Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 6 października 2024 05:24
Reklama KD Market

W powiatowym szpitalu giną leki

Kradzieże lekarstw i bałagan w aptekach podlegających władzom powiatowym zmusiły rządową agencję Drug Enforcement Administration, do podjęcia śledztwa. System klinik i szpitali powiatowych realizuje każdego dnia 9,5 tys. recept. Znaczna część lekarstw nie trafia nigdy do pacjentów.

/a> Szpital im. Johna Strogera fot. Flickr


Śledztwo prowadzone od miesiąca przez DEA (która nadzoruje stosowanie się do przepisów związanych z dystrybucją leków - przyp. red.) wykazało poważne niedociągnięcia w sposobie księgowania i wydawania lekarstw oraz brak zabezpieczenia aptecznych pomieszczeń, co ułatwia kradzież środków farmaceutycznych.

Zeznania pacjentów i pracowników aptek ze szpitala im. Johna Strogera (dawny Cook County Hospital) i z kilku innych klinik były tak alarmujące, że Better Goverment Association (BGA) i powiatowy inspektor generalny, który rozpoczął własne dochodzenie, zwrócili się o pomoc do DEA o przeprowadzenie ścisłej kontroli.

Szef chicagowskiego biura DEA, Jack Riley, obawia się, że zaginione lekarstwa trafiły na ulice i zostały sprzedane lub użyte przez samych złodziei. Z aptek wyniesiono silne środki przeciwbólowe, jakie jak morfina, vicodin, demerol i oxycodone, które przy częstym stosowaniu działają jak narkotyk.

Z dokumentów uzyskanych przez BGA wynika, że zanotowano przynajmniej 85 przypadków zaginięcia lub kradzieży silnych środków przeciwbólowych. Nigdy ich nie odzyskano i nikogo nie aresztowano za kradzież. Nie wiadomo też ilu przypadków zaginięcia leków w ogóle nie zgłoszono kierownictwu. Ponadto ustalono, że rampa w szpitalu imienia Strogera, gdzie leki są wyładowywane, jest dostępna dla osób postronnych. Fatalnie przedstawia się również księgowość. Na podstawie wpisów nie można nawet ustalić, kiedy i co zaginęło.

Wiele wskazuje na to, że lekarstwa wynoszą pracownicy szpitala.

Marek Piszczatowski, tłumacz zatrudniony do pomocy pacjentom, którzy nie znają angielskiego, twierdzi, iż zdarza się, że ludzie wychodzą ze szpitala z niepełnym zestawem lekarstw. "Słyszałem przynajmniej o trzech ciężko chorych na raka pacjentach, którzy po powrocie do domu stwierdzali, że w torbie z lekami brakuje morfiny. Ludzie nie wiedzą, co w takim wypadku robić" − mówi Piszczatowski.

Ustalono, że kradzieże nie są jedynym problemem szpitala. Okazuje się, że niektórzy lekarze oraz średni personel medyczny nie stawia się w pracy w dniach, w których mieli pełnić dyżury. Mimo to są opłacani za pełny wymiar godzin.

Podobno obecna administracja szpitala wprowadza niezbędne zmiany celem usprawnienia pracy. Miejsca wymagające fachowej wiedzy, np. w księgowości, obejmą profesjonaliści.

(eg)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama