Kilkanaście sieci handlu detalicznego, od Target po Toys R Us w tym roku otworzyły sklepy już w wieczór Dnia Dziękczynienia oferując przeceny, rabaty i promocje przez całą noc i przez następny dzień. Z oferty skorzystały miliony klientów stojących w długich kolejkach na długo przed otwarciem placówek.
Początek świątecznego okresu handlowego przekształcił się w weekendowe wydarzenie rozpoczęte już czwartkowe popołudnie. Od ponad dwóch dekad to tzw. czarny piątek był oficjalnym początkiem szaleństwa. Jednak komercja rządzi się niebłagalnymi prawami.
W ostatnich latach handel zakłócił świętowanie Dnia Dziękczynienia. Z roku na rok do coraz wcześniejszego otwierania sklepów dołączają nowe sieci. Na przykład dom towarowy Macy's po raz pierwszy w tym roku udostępnił klientom swoje podwoje tuż po obiedzie z indykiem. Inne sieci, jak Gap Inc., do której należy Banana Republic, Gap i Old Navy zaczęły działalność kilka godzin wcześniej niż w roku ubiegłym. Większość zaś przeceny i promocje, niegdyś gwarantowane tylko w czarny piątek, oferowała już na początku listopada.
Wcześniejsze rozpoczęcie sezonu świątecznych zakupów spotkało się z pewnym oporem organizacji broniących praw pracowników. Przed kilkunastoma placówkami na terenie całego kraju, zarówno w Dzień Dziękczynienia, jak piątek, odbyły się protesty przeciwników utrzymujących, że handel zabiera pracownikom możliwość spożycia tradycyjnego obiadu z rodzinami i przyjaciółmi.
− Sieci handlowe zamieniły czarny piątek w czarny Dzień Dziękczynienia − argumentuje Craig Johnson z Customer Growth Partners, firmy konsultacyjnej handlu detalicznego.
Wciąż jednak nie do końca wiadomo, czy wcześniejsze otwarcie sklepów rzeczywiście skłoniło klientów do robienia większych zakupów niż w latach poprzednich. W roku ubiegłym w Dniu Dziękczynienia kupujący wydali 810 mln dol., o 55 proc. więcej niż rok wcześniej. Dzień później − jak podaje Shopper Trak − wielkość zakupów spadła o 1,8 proc. do 11,2 mld dolarów.
W tym roku decyzję o czwartkowym otwarciu sklepów dyrekcje sieci handlowych już uznały za sukces. Sklepy Wal-Mart otworzyły swe podwoje o godz. 18 w czwartek, o dwie godziny wcześniej niż rok wcześniej. Tego dnia do północy klienci kupili 2,8 mln ręczników, 2 mln odbiorników telewizyjnych, 1,4 mln tabletów, 300 tys. rowerów i 1,99 mln zabawek.
Przedstawiciele sieci Toys R Us uznali wysokość sprzedaży "za zadowalającą". − Klienci na terenie całego kraju masowo przybyli na zakupy do naszych sklepów, które były otwarte o trzy godziny wcześniej niż przed rokiem − ocenił Richard Barry, dyrektor ds. sprzedaży Toys R Us. − Klienci preferują zakupy w "ludzkich" godzinach i nie są zmuszani jak kiedyś do stania od północy w długich kolejkach.
W metropolii chicagowskiej setki tysięcy klientów ustawiały się w długich kolejkach przed sklepami już od rana w Dniu Dziękczynienia.
Z wcześniejszych badań instytutu Gallupa wynika, że 53 proc. Amerykanów sprzeciwiało się otwieraniu sklepów już w czwartkowy wieczór.
− Tegoroczny sezon świąteczny jest o sześć dni krótszy − argumentuje Bill Simon, dyrektor wykonawczy Wal-Mart. − Jesteśmy siecią handlową, więc otwieramy sklepy wtedy, kiedy klienci są gotowi do robienia zakupów.
(ak)
Reklama