Okiem felietonisty
Politycy polscy piszą podania do MSWiA, aby to ministerstwo przydzieliło “wybrańcom ludu” ochronę Biura Ochrony Rządu. Agenci tego biura mają chronić polskich polityków przed agresją wyborców za pieniądze podatnika, czyli za pieniądze wyborców.
To jest jedno z “osiągnięć” polskiej demokracji. Podania o ochronę składają politycy szukający sławy w mediach, czyli fachowcy od mielenia ozorem po próżnicy przed telewizorem. Podań wpłynęło kilkanaście, a może kilkadziesiąt, ponieważ nie wszyscy zainteresowani życzą sobie podawania ich nazwisk.
Stacje telewizyjne w Polsce wykorzystują polityków jako wypełniaczy programów telewizyjnych, nie płacąc im za te występy. Politycy wykorzystują telewizję jako bezpłatną reklamę własnej osoby. Im więcej takiego mądrali w telewizji, jest on bardziej ważny. Politycy przekraczają w tych medialnych popisach dopuszczalne granice prowokacji widzów i słuchaczy obrzucając przeciwników politycznych “apolitycznymi” epitetami. Wyborcy biorąc przykład od politycznych elit naśladują polityków w prywatnych rozmowach i tym samym zwalniają się od odpowiedzialności za poziom własnych wypowiedzi i własnych czynów. Do czego prowadzi ta spirala pospolitego chamstwa? Prowadzi do pospolitej zbrodni. Takie są efekty społeczne tych politycznych popisów w telewizji.
Ekscesy polskich polityków doprowadziły do niebywałej wręcz eskalacji nienawiści części telewidzów do części polskiej elity politycznej. Polska podzieliła się sympatiami, stawiając na partie polityczne, tak jak kibice stawiają na drużyny piłkarskie. Polityka w Polsce sprowadziła się do pojedynku ekspertów od PR /public relations/. Kto ma lepszego “trenera” od PR, ten wygrywa wybory. Jeżeli partia polityczna ma kiepskiego “trenera”, to może spodziewać się przegranej w kolejnych wyborach. Przywódcy niektórych partii jednak udają, że nie znają tego “pijarowskiego mechanizmu” i brną dalej, topniejąc w oczach opinii publicznej.
A problemy egzystencjalne polskiego społeczeństwa pozostawia się do rozwiązania następnej ekipie, mimo że obiecywano ich rozwiązanie w programie wyborczym obecnej ekipy politycznej. Opozycja zamiast pilnować rządzącą koalicję i rozliczać ją z kolejnych zaniechań i zaniedbań, pogrąża się w jałowych sporach emocjonalnych i historycznych.
Fenomenem politycznym są niskie notowania opozycji w Polsce, która przy tej skali biedy i dysproporcji w dochodach elit w stosunku do reszty społeczeństwa nie potrafi zdobyć poparcia przeciętnego wyborcy. Polska pozbawiona klasy średniej, której nie stworzyła transformacja ustrojowa, okazuje się wewnętrznie bezbronna przez brak rzeczywistej opozycji parlamentarnej. Inteligencja polska nie ma własnej reprezentacji w polskim parlamencie. Miejsca w rządzie, a także w Sejmie i Senacie zajmują kombatanci Solidarności i KOR, a nowe pokolenie Polaków, które chce w Polsce pracować, ale musi emigrować w poszukiwaniu pracy, jest pozbawione szansy na własną reprezentację polityczną.
Opozycja nawet nie zamierza ich reprezentować, pogrążona w jałowych sporach między sobą i własną przeszłością. Związek zawodowy Solidarność jest w opozycji politycznej i emocjonalnej w stosunku do ekipy rządzącej, czyli do kombatantów Solidarności, którzy wyszli z tego związku, ale udają, że są z innej gliny stworzeni. Czy ten stan pomieszania z poplątaniem nie zagraża nieobliczalnymi następstwami w przyszłości?
Na pocieszenie, że problemy wewnętrzne i mentalne są nie tylko polską specjalnością można przytoczyć wypowiedź czołowego izraelskiego duchownego i przywódcy religijnej partii Szas, które zostały nagrane ukrytym mikrofonem i zostały wyemitowane przez izraelską telewizję. Cytuję : “Goje rodzą się tylko po to, by nam służyć. Bez tego nie mieliby po co istnieć na tym świecie“ — powiedział rabin Owadia Josef podczas wystąpienia w synagodze. “Po co goje są tak naprawdę potrzebni? Będą pracować, będą orać, będą zbierać plony. My zaś będziemy tylko siedzieć i jeść jak panowie “ — podkreślił. Potem porównał nie — Żydów do zwierząt pociągowych.
Trzeba przyznać, że jako “pracodawca” dla gojów to się autor tych słów nie najlepiej wywiązuje z obowiązków. Miliony bezrobotnych na wszystkich kontynentach i również w Polsce chciałoby na niego pracować, nawet jako te “zwierzęta pociągowe”, ale nie ma roboty.
Porównując wypowiedzi tego zacnego duchownego do wielu nieszczęśliwych wystąpień polskich polityków, nie mamy się czego wstydzić. To jest dopiero prawdziwy Olimp.
27 października 2010