Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 12:31
Reklama KD Market
Reklama

Dzień Dziękczynienia? Nie dla wszystkich

Podczas gdy cała Ameryka objada się indykami i łakociami przygotowanymi na Thanksgiving, indiańscy aktywiści z Nowej Anglii (Massachusetts, Maine, New Hampshire, Vermont, Rhode Island i Connecticut) od lat siedemdziesiątych XX wieku uczestniczą w protestach pod nazwą Dzień Żałoby. Przypominają o rzeziach i cierpieniach rdzennej ludności.



Zjednoczonym Indianom z Nowej Anglii (UAINE) zależy na odfałszowaniu historii Ameryki od początków jej kolonizacji i na przekazaniu prawdy o tym, co zaszło, gdy pielgrzymi przybili do brzegów ich terytorium. Wersja Indian różni się od tej przekazywanej w szkołach.

Prawdą jest, że w 1621 roku miał miejsce wspólny obiad między zamieszkującymi te ziemie Indianami Wampanoag a pielgrzymami, którzy rok wcześniej przybyli na statku Mayflower do miejsca zwanego później Plymouth. Nie było to jednak zaproszenie w takim sensie, jak to dziś rozumiemy.

Święto zbiorów

Anglicy, jak wszystkie europejskie narody, obchodzili święto zbiorów, czyli dożynki. Dzięki Indianom, którzy nauczyli ich uprawy roślin na nieurodzajnej glebie, zebrali bogate plony. W czasie obchodów strzelali w powietrze na wiwat. Odgłosy strzałów ściągnęły Wampanoagów do osady kolonistów (z którymi łączyło ich porozumienie o wzajemnej pomocy).

Indianie znaleźli się w rozterce. Z jednej strony byli zobowiązani do przybycia z odsieczą w razie napaści na kolonię, z drugiej doświadczenie podpowiadało, że biali mogą porwać ich ludzi. W końcu dziewięćdziesięciu indiańskich bojowników ruszyło do Plymouth. Wyjaśniono im, że strzały to tylko wyraz radości z plonów gwarantujących przetrwanie zimy. By mieć pewność, że tak jest w istocie, Waopanoagowie rozbili w pobliżu obóz, gdzie zatrzymali się na kilka dni. Nie marnowali czasu. Polowali na jelenie, kaczki i gęsi, łowili ryby.

W osadzie kolonistów spośród pasażerów przybyłych na Mayflower pozostało zaledwie 23 mężczyzn. Łatwo wyobrazić sobie strach ludzi otoczonych dziewięćdziesięcioma uzbrojonymi Indianami. Zresztą pobyt na nowej ziemi, gdzie obawiali się wszystkiego co nowe, był wypełniony wiecznym niepokojem.

Tereny, na których osiedlili się biali, należały do Indian. To była ich ziemia i ich terytorium. Toteż swobodnie poruszali się po wioskach wybudowanych przez przybyszy zza oceanu. − W tamtych czasach − mówi Ramona Peters z biura historii szczepu Wampanoag − było tak jak dziś, kiedy wypływasz na pełne morze i spostrzegasz inną zagubioną łódź. Machacie do siebie po przyjacielsku, bo wiecie, że w razie potrzeby musicie na sobie polegać. Dlatego przyglądano się sobie z ciekawością, lecz się nie zaczepiano.

Pierwszy wspólny obiad?

Nikt nikogo nie zapraszał na obiad. Zdarzało się, że jedli wspólnie, co jednak nie znaczyło, że przy wspólnym stole. Anglicy starali się być mili. Nie mieli innego wyjścia, ostatecznie bezustannie musieli korzystać z pomocy i porad Indian. Bez nich nie byliby w stanie przetrwać kolejnej zimy. Mimo to nadal traktowali Wampanoagów jak dzikusów, więc w miarę możliwości starali się trzymać dystans.

Żadnego zaproszenia na legendarny Thanksgiving nie było. Ściągnięci odgłosem strzałów Indianie pozostawali wokół osady przez wiele dni. Zdarzało się, że jedni drugich czymś częstowali. Natomiast całkiem nie do przyjęcia dla współczesnych Indian jest sugestia o wspólnym dziękowaniu stwórcy za opiekę. Pielgrzymi modlili się do swojego Boga, a Indianie odprawiali własne ceremonie dziękczynne z wielu różnych okazji: za Matkę Ziemię, opiekę przodków, dobre zbiory kukurydzy, za ryby, pierwszy śnieg itd.

Modlitwy dziękczynne

Po raz pierwszy użyto określenia „thanksgiving” w związku z ucztą, jaką odprawiono w 1623 roku, kiedy po wyniszczającej suszy od maja do lipca pielgrzymi poświęcili cały dzień na modlitwę o deszcz. Poczuli się szczególnie błogosławieni, gdy następnego dnia doczekali nie tylko opadów, lecz również nowych dostaw z Holandii, które przybyły z grupą kolonistów. Wtedy też zarządzono dzień dziękczynienia. Następne „thanksgiving” ogłoszono w 1631 roku, gdy do przystani w Bostonie dopłynął statek z dostawami, o którym sądzono, że zaginął w falach oceanicznych.

