PP: Legia Warszawa – Ruch Chorzόw 2:1 (dogr.)
Rewanżowy mecz 1/4 finału piłkarskiego Remes Pucharu Polski:
Legia Warszawa - Ruch Chorzów 2:1 po dogrywce (1:0, 0:0). Pierwszy mecz 0:1. Awans Ruchu
Bramki: dla Legii - Bartłomiej Grzelak (65), Tomasz Jarzębowski (120); dla Ruchu - Łukasz Janoszka (108)
Żółte kartki: Legia - Jan Mucha, Maciej Iwański; Ruch - Grzegorz Baran, Michał Pulkowski, Ariel Jakubowski, Damian Świerblewski, Grzegorz Goncerz.
Sędzia: Paweł Gil (Lublin)
Widzów ok. 1,5 tys.
Legia: Jan Mucha - Jakub Rzeźniczak, Inaki Astiz, Pance Kumbev, Jakub Wawrzyniak (46-Maciej Rybus) - Ariel Borysiuk, Tomasz Jarzębowski, Maciej Iwański, Tomasz Kiełbowicz - Fangzhuo Dong (46-Sebastian Szałachowski, 107-Miroslav Radović), Bartłomiej Grzelak.
Ruch Chorzów: Matko Perdijić - Wojciech Grzyb, Rafał Grodzicki, Piotr Stawarczyk, Ariel Jakubowski - Damian Świerblewski (60-Paweł Lisowski), Michał Pulkowski (80-Arkadiusz Piech), Grzegorz Baran, Łukasz Janoszka - Marcin Zając (70-Grzegorz Goncerz), Artur Sobiech.
Nie udał się Legii Warszawa rewanż za dwie porażki z Ruchem Chorzów w półfinale poprzedniej edycji Pucharu Polski. Tym razem “Niebiescy” wyeliminowali wicemistrzów kraju już w ćwierćfinale PP.
Po porażce Legii w Chorzowie 0:1, w rewanżu warszawiacy wygrali u siebie po dogrywce tylko 2:1, co oznacza, że do półfinału awansowali goście.
Wczesna pora rozgrywania meczu sprawiła, że we wtorek na Łazienkowską przyszło niewielu kibiców. Spotkanie rozgrywane niemal w ciszy i wolnym tempie bardziej przypominało w pierwszej połowie sparing niż walkę o awans do półfinału Pucharu Polski.
Przed przerwą najgroźniejszą akcję stworzyli chorzowianie. W 23. minucie Marcin Zając znalazł się sam przed Janem Muchą, miał chwilę na oddanie strzału, ale nie potrafił pokonać słowackiego bramkarza. Legia zrewanżowała się strzałem Ariela Borysiuka z ostrego kąta w zewnętrzną część słupka. Wcześniej swoimi umiejętnościami musiał popisać się bramkarz Ruchu Matko Perdijić, który z trudem odbił piłkę po uderzeniu Jakuba Wawrzyniaka (i rykoszecie).
Zniecierpliwiony słabą postawą Legii trener Stefan Białas wypuścił do gry od początku drugiej połowy Macieja Rybusa i Sebastiana Szałachowskiego, ale groźniejszą akcję znów przeprowadzili chorzowianie. Zając, który już przed przerwą zmarnował świetną okazję, tym razem znalazł się tylko pustą bramkę, ale za długo zwlekał z oddaniem strzału i obrońcy Legii zdążyli wrócić.
“Dziękujemy!” - zaczęli skandować ironicznie w kierunku napastnika Ruchu kibice Legii, a załamany trener chorzowian Waldemar Fornalik spojrzał w kierunku swoich asystentów, bezradnie rozkładając ręce. Ta sytuacja podziałała na gospodarzy mobilizująco. W ciągu kilku następnych minut bramkarz Ruchu dwukrotnie ratował swój zespół z opresji. Legioniści z łatwością przedostawali się na pole karne rywali, ale w decydujących momentach zawodziła skuteczność. Strzelecką niemoc przełamali dopiero w 65. minucie, gdy po rzucie rożnym Bartłomiej Grzelak pokonał z bliska Perdijicia.
Tuż po zdobyciu gola napastnik Legii - wcześniej głośno krytykowany przez niektórych kibiców - odwrócił się do fanów plecami, podbiegł w kierunku... pustej, budowanej trybuny i ostentacyjnie okazywał swoją radość. Od tej chwili Grzelak był wygwizdywany jeszcze bardziej.
Niedługo potem mogło być 2:0, jednak świetnej sytuacji nie wykorzystał stojący trzy metry przed bramką Tomasz Jarzębowski.
Jednobramkowe prowadzenie Legii utrzymało się do końca regulaminowego czasu, co oznaczało, że do wyłonienia zwycięzcy potrzebna będzie dogrywka. Kibiców gospodarzy, którzy spodziewali się dalszego naporu podopiecznych Stefana Białasa, spotkało jednak rozczarowanie.
W dogrywce tempo akcji legionistów wyraźnie spadło, co w 108. minucie wykorzystali przeciwnicy. Łukasz Janoszka zdecydował się na indywidualną akcję, wbiegł dynamicznie na środek pola karnego i w sytuacji sam na sam pewnie pokonał Muchę. W tym momencie gospodarze do awansu potrzebowali dwóch goli. Zdobyli tylko jednego - w ostatniej minucie pyrrusowe zwycięstwo zapewnił Legii Tomasz Jarzębowski.
Powiedzieli po meczu:
Stefan Białas, trener Legii: Jest mi bardzo smutno. Zawodnicy w drugiej połowie pokazali dobrą grę. Brakuje nam lepszej postawy pod bramką rywali i skuteczności. Fantastyczne interwencje bramkarza Ruchu sprawiły, że nie byliśmy w stanie wygrać wyżej. Trzy mecze w ciągu ośmiu dni to jednak za dużo. Zwłaszcza w sytuacji, gdy borykamy się z poważnymi problemami kadrowymi. W dogrywce moi zawodnicy byli już wyraźnie zmęczeni. Nie wiem, dlaczego Bartłomiej Grzelak podbiegł do pustej trybuny po zdobyciu gola. Będę z nim rozmawiał na ten temat. Nie chcę konfliktu piłkarzy z kibicami.
Waldemar Fornalik, trener Ruchu: Nasz cel w rewanżowym meczu był jasny - obronić zaliczkę z pierwszego spokania. Sprawa awansu powinna być rozstrzygnięta już do 60. minuty. Marcin Zając miał dwie wyborne okazje, ale obie zmarnował. Na szczęście w dogrywce Łukasz Janoszka przeprowadził akcję, która dała nam awans. Oczywiście na ten sukces zapracowała cała drużyna, wszyscy zostawili dużo zdrowia. Nie mogłem wystawić dzisiaj Macieja Sadloka, ponieważ leczy kontuzję.