Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 13 listopada 2024 19:44
Reklama KD Market

Zespół "Polonia" zatańczył krakowiaka w kolumbijskich Andach


– rozmowa z Anną Krysiński – dyrektorem zespołu "Polonia"



– To już niemal tradycja, że każdego roku Zespół Pieśni i Tańca "Polonia" przy ZPRK uczestniczy w międzynarodowych festiwalach folklorystycznych. Wróciliście niedawno z tanecznego tournée w Kolumbii. Czy o takie uczestnictwo w festiwalu trzeba zabiegać?



Nowe zespoły muszą, ale my jesteśmy znani i zapraszani każdego roku. Poziom taneczny naszego zespołu jest naszą przepustką. Jak wiesz, byliśmy już w 14 krajach. Każdego roku otrzymujemy kilka zaproszeń na różne festiwale. Tym razem zaprosił nas Enrique Jatib Thome – prezydent kolumbijskiej sekcji CIOFF, International Council of Organizations of Folklore Festivals and Folk Arts. Uczestniczyliśmy w 38. Festiwalu Folklorystycznym w Ibague, "38 Festival Folcrorico Colombiano".


 


– Nie było obaw przed wyjazdem do tego pięknego, acz niespokojnego kraju?


 


Ostrzegano nas, owszem, że gangi, narkotyki, kidnapingi... ale te niepokoje rozwiali nasi kolumbijscy przyjaciele z Chicago. I mieli rację. Podczas pobytu w tym kraju wszystko było normalne, byliśmy bezpieczni.


 


– Lądowaliście w Caragena de Indias, to najpiękniejsze miasto kraju, owiane historią i legendą. To dawna twierdza, nie do zdobycia.



Tak, to prawda. To złote wrota Ameryki Południowej, miasto piratów i pięknych kobiet, to mozaika ras. Ileż tam uroku... mury obronne, brukowane ulice, wiszące balkony z kwiatami, kolonialna architektura. Spacerując po mieście ma się wrażenie, że jesteśmy w czasach kolonialnych, podczas panowania Hiszpanów. Stąd wypływały statki pełne złota do Europy. O Cartagenę walczyły potęgi kolonialne: Hiszpania, Anglia i Francja.


 


– Tańczyliście w Cartagenie?



O, naturalnie. W mieście tym organizowany był już 22 festiwal "Muzyka i Tańce Świata", "Musica y Danzas del Mundo en Cartagena de Indias". Przyjechały zespoły z Austrii, Hiszpanii, Peru, Meksyku, Ukrainy. My inaugurowaliśmy ten festiwal koncertem na uniwersytecie.


 


– Które zespoły najbardziej się podobały?



Latynosi mają coś wspólnego w stroju, w tańcu... ten dynamizm, ten wigor, trochę nawet melancholii, nie wspomnę już o bardzo kolorowych strojach. No i tańczą na bosaka.


 


– Potem była Bogota, stolica kraju, położona bardzo wysoko (2700 m n. p. m). Miasto ma 7 milionów ludności. Czy nie było problemów z oddychaniem?


 


Raczej nie, może tylko piękno stolicy zapierało nam dech w piersiach. Byliśmy gośćmi burmistrza Bogoty. Mieszkaliśmy w bardzo ekskluzywnym hotelu. Wszędzie byliśmy eskortowani, to dla naszego bezpieczeństwa. Pragnę tu obalić ów niesprawiedliwy mit o niebezpiecznej Bogocie. To nieprawda. Największym niebezpieczeństwem dla miasta jest fakt, że turyści nie chcą z niej wyjeżdżać, jak głosi slogan reklamowy. Właśnie w Bogocie organizowane były międzynarodowe targi "Centro Internacional e Negocios y Exposiciones CORFERIAS". Uczestniczyły 42 kraje, Polska także. Była to magia 42 krajów w jednym miejscu, wiele stoisk ekspozycyjnych, konferencji, degustacji narodowych potraw i... taniec. Koncertowało kilkanaście zespołów z różnych krajów. My prezentowaliśmy nasze tańce narodowe. Szczególnie mazur ze "Strasznego dworu" podobał się nadzwyczajnie. Proszono o bisy. Po koncercie były wywiady i liczne rozmowy. Nie mogliśmy opuścić tego miejsca. Był też koncert chopinowski.


 


– Czym was zauroczyła Bogota?



Niesamowitością, rozmachem, łagodnym klimatem (cały rok 14 stopni Celsjusza) i kolorytem. Zwiedziliśmy Muzeum Złota (ogromnie dużo eksponatów z czasów prekolumbijskich), kościół św. Franciszka, klasztor i kościół na szczycie, plac Bolivara.


 


– Słuchałem w chicagowskim Radiu 1030 AM twojej rozmowy z ambasadorem Polski w Bogocie, panem Jackiem Perlinem. Byliście wspaniałymi ambasadorami Polski w Kolumbii.



O, dziękuję bardzo. Byliśmy zauroczeni gościnnością i wielkim sercem pana ambasadora i pracowników ambasady. Gościliśmy nawet w jego rezydencji, wybornie smakowała kawa i specjały kolumbijskie. Dziękujemy też pani Mirosławie Kubaś-Paradowskiej, attaché do spraw politycznych i kulturalnych, i niezmordowanemu żadnymi trudnosciami i zawsze pomocnemu Jorge Delgado. Zaproszono nas też na kilka imprez doskonale zorganizowanych.


 


– Rozmawialiśmy – przed wywiadem – o kopalni soli.


 


O, to cała historia. Kopalnia znajduje się z Zipaquira, niedaleko stolicy. To bardzo kuriozalne miejsce. Tam w kopalni, 200 metrów pod ziemią, tańczyliśmy w amfiteatrze, znakomita akustyka, wrażenie niesamowite. Wewnątrz kopalni znajduje się katedra i 14 ołtarzy. W solnych tunelach są kaplice. Tamże Polski ambasador, pan Jacek Perlin, rozpoczął nasz koncert przemuwieniem. W 2009 roku dyrektor kopalni nawiązał kontakt z oficjelami naszej kopalni w Wieliczce. Zatem ten koncert był niejako uzupełnieniem tej sympatycznej współpracy. Potem była lampka wina, no i ten niesamowity nastrój. . .


 


– Zespół śpiewał pieśń kolumbijską...



Powiem jeszcze, że paradowaliśmy w strojach śląskich, górniczych.


 


Pan Wiesław Spirala i pani Iwona Puc śpiewali też nasze śląskie pieśni – "Starzyka" i "Karlika”. Wzbudziło to zachwyt polskiej części widowni. Potem śpiewaliśmy chyba najpopularniejszą piosenkę kolumbijską. Aplauz był ogromny. To zelektryzowało widownię. Proszę sobie wyobrazić, że to kolumbijski zespół śpiewa dla nas po polsku „Szła dzieweczka do laseczka”. Był z nami i akompaniował zespołowi nasz wieloletni dyr. muzyczny – pan Mieczysław Dziś.


 


– Rozumiem, że wasz główny koncert festiwalowy miał miejsce w Ibague.



Tak, jechaliśmy tam autobusem aż 6 godzin z Bogoty. W ciągu dwóch dni mieliśmy siedem występów. Koncertowaliśmy w różnych miejscach, konserwatorium muzyczne, muzeum sztuki współczesnej, centrum kultury – tam dzieci trzymały baner z napisem "Dziękujemy, Polsko", no i była nasza gala w teatrze. Każdy nasz występ trwał pół godziny. Przyjmowano nas bardzo serdecznie. Po koncertach konsul honorowy RP zaprosił nas na bankiet.


 


– Ile krajów uczestniczyło?



Siedem... Chile, Meksyk, Ekwador, Wenezuela, Kostaryka, Kolumbia i my.


 


– Było coś szczególnego, odmiennego w tym festiwalu?



Każdy festiwal jest odmienny, inna organizacja, inny regulamin, inne tańce, inna promocja kultury. Ale to wszystko ma jeden cel, promocję polskiej kultury. Dzięki naszym tańcom świat dowiaduje się, że Polska to kraj o tysiącletniej historii, że Polska to wielobarwny motyl.


 


– Rozumiem, że uczestniczyliście w dwóch festiwalach folklorystycznych, w Cartagenie i Ibague, oraz reprezentowaliście Polskę na prestiżowych Targach Międzynarodowych w Bogocie i na koncercie w kopalni soli w Zipaquire. Jakie wrażenie przywiozła "Polonia" z Ameryki Południowej?


 


Kolumbia nas oczarowała. Ten pejzaż jakże odmienny, niebotyczne wysokości, ogromne zróżnicowanie topograficzne, zabytki, a przede wszystkim urodziwi i nader serdeczni ludzie. Tam nowoczesność kłania się historii, tam życie jest tańcem. Kolumbia to kolorowy kwiat pachnący cały rok.


 


Zapraszamy na naszą stronę internetową www.poloniaensemble.com tel. 847-529-2555


 


Rozmawiał:


Janusz Kopeć

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama