Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 15 października 2024 13:22
Reklama KD Market

Kaczyński triumfuje w USA



O Polonii i Ameryce





W amerykańskim słowniku politycznym zwycięstwo, jakie odniósł w USA w polskich wyborach prezydenckich Jarosław Kaczyński, zwykło określać się mianem “landslide” – lawinowe. Na ogólną liczbę oddanych 33 455 głosów, na prezesa PiS w Ameryce padło 23 276 głosów, co stanowi 69,9%. Bronisław Komorowski uplasował się na odległym drugim miejscu z 25,2% głosów. Przewaga Kaczyńskiego nad Komorowskim szczególnie zaznaczyła się w chicagowskim okręgu wyborczym, gdzie prezes PiS uzyskał 79,78% głosów, podczas gdy kandydat PO – 16,4% głosów.




Ani samo zwycięstwo J. Kaczyńskiego, ani rozmiary jego politycznej wiktorii nie powinny stanowić tu zaskoczenia. Polonia amerykańska tradycyjnie stawia na tych polityków, których poglądy lokują ich po prawej stronie sceny politycznej.Wszelkie lewicowe skojarzenia kandydata czy partii, którą reprezentuje, oznaczają utratę zaufania Polonii, która jest antylewicowa aż do bólu. Składają się na to wciąż żywe w pamięci doświadczenia z peerelowskiej Polski, z której wielu obecnych Polonusów musiało emigrować. Ale w największym kampanijnym sporze, dotyczącym stosunku kandydatów do koncepcji prywatyzacji służby zdrowia, to właśnie prezes PiS zaprezentował się jako zwolennik państwa opiekuńczego, co wyraźnie trąci socjalizmem.


 


W amerykańskich wyborach Kaczyńskiemu pomogła opinia patrioty i mimo wszystko przeciwnika lewicy. Bronisławowi Komorowskiemu zaszkodziły jego zabiegi o poparcie lewicy i przyjęcie poparcia ze strony Włodzimierza Cimoszewicza. Poza tym Komorowski, w odróżnieniu od całej plejady polskich polityków różnych orientacji, którzy usilnie zabiegali o zniesienie wiz amerykańskich dla Polaków pragnących odwiedzić Stany Zjednoczone, oświadczył, że jako prezydent o zniesienie wiz nie będzie się starał, co szczególnie uderza w Polonię amerykańską, stawiającą sobie za punkt honoru zniesienie rygoru wizowego. Bronisław Komorowski był jedynym kandydatem na najważniejszy urząd w państwie reprezentującym taki pogląd. Opozycja w Polsce uznała stanowisko Komorowskiego w tej sprawie za szkodliwe i nieodpowiedzialne, a Polonia dała wyraz swej dezaprobaty przy urnach.


 


Kampania wyborcza wśród Polonii w USA ze strony obu czołowych kandydatów do prezydentury była skromna, czyli proporcjonalna do liczby spodziewanych głosów. Jarosława Kaczyńskiego wsparł w Chicago jego honorowy komitet. Bronisław Komorowski wystosował do Polonii obszerny list :


 


”Zapewniam, że jeżeli obdarzycie mnie zaufaniem i zostanę prezydentem Polski, będę robił wszystko, co w mojej mocy, aby wspierać naukę języka polskiego dla Polaków, gdziekolwiek by się oni znajdowali. Będę wspierał Wasze starania o zachowanie polskiej kultury i podtrzymanie tożsamości narodowej. Ale wszyscy tu w kraju chcemy, by Polska mogła korzystać z Waszych talentów, umiejętności i doświadczeń. Stanowicie dla Polski ogromny kapitał”.


 


Tymczasem Bronisławowi Komorowskiemu potrzebny jest polonijny “kapitał” w postaci głosów, by utrzymać przewagę nad Jarosławem Kaczyńskim. W drugiej turze wyborów prezydenckich głosy Polaków z USA mogą się okazać wyjątkowo cenne. A o tym, jak zagłosują, można się zorientować już teraz analizując wyniki pierwszej tury.


 


Wojciech Minicz


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama