Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 07:34
Reklama KD Market

James "Whitey" Bugler winny co najmniej 11 morderstw

Słynny gangster James Bulger, pseudonim "Whitey", który kierował bostońskim podziemiem w latach 70. i 80., został uznany w poniedziałek przez federalny sąd w Bostonie za winnego m.in. 11 morderstw. 83-letniemu obecnie Bulgerowi grozi kara dożywocia.



Bulger kierował gangiem Winter Hill (Zimowe Wzgórze) w Bostonie do 1994 roku, kiedy uciekł z tego miasta i ukrywał się przez prawie 17 lat. Był jednym z najbardziej poszukiwanych przestępców w USA na liście FBI aż do aresztowania w 2011 r. Jego proces ukazał nie tylko gangsterskie oblicze Bostonu i brutalne porachunki mafijne, ale też układy panujące między agentami FBI a niektórymi gangsterami.

Bulger był podobno informatorem FBI od 1975 do 1990 roku, donosząc na innych gangsterów związanych z włoską mafią.

W trwającym sześć i pół tygodnia procesie przesłuchano ponad 70 świadków, w tym byłych wspólników z mafii. Prokuratura przedstawiła Bulgera jako "jednego z najbardziej groźnych, brutalnych i wyrachowanych kryminalistów, jacy kiedykolwiek chodzili ulicami Bostonu". Przedstawiła mu długą listę 32 zarzutów, począwszy od 19 morderstw, których miał sam dokonać lub zlecić, poprzez wymuszenia, pranie pieniędzy, aż po nielegalne posiadanie znacznego arsenału broni.

Po czterech i pół dniach obrad ława przysięgłych zdecydowała w poniedziałek, że Bulger jest winny 11 z 19 morderstw. Potwierdziła też większość z pozostałych zarzutów. Wyrok ma być ogłoszony 13 listopada. Grozi mu dożywocie.

W trakcie procesu obrona nie twierdziła, że Bulger jest niewinny, kwestionowała tylko część z 19 morderstw, o które został oskarżony. Adwokat J.W. Carney Jr. przyznał nawet, że jego klient "zarobił miliony dolarów" kontrolując przestępczą działalność w południowym Bostonie, biorąc udział w wymuszaniu haraczy i ciągnąc zyski z nielegalnego hazardu.

Obrona argumentowała jednak, że to nie Bulger powinien być skazany, ale skażone korupcją Federalne Biuro Śledcze (FBI), które miało za zadanie zniszczenie włoskiej mafii w Bostonie. Jak tłumaczyła obrona, agenci FBI byli w zmowie z gangsterami z irlandzko-amerykańskiego gangu Winter Hill, przyjmując od nich łapówki oraz pozwalając im na bezkarne kontynuowanie przestępczej działalności, w tym eliminowanie włoskich rywali.

"FBI świadomie nawiązała współpracę ze znanymi przestępcami, by osiągnąć swój cel za wszelką cenę" - mówi adwokat Hank Brennan. Przekonywał, że Bulger był tylko elementem "większej operacji".

Prokuratura przekonywała ławników, że fakt, iż Bulger był informatorem FBI, a "kilku agentów" w FBI było skorumpowanych, nie zmienia faktu, że z zimną krwią mordował. "Kiedy Bulger przykładał pistolet do ofiary, mówiąc, że jest mu winna 400 tys. dolarów, to nie ma znaczenia, czy był informatorem FBI" - mówił.

Obrona podważyła też wiarygodność świadków, na których zeznaniach prokuratora zbudowała akt oskarżenia. Przeciwko Bulgerowi zeznawał m.in. płatny zabójca mafii John Martorano, który sam się przyznał do 20 zabójstw, i wspólnik szefa gangu, Steven Flemmi, pseudonim "The Rifleman", który ma na swym koncie 10 morderstw. Ten ostatni odsiaduje już karę dożywotniego więzienia. Adwokaci przekonywali ławników, że wszyscy trzej świadkowie to "psychopaci i kłamcy", którzy zrzucają winę na Bulgera, licząc na zmniejszenie wyroków.

"To Bulger sam wybrał tych ludzi, by razem z nim zabijali" - mówił z kolei prokurator Fred Wyshag, ze szczegółami opisując każde z morderstw, o które Bulger został oskarżony.

Bulger nie zabrał głosu na zakończenie procesu. "Uważam, że proces był nieuczciwy. To wstyd; zróbcie ze mną co chcecie. To moje ostatnie słowa" - powiedział jedynie w sądzie przy nieobecnych ławnikach.

Początkowo James Bulger miał reputację "współczesnego Robin Hooda". W irlandzkiej dzielnicy Bostonu, gdzie mieszkał, urządzał przyjęcia, pomagał biednym i nie dopuszczał tam handlarzy narkotyków. Potem wyszło na jaw, że jego gang terroryzował miasto.

Jego historia stała się kanwą dla nagrodzonego Oscarem filmu "Infiltracja" ("The Departed") w reżyserii Martina Scorsese. Bohatera, wzorowanego na postaci oskarżonego gangstera, grał Jack Nicholson; w filmie wystąpili poza tym m.in. Leonardo DiCaprio i Matt Damon.

Z Waszyngtonu Inga Czerny

 
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama