Z ocen burmistrza wynikało, że w tym roku władze miejskie zarobią dzięki fotoradarom ok. 30 mln dolarów. Tymczasem, trwający od miesiąca test systemu automatycznych kamer dowodzi, że tylko w pierwszym roku ich działania miasto może liczyć na dochody wynoszące setki milionów dolarów.
Miejski departament transportu wprawdzie ostrzega, że szacunki mogą być przesadzone, ale jednak dane z testu pilotażowego, ujawnione przez biuro burmistrza, potwierdzają zastrzeżenia przeciwników rozmieszczania fotoradarów. Utrzymują oni, że urządzenia służą jedynie zarabianiu pieniędzy dla kasy miejskiej, a nie zwiększeniu bezpieczeństwa dzieci, na co z kolei powołuje się Emanuel.
Szacunkowa ocena zysków z instalacji fotoradarów została wydana jeszcze przed montażem pierwszych czterech urządzeń, które na początku tygodnia zawisły na słupach w pobliżu miejskich parków. Dalsze osiem, w tym trzy w bezpośredniej bliskości szkół, zostanie – zgodnie z zapowiedzią – pojawi się w przyszłym miesiącu.
O kontrakt miejski ubiegają się dwie kompanie, które w grudniu przeprowadziły całomiesięczne testy. W ich wyniku tylko w czterech punktach miasta zarejestrowano ponad 93 tys. pojazdów przekraczających dopuszczalną prędkość.
Liczba ewentualnych mandatów stanowi zaskoczenie nawet dla samego operatora systemu fotoradarów.
„Wydaje się, że każdy jest zaskoczony ustaleniami” – komentuje Charles Territo, rzecznik American Traffic Solutions. „Widać wyraźnie, że przekraczanie dopuszczalnej szybkości w pobliżu szkół i w parkach stanowi poważny problem”.
Gdyby każdy z takich przypadków ukarano mandatem, tylko w jednym miesiącu do kasy miejskiej wpłynęłoby ok. 4,7 mln dolarów.
Do końca roku władze miasta zamierzają zainstalować 50 fotoradarów.
(CT-ak)