Biorąc jednak pod uwagę dane z całego roku, wzrost cen w Wietrznym Mieście jest niewielki. W innych metropoliach zanotowano dwucyfrowe podwyżki wartości domów, co skłania ekspertów do wysuwania obaw o tworzeniu się kolejnej "bańki mieszkaniowej".
W czerwcu ceny domów w metropolii chicagowskiej podniosły się o 3,3 procent. W maju podwyżka wyniosła 3,7 procent. W porównaniu z czerwcem ubiegłego roku przeciętna wartość chicagowskich domów była wyższa o 7,3 proc., co oznacza najlepsze notowania na lokalnym rynku nieruchomości od października 2010 roku.
Z grupy 20 dużych miast tylko Atlanta, gdzie ceny podniosły się o 3,4 proc., zanotowała w czerwcu lepsze wyniki. W porównaniu do roku ubiegłego wartość nieruchomości w największym mieście Georgii podniosła się aż o 19 procent. Na liście miast, gdzie zanotowano dwucyfrowy wzrost cen znalazło się Detroit (16,4 proc.), Las Vegas (24,9 proc.), Miami (14,8 proc.) i San Francisco (24,5 proc.).
W skali kraju ceny nieruchomości rosną z miesiąca na miesiąc, jednak tempo wzrostu - jak wcześniej przewidywali eksperci - ulega stopniowemu spowolnieniu. Przeciętna podwyżka w 20 miastach wyniosła w czerwcu 2,2 proc., podczas gdy w maju doszła do 2,5 procent. W ciągu całego roku średni wzrost cen dla całego kraju osiągnął poziom 12,1 procent.
Rynek nieruchomości w Chicago jest dość ślamazarny; częściową winę ponosi za to duża liczba właścicieli zalegających ze spłatami pożyczek hipotecznych. Z danych wynika, że 8,59 pożyczkobiorców nie spłaca rat przez okres 90 dni lub dłuższy.
(ak)