Nieco później w różnych częściach kraju zaczęto obchodzić Dzień Dziękczynienia w różnych porach roku. Zasiadano do pełnych stołów w rodzinnym gronie. Nikt nie myślał o Indianach. Im koloniści czuli się na zagarniętych ziemiach pewniej, tym bardziej pogarszały się stosunki z rdzenną ludnością.

Thanksgiving przez proklamację

George Washington proklamował 26 listopada 1789 roku Dniem Dziękczynienia. Późniejsi prezydenci, jak Thomas Jefferson i Andrew Jackson, wzdragali się przed wyznaczeniem oficjalnego święta, gdyż uważali, że to wykraczało poza ich konstytucyjne przywileje. W tym czasie w wielu stanach celebrowano Dzień Dziękczynienia w różnych dniach listopada.

Ponownie poważnie rozważano ustanowienie krajowego święta za usilnymi namowami Sary Josephy Hale, wydawczyni „Lady’s Magazine”. Młoda kobieta dostrzegła w święcie potencjał unifikacyjny. Przez kilkanaście lat prowadziła w tej sprawie kampanię na łamach swojego pisma, by we wrześniu 1863 roku w czasie wojny domowej zwrócić się do samego Lincolna. Przedstawiła prezydentowi pozytywne strony wspólnych obchodów święta i przekonała go, że będzie to trafne posunięcie reklamowe. Thanksgiving Day wyznaczono na ostatni czwartek listopada. Jednak każdego roku różne grupy z różnych względów usiłowały zmienić tę datę.

Kilkadziesiąt lat później w samym apogeum wielkiej depresji stowarzyszenie handlowe zwróciło się do prezydenta Franklina Roosevelta o przesunięcie Thanksgiving Day o tydzień wcześniej. Ponieważ w 1933 roku czwartek przypadał na 30 listopada, sprzedawcy bali się skróconego okresu przedświątecznych zakupów. Roosevelt odmówił. Kiedy sześć lat później święto znów przypadło na 30 listopada prezydent proklamował Dzień Dziękczynienia 23 listopada. Choć zarządzenie dotyczyło wyłącznie Dystryktu Kolumbii, w całym kraju wybuchła wrzawa. Rooseveltowi zarzucano, że lekceważy tradycję z korzyścią dla sprzedawców. Prezydent obiecał, że w 1942 roku święto powróci do tradycyjnego dnia. By mieć co do tego absolutną pewność, Kongres przedstawił w tej sprawie ustawę, a Roosevelt ją podpisał. Od tego czasu Thanksgiving Day niezmiennie przypada na czwarty czwartek listopada. Od 1956 roku święto tego dnia obchodzą wszystkie stany i większość amerykańskich rodzin łącznie z indiańskimi. Indianie coraz głośniej postulują za rozszerzeniem i odfałszowaniem programu szkolnego w kwestii tradycji Thanksgiving.

Krajowy Dzień Żałoby

Zjednoczeni Indianie z Nowej Anglii (UAINE) nie siadają z rodzinami do stołów. Rozpoczynają dzień od protestu, by sprowokować innych mieszkańców kraju do głębszego zastanowienia nad przeszłością tej ziemi. Chcą, by poznano historię szczepu Wampanoag. By wiedziano, że dzisiejsze święto zawdzięczają Indianom, a nie pielgrzymom, którzy bez pomocy tego szczepu nie mieliby szans na przeżycie jednego roku. Pytają, dlaczego pierwszy „thanksgiving” nie jest celebrowany i w żaden sposób nie wiąże się z pierwszą kolonią w Jamestown; i sami dają odpowiedź: „Okoliczności życia w Jamestown były zbyt szokujące, by na nich tworzyć mity. Wygłodniali osadnicy posunęli się do kanibalizmu”.

W 350. rocznicę przybycia pielgrzymów na ziemie Wampanoagów planowano wspólne obchody pod hasłem przyjaznych stosunków między ich potomkami. Na uroczystość zaproszono lidera Wampanoagów Franka Jamesa, znanego też jako Wamsutta. Przyjął zaproszenie, lecz nie wziął udziału w uroczystości. Po zapoznaniu się z jego przemową organizatorzy uznali, że tekst jest zbyt kontrowersyjny, choć opierał się na relacjach pielgrzymów. Była w nim mowa o szabrowaniu grobów, okradaniu Indian z zapasów kukurydzy i fasoli oraz sprzedawaniu Wampanoagów po 220 szylingów za osobę.

Wamsutta wraz ze swoimi ludźmi udał się do pobliskiego Cole's Hill, gdzie stojąc w pobliżu pomnika Massasoita – lidera Wampanoagów w czasie, gdy pielgrzymi dotarli do bostońskiej przystani – wygłosił przemówienie. To był pierwszy dzień żałoby. Dziś w Dniu Dziękczynienia nadal odbywają się tam protesty tych, którzy wierzą, że Ameryka nie chce poznać prawdy o własnej przeszłości.

Elżbieta Glinka


e.glinka @zwiazkowy.com


Wampanoag1

Wampanoag1


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama