Ośrodek działa skutecznie m.in. dzięki takim osobom, jak Tomek, który wpadł w nałóg kokainowy jakby przypadkiem, gdy zaczął spełniać marzenia o zdobyciu bogactwa. Dążenie do finansowego sukcesu wiązało się z naśladowaniem zamożnych Amerykanów. Podobnie jak oni zaczął zażywać kokainę. Nałóg drogo kosztował. Przerzucił się na crack. Była tańsza, szybciej działała. Musiał zwiększyć dawki. Nie nie spostrzegł, kiedy narkotyk całkowicie nim zawładnął. Crack zaczął wywierać straszliwy wpływ na jego życie rodzinne, zawodowe, a przede wszystkim na psychikę.
Lata temu znalazł się na samym dnie piekła. Dwukrotnie próbował popełnić samobójstwo. Kokaina zrobiła swoje. Miewał paranoiczne widzenia. Zdał sobie sprawę, że ma przed sobą tylko dwa wyjścia: umrzeć albo porzucić nałogi. Wybrał życie. W jego przypadku sytucja była o tyle ciężka, że oprócz brania narkotyków, także pił, a to − jak sam mówi − było mieszanką samobójczą.
Tomek nie bierze już 11 lat. Nie udaje, że nigdy go nie ciągnie, zwłaszcza w sytuacjach stresowych o co w biznesie nietrudno (jest drobnym przesiębiorcą). Zresztą nie mówi też o sobie "były alkoholik, były narkoman". Podkreśla, że choroby te nigdy nie mijają. Wie, że choć pokusy ciągle są, można nad nimi zapanować.
Dziś jest nowym człowiekiem. "Zrozumiałem, że życiowy sukces to nie pieniądze i wszystko, co się z nimi wiąże, lecz zadowolenie z tego, co człowiek robi. Czerpię ogromną satysfakcję, że mogę pomóc innym, że w chwilach załamania zwracają się do mnie i wiem, że przetrwali kolejne 24 godziny bez narkotyku" − mówi Tomek.
W Światełku jest sponsorem. Lubi tu być, lubi pomagać innym. Jest mentorem kilku uzależnionych. Przychodzi mu to o tyle łatwiej, że doskonale rozumie, co przeżywają ci, którzy ciągle walczą z nałogiem, rozumie strach przed życiem bez alkoholu i narkotyków oraz radość z dnia, który przeżyli bez środków stymulujących.
Z problemami do Światełka
Światełko pomaga Polonii w walce z uzależnieniami, depresją, przemocą w rodzinie. Oferuje pomoc alkoholikom, narkomanom, osobom cierpiącym na zaburzenia w odżywianiu, hazardzistom. Udziela profesjonalnych porad żonom, małym i dorosłym dzieciom uzależnionych, które z racji nałogu rodzica często mają depresję, tracą poczucie własnej wartości, stronią od kolegów i zaczynają odczuwać poczucie winy, albo sami wpadają w nałóg.
Opiekun ośrodka Piotr Kochanowicz, ksiądz a zarazem terapeuta, ze względu na powszechność zjawiska w polonijnym środowisku, szczególną troską otacza rodziny alkoholików. Rozumie do czego może doprowadzić życie obok człowieka pijącego, który sam nie zdaje sobie sprawy ze swej choroby wyniszczającej jego i jego rodzinę.Wywoływane przez alkoholików wściekłe awantury, którym często towarzyszy przemoc, załamują ich bliskich. Bywa, że z powodu nałogu popełniają samobójstwo.
"Dlatego − tłumaczy ks. Kochanowicz −terapię trzeba zacząć od rodziny uzależnionego. Jego bliscy muszą zrozumieć, że mają do czynienia z chorobą, a nie ze złą wolą. Muszą nauczyć się, jak postępować z alkoholikiem, jak bronić przed jego wybuchami i kiedy postawić granicę. Dopiero wtedy jest szansa na zmiany".
Światełko uczy, jak radzić sobie z przemocą, organizuje zamknięte warsztaty dla dorosłych dzieci osób uzależnionych. Wszyscy czują się tu swobodnie. Nikt nie krytykuje, nie zadaje krępujących pytań. Nie ma powodu do ukrywania rozterek i wstydu. "Jesteśmy tu, żeby ludziom pomagać, a nie osądzać" − mówi ks. Kochanowicz.
Do ośrodka przychodzą różni ludzie; osoby pogrążone w żałobie, które nie mogą poradzić sobie ze stratą. Znajdują tu ulgę rozmawiając z innymi o tych, którzy odeszli i ostatecznie, choć z trudem, zaczynają rozumieć, że śmierć, to tak nieodzowna część życia, jak narodziny. W poradni rodzinnej (najczęściej) kobiety uczestniczą w spotkaniach dotyczących wychowania dzieci, aborcji, adopcji i kryzysu w rodzinie. Bezdomni mogą zasięgnąć informacji o schroniskach; także imigranci znajdą tu pomoc. Jednym słowem, Światełko prowadzi wszechstronną działalność, wyciąga rękę do najbardziej potrzebujących i często wyprowadza ich na prostą drogę.
Pojedyncze światełko
Dla Tomka nazwa "światełko" symbolizuje nadzieję. Z daleka widać je słabo, ale z każdym krokie na drodze do wyzbycia się nałogu, świeci coraz wyraźniej. "Człowiek musi zaufać sile wyższej, uwierzyć w jakieś wyższe ja, w opiekę z góry. Wtedy jest dużej łatwiej wyjść na prostą" − mówi.
Ośrodek jest fundacją non-profit. Utrzymuje się z datków. O swojej działalności dokładnie informuje na stronie internetowej www.swiatelko.com
12 kroków "do światełka"
Ośrodek "Światełko" stosuje program wypracowany przez Anonimowych Alkoholików. Jest to zbiór 12 kroków (zaleceń) dla osoby uzależnionej. Systematycznie stosowane i wymieniane z innymi uczestnikami mają pomóc wyzwolić się z uzależnienia. Ze względu na rodzaj nałogu zmienia się brzmienie pierwszego kroku. Miejsce alkoholu zastępuje inne uzależnienie np. od narkotyków.
12 kroków:
1. Przyznaliśmy, że jesteśmy besilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować własnym życiem.
2. Uwierzyliśmy, że siła większa od nas samych może przywrócić nam zdrowie.
3. Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, jakkolwiek Go pojmujemy.
4. Zrobiliśmy gruntowny i odważny obrachunek moralny.
5. Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów.
6. Staliśmy się całkowicie gotowi, aby Bóg uwolnił nas od wszystkich wad charakteru.
7. Zwróciliśmy się do Niego w pokorze, aby usunął nasze braki.
8. Zrobiliśmy listę osób, które skrzywdziliśmy i staliśmy się gotowi z a dośćuczynić im wszystkim.
9. Zodośćuczyniliśmy osobiście wszystkim, wobec których było to możliwe, z wyjątkiem tych przypadków, gdy zraniłoby to ich lub innych.
10. Nadal prowadziliśmy obrachunek moralny, z miejsca przyznając się do popełnianych błędów.
11. Dążyliśmy poprzez modlitwę i medytację do coraz doskonalszej więzi z Bogiem, jakkolwiek Go pojmujemy, prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas oraz o siłę jej spełnienia.
12. Przebudzeni duchowo w rezultacie tych kroków staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.
Elżbieta Glinka