753 martwe delfiny butlonose znaleziono na atlantyckim wybrzeżu USA od lipca tego roku; jak podali w piątek amerykańscy naukowcy, liczba nieżywych zwierząt przewyższa dotychczasowy rekord sprzed 25 lat. Morskie ssaki prawdopodobnie zabija odmiana wirusa odry.
Martwe zwierzęta wyrzucone na brzeg odnajdywano w ostatnich miesiącach na plażach od stanu Nowy Jork (na północy) aż po Florydę (na południu). Znaleziono ich dziesięciokrotnie więcej, niż wynosi roczna średnia.
Pracownicy krajowej służby ds. oceanu i atmosfery (NOAA) po raz ostatni tak dużo nieżywych delfinów naliczyli w latach 1987-1988. Nie są jednak pewni, czy obecnie za ich śmierć odpowiada wirus odry. Szczegółowe badania uniemożliwia zaawansowany rozkład padliny.
Inne obserwacje zdają się wskazywać, że choroba się rozprzestrzenia, ponieważ wirusa wykryto także wśród wyrzuconych przez morze martwych wielorybów: humbaków i kaszalotów. Nie wiadomo jednak, jaki może być jej zasięg.
"W tej chwili nie ma nic, co mogłoby zapobiec rozprzestrzenianiu się infekcji, albo uchronić zainfekowane zwierzęta przed poważniejszymi chorobami" - tłumaczyła cytowana przez AFP specjalistka NOAA ds. zdrowia ssaków morskich, Teri Rowles. "Wiele pytań wciąż pozostaje bez odpowiedzi" - dodała.
Choć sam wirus nie stwarza zagrożenia dla ludzi, ze względu na ryzyko bakteriologiczne zaleca się, by wyrzuconą przez morze padliną zajmowały się odpowiednie służby.
(PAP)
Reklama