Zwykli mieszkańcy wyrażają głębokie zaniepokojenie brakiem reformy zadłużonego na 133 mld dol. systemu emerytalnego pracowników administracji stanu. Zadłużenie wzrasta z każdym dniem o kolejne kilka milionów dolarów. Dwuizbowy i dwupartyjny panel odbył w miniony piątek kolejne obrady, ale nie wypracował kompromisowej wersji ustawy. Kolejne spotkanie ma się odbyć w tym tygodniu.
Problemy stanu wynikają z trwającego od dziesięcioleci niedofinansowania hojnego systemu emerytalnego, co nieuchronnie musi doprowadzić do ograniczenia i obniżenia jakości usług świadczonych mieszkańcom. Illinois pogrąża się w kryzysie finansowym i ekonomicznym, coraz bardziej przypominający sytuację Detroit, które niedawno ogłosiło bankructwo.
Brak reformy systemu emerytalnego zaczyna przynosić coraz większe szkody Chicago, największej metropolii w stanie. Do 2015 r. płatności miasta wzrosną radykalnie, co już spowodowało, że w ubiegłym miesiącu wydawany przez Moody rating miasta został obniżony do poziomu A3.
Ostatniego dnia lipca burmistrz Rahm Emanuel ostrzegał, że w przyszłym roku deficyt w budżecie miasta wyniesie 339 mln dol., w 2015 r. podskoczy do poziomu 995 mln dol., by w 2016 r. osiągnąć poziom 1,15 mld dolarów. Dochody miasta wahają się zaś w granicach 3 mld dol. rocznie.
Losy reformy wciąż pozostają niepewne, a parlamentarzyści i gubernator nie dostaną wypłaty ani w tym, ani w przyszłym miesiącu.
W czerwcu gubernator Quinn mówił o „wpływowych grupach interesów przeciwnych reformie”, mając na myśli – zdaniem niektórych ekspertów – związki zawodowe. Co więcej, impas w sprawie ustawy wydaje się przeciągać coraz bardziej. Choć ustawodawcy mogą bez trudności obalić gubernatorską decyzję o zamrożeniu płac, to dwaj demokratyczni liderzy Legislatury, marszałek Izby - Michael Madigan i John Cullerton - przewodniczący Senatu domagają się w sądzie wypłaty uposażenia. Z doliczeniem odsetek. Obaj utrzymują, że Quinn narusza zasadę rozdziału władzy wykonawczej od ustawodawczej. Dopiero w połowie września ma się odbyć rozprawa sądowa rozstrzygająca, czy postępowanie gubernatora o wstrzymaniu uposażeń jest zgodne z konstytucją.
Ślamazarne postępowanie sądowe wcale nie oznacza, że gubernator ubiegający się o reelekcję w 2014 r. nie wykorzysta zaistniałej sytuacji. Po pierwszym, w przesłuchaniu sądowym w ubiegłym tygodniu Quinn ostrzegał, że jeśli legislatorzy nie zgdzają się z jego decyzją powinni „jak najszybciej wrócić do Sprinfield, by powiedzieć swoim wyborcom, że bardziej zależy im na płacach niż na reformie emerytalnej”.
(ak)