Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 21:33
Reklama KD Market

Na kampanijnym szlaku: gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta

W Illinois rośnie  przedwyborcza temperatura. W miarę, jak na kampanijnym szlaku nasila się niechęć pomiędzy Patem Quinnem a jego głównym rywalem Billem Daley'm,  zwiększają się szanse prominentnego Afroamerykanina Kwame Raoula, który wciąż jeszcze zastanawia się nad udziałem w prawyborczym wyścigu o nominację Partii Demokratycznej na urząd gubernatora.

/a> fot. Kwame Raoul/Flickr, Wikipedia


Raoul jest senatorem stanowym reprezentującym południowe rejony Chicago. Te same okolice reprezentował w Senacie stanowym Barack Obama, gdy zaczynał w Wietrznym Mieście karierę polityczną. Nazwisko Raoula − adwokata i murzyńskiego działacza społecznego − staje się coraz bardziej rozpoznawalne, coraz częściej  jest wymieniane z mediach, m.in. dlatego, że stoi on na czele panelu ustawodawczego, który pracuje nad reformą zadłużonego systemu emerytalnego.

Kandydatura Raoula mogłaby stanowić alternatywę dla tych wyborców, którzy nie ufają ani Quinnowi, ani Daley'emu i są już zmęczeni wyciąganiem przez kontrkandydatów najcięższej artylerii.  Ubiegający się o reelekcję gubernator Pat Quinn przypomina, że Daley był w swojej karierze prezesem banku JP Morgan Chase na rejon Środkowego Zachodu, "instytucji, która zniszczyła ekonomię Stanów Zjednoczonych".  Quinn podkreśla też, że spekulacje hipoteczne banku w doprowadziły do załamania się amerykańskiego rynku nieruchomości.

William Daley, były federalny sekretarz handlu i  brat poprzedniego burmistrza Richarda M. Daley'ego, odpiera zarzuty stwierdzeniem, że Quinn "nie jest dobrym gubernatorem, ale jako polityk potrafi prowadzić kampanię wyborczą i to jest właśnie to, co robi przez cały dzień, codziennie".

Obydwaj rywale, zajęci wymianą ciosów, chyba nie zwracają uwagi na wyniki sondaży pokazujące, że Raoula nie powinno się ignorować; jego udział w prawyborach nie musi się sprowadzać "do popsucia" wyników innych kandydatów, ale  rzeczywiście może je po prostu wygrać.

Seria sond przeprowadzonych w  tym miesiącu przez  Capitol Fax ujawniła kilka interesujących zależności. Okazało się, że13 proc. respondentów zagłosowałoby na Raoula, gdyby wybory odbywały się już teraz, choć nie jest on jeszcze oficjalnym kandydatem i nie prowadzi żadnej kampanii. Dla porównania − republikanina Bruce'a Raunera rozpoznaje niemal taka sama liczba potencjalnych wyborców po dwóch miesiącach intensywnej reklamy w telewizji i radiu kosztem 2 mln dolarów. Tylko 27 proc. respondentów tego samego sondażu opowiedziało się za Quinnem, a 23 proc. za Daley'em.

Równocześnie inne liczby świadczą o niezdecydowaniu i ambiwalencji ankietowanych, albowiem aż 48 proc. nie satysfakcjonują obydwaj zdeklarowani demokratyczni kandydaci, zaś 43 proc. wyraża się o nich pozytywnie. Wśród afroamerykańskich respondentów tylko 31 proc. jest zadowolonych z udziału Quinna i Daley'ego, podczas gdy aż 57 proc. było zdecydowanie niezadowolonych.

Najwyraźniej wielu demokratycznych wyborców, zwłaszcza czarnoskórych, chętnie zagłosowałoby na innego kwalifikującego się na urząd kandydata, gdyby taki przystąpił do wyścigu. Jeśli Raoul zdecydowałby się na odegranie roli tego "innego" miałby szanse na zwycięstwo, w myśl starej maksymy: "gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta".

W roli "trzeciego" chciałby też wystąpić inny Afroamerykanin, Tio Hardiman −  działacz społeczny i dzielnicowy o, niestety, skompromitowanej reputacji. Ma on nikłe szanse na wygraną, natomiast mógłby, jeśli pozostanie w wyścigu, odebrać część głosów Raoulowi. Hardiman znany jest ze swojej działalności w CeaseFire , organizacji negocującej z gangami nieagresję. W maju organizacja pozbawiła Hardimana stanowiska dyrektora,  po tym, jak został aresztowany pod zarzutem pobicia żony. CeaseFire  całkowicie zerwała z  Hardimanem, choć zarzuty pobicia zostały wycofane, a żona twierdzi, że w stu procentach popiera kandydaturę męża.

Warto podkreślić, że Quinn mimo słabych notowań w sondażach przedwyborczych, jako urzędujący gubernator, ma już na starcie przewagę nad rywalami, ponieważ  dysponuje lepszym niż oni zapleczem politycznym i aparatem  propagandowym nagłaśniającym jego kampanię. Na dodatek, otrzymał oficjalne poparcie Partii Demokratycznej na kolejną kadencję.

Zmagania o nominację Partii Republikańskiej na gubernatora na razie nie są tak zaciekłe, jak u demokratów. Co interesujące, pretendenci do nominacji Partii Republikańskiej na urząd gubernatora nie atakują (jeszcze?) siebie nawzajem tylko obecną administrację − jakby to była kampania w wyborach powszechnych, a nie w prawyborach. Wśród republikańskich kandydatów są: skarbnik stanowy Dan Rutherford, senatorowie Bill Brady i Kirk Dillard oraz wspomniany już wyżej finansista - miliarder Bruce Rauner.

Przypomnijmy, że prawybory na urząd gubernatora odbędą się 18 marca 2014 r., a wybory powszechne 4 listopada tego samego roku.

Alicja Otap


[email protected]

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama