Afera zwana „hazardową” jest hitem medialnym w Polsce. Po aferze związanej z przetargami na zakup polskich stoczni, to afera „hazardowa” zaczyna wybijać się na pierwszą pozycję w bogatym peletonie polskich afer. Informacje o aferze możemy czerpać z różnych źródeł. Chciałbym przedstawić tu opinie dwóch polskich gazet, które dokumentnie zrujnują nasze wyobrażenia o tej sprawie.
W Gazecie.pl czytamy, co prezydent Lech Kaczyński powiedział dla TVP. INFO o roli ministra Grada w ustawieniu przetargów. ‘‘Można powiedzieć o wysokim prawdopodobieństwie popełnienia przestępstwa, podobnie jak w aferze hazardowej”– dodał. Według prezydenta, sejmowa komisja śledcza do spraw tzw. afery hazardowej powinna być zbudowana ‘‘zgodnie z regułami”. Jak ocenił prezydent, jeżeli szefem komisji będzie polityk partii rządzącej i koalicja będzie miała w niej większość, to będzie to można określić jako ‘‘żart”.
Z innej internetowej notatki możemy się dowiedzieć, że klub PO chce zacząć sejmowe śledztwo od 2003 roku. To wtedy, za rządów SLD, powstała tzw. ustawa hazardowa. Potem w roku 2006 za rządów PiS pojawił się problem dopłat do automatów o niskiej wygranej. Platforma chce zakończyć śledztwo na ostatnich wydarzeniach, czyli tzw. afery hazardowej. Projekty PiS i SLD różnią się od projektu Platformy.
W tygodniku ‘‘Polityka” Wawrzyniec Smoczyński rozszerza tło obecnych afer. Cytuję: ‘‘WPROST powołując się na CBA opisało aferę stoczniową, ‘‘Gazeta Wyborcza” zaś, powołując się na ABW, opisała aferę rakietową. W największym skrócie: handlarz bronią, który w imieniu Katarczyków stanął do nieudanego przetargu o polskie stocznie /afera stoczniowa/, to ten sam Abdul El-Assir, który w 2007 roku poleciał do Tbilisi z zastępcą szefa kancelarii prezydenckiej Robertem Drabą, by sprzedawać Gruzinom polskie rakiety Grom. (...) Robert Draba, który odszedł z kancelarii miesiąc po tym, jak ‘‘Rzeczpospolita” po raz pierwszy opisała jego podróż do Tbilisi, dziś zasiada w radzie nadzorczej firmy telekomunikacyjnej u boku brata El-Assira. Ale to oczywiście nie afera, to zbieg okoliczności”.- koniec cytatu.
Aby zupełnie zmienić perspektywę patrzenia na tło historyczne obecnych polskich afer zacytuję tutaj fragment artykułu, który ukazał się w tygodniku “Polityka” pod tytułem “Prawnicy” jednorękich bandytów”.
Cytuję: “Słynna sopocka kancelaria prawna, z którą w latach 1995 –98 współpracował Lech Kaczyński, reprezentowała w tym czasie jednego z ówczesnych potentatów na rynku automatów do gier hazardowych – trójmiejską firmę Maxi Fun Group Poland. Być może to jeden z powodów, dla których Prawo i Sprawiedliwość tak niechętnie odnosi się do pomysłu, aby powoływana właśnie w Sejmie komisja śledcza w sprawie afery hazardowej badała losy tej branży na wiele lat wstecz. (...) Właścicielem i prezesem Maxi Fun Group Poland był Anthonius Jacobus Kuys – jeden z kilku holenderskich biznesmenów, którzy w latach 90. ściągnęli do Polski dziesiątki tysięcy automatów do gier wycofanych z użytku w Europie Zachodniej. (...) Biznesmeni z branży hazardowej sprowadzali do Polski automaty losowe i chwytając się rozmaitych sztuczek dowodzili, że są one automatami zręcznościowymi. Maxi Fun Group Poland wynajęła do tego Kancelarię Prawniczą “Dr Głuchowski dr Jedliński dr Rodziewicz adwokat Zwara” (obecnie nosi ona nieco inną nazwę).
(...) Andrzej