Republikanie w Izbie Reprezentantów skłaniają się ku głosowaniu reformy imigracji w osobnych aktach, a nie w jednym pakiecie, jak to uczynił Senat. To grozi opóźnieniami i wymagałoby zmiany strategii w zabiegach o zniesienie wiz dla Polaków - mówi ambasador Ryszard Schnepf.
Dla Polski przyjęcie reformy imigracyjnej w osobnych ustawach może okazać się niekorzystne - przyznał w czwartek w rozmowie z PAP ambasador RP w Waszyngtonie Ryszard Schnepf. W liczącej kilkaset stron ustawie Senatu znalazły się bowiem zapisy umożliwiające zniesienie obowiązku wizowego dla podróżujących do USA polskich turystów.
"Pomysł podzielenia tej ustawy na mniejsze jest do pewnego stopnia dla nas niebezpieczny, bo to może doprowadzić do tego, że element dotyczący rozszerzenia programu o ruchu bezwizowym (Visa Waivew Program) zostanie po prostu jako mniej istotny wykluczony. Nie dlatego, że jest kontrowersyjny, tylko dlatego, że nie jest przedmiotem zainteresowania członków Izby Reprezentantów" - wyjaśnił Schnepf.
Zastrzegł jednak, że kwestia podziału reformy na mniejsze akty prawne nie jest jeszcze przesądzona, bo różnice także w tej sprawie są ogromne wśród samych Republikanów. W ostatnich dniach poparcie dla reformy imigracyjnej wyraził natomiast były prezydent USA George W. Bush. To, jak uważa Schnepf, dobra wiadomość, bo Bush "wciąż cieszy się ogromnym wpływem u wielu Republikanów".
Po środowej naradzie za zamkniętymi drzwiami republikańscy kongresmeni mający większość w Izbie Reprezentantów są wciąż podzieleni, co do kluczowych elementów reformy, w tym legalizacji 11 milionów nielegalnych imigrantów przebywających w USA, co przewiduje całościowa ustawa w wersji przyjętej pod koniec czerwca przez Senat.
Czołowi Republikanie w Izbie, w tym przewodniczący John Boehner i lider większości Eric Cantor, stwierdzili, że konieczna jest reforma prawa imigracyjnego USA, ale dodali, że Izba nie przyjmie "wadliwej ustawy" jaka wyszła z Senatu. Będą natomiast pracować nad własnym prawem, preferując "podejście krok po kroku". W komentarzach prasowych dominowały oceny, że jest to zagrożenie dla reformy imigracyjnej.
Wielu Republikanów, zwłaszcza ze stanów zdominowanych przez wyborców niechętnych nowym imigrantom, nie zgadza się nawet na kilkunastoletni proces legalizowania i przyznawania obywatelstwa nielegalnym imigrantom. Inni nalegają, by w pierwszej kolejności przyjąć ustawę, która uszczelni granicę z Meksykiem.
"Jestem umiarkowanym optymistą. Ale jeśli dojdzie do podziału ustawy na mniejsze akty, to sprawa się przeciągnie i na pewno do końca roku produktu finalnego nie zobaczymy. Będzie to wymagało od nas zmiany strategii" - stwierdził Schnepf. Podkreślił, że polscy dyplomaci będą wówczas zabiegać, by ważne dla Polski zapisy znalazły się w jednym z wydzielonych aktów.
Schnepf przyznał, że z jego spotkań z kongresmenami wynika, że większość z nich jest nieświadoma, że w ustawie imigracyjnej znalazły się ważne dla Polski zapisy. W tekście nie pada bowiem słowo Polska. Zapisy o zmianie kryteriów przyjmowania państw do VWP są jednak tak sformowane, by właśnie Polska je spełniała. Zdaniem ambasadora, nagłaśnianie, że sprawa dotyczy Polski, amerykańskiego sojusznika, może pomóc. Jeden z republikańskich kongresmenów powiedział mu, że nie wyobraża sobie, by polscy weterani z Afganistanu nie mogli z powodu odmowy wizy odwiedzić USA.
Jesienią Warszawa planuje wraz z krajami Grupy Wyszehradzkiej oraz bałtyckimi zorganizować w Waszyngtonie konferencję z okazji piątej rocznicy wstąpienia tych państw do VWP. "Chcemy pokazać, że obawy jakie wówczas wyrażało wielu Republikanów okazały się płonne. Nie ma żadnych negatywnych zjawisk, które by wynikały z tego, że obywatele Czech, Słowacji czy Estonii wjeżdżają bez wiz do USA" - powiedział ambasador.
Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)
Reklama