzeciwiają się reformie medycznej.
Tymczasem ambasada USA w Watykanie jest i będzie otwarta. Ponad tydzień temu Departament Stanu zawiadomił, że zostanie przeniesiona z wolno stojącego budynku do większego kompleksu, gdzie mieści się ambasada USA we Włoszech i amerykańska misja ONZ. Chrześcijańska agencja prasowa Religion News Service informuje, że przeprowadzka zaoszczędzi rządowi 1,4 mln dol. rocznie.
Wyjaśnienie to nie usatysfakcjonowało prawicy. Republikański Komitet Senatu uznał przenosiny za "antyreligijny krok administracji, spoliczkowanie amerykańskich katolików i podważanie pozycji Ameryki jako globalnego lidera".
"Naszymi przeciwnikami są nie tylko ci, którzy bombardują kościoły i zabijają katolików na Bliskim Wschodzie, lecz także ci, którzy ograniczają swobody religijne i chcą zamknąć naszą ambasadę w Stolicy Apostolskiej" − ubolewał Raymond Flynn, były wysłannik USA w Watykanie.
Administracja z całą siłą podkreśla, że zmiana lokalu ambasady absolutnie nie oznacza jakiegokolwiek napięcia stosunków z Watykanem. Departament Stanu dodaje, że w rezultacie przeprowadzki nie dojdzie do żadnych zmian ani ograniczeń personelu.
(eg)
Reklama