"Wszystkim zależy na bezpieczeństwie dzieci. To nasz priorytet. Nie mam jednak pewności, jak długo będzie nas stać na korzystanie ze wszystkich dostępnych źródeł i ile to będzie kosztować. Wzdłuż dróg ustawiono kierowników i personel Wydziału Ulic i Oczyszczania Miasta. Ciekawe, jak mogą sobie na to pozwolić? Bezpiecznych przejść pilnują również strażacy. W pewnym momencie ludzie będą musieli wrócić do swych normalnych zajęć" − argumentuje Waguespack.
Na konferencji prasowej w dzielnicy Bucktown, pytany o możliwość utrzymania intensywnej kontroli dróg do szkół, burmistrz Rahm Emanuel zapewnił, że o kontynuacji obecnego zabezpieczenia. I dodał: "Chcę, by przejść dla dzieci chroniła policja i straż. Chcę, by w drodze do szkoły dzieci myślały o nauce, zamiast martwić się o swoje bezpieczeństwo. Chcę również jasno powiedzieć, że ulice, którymi dzieci podążają do szkół należą do nas, naszych rodzin, a nie do łobuzów".
Chicago Public School i biuro burmistrza jeszcze przed zamknięciem 49 szkół podstawowych zatrudniło do końca roku szkolnego 1 200 osób w ramach programu "Safe Passage" (o 600 więcej niż w ubiegłym roku). Budżet na ten cel wynosi 15,7 mln dolarów.
Burmistrz Emanuel i szef chicagowskiej policji mówią o dużym zaangażowaniu mieszkańców w bezpieczeństwo dzieci. Natomiast radny Waguspack zastanawia się, jak długo potrwa zainteresowanie "Safe Passage" zarówno z emocjonalnego , jak i finansowego punktu widzenia. Zadowoleni z licznej obecności policjantów wzdłuż tras prowadzących do szkół rodzice mają podobne wątpliwości .
(eg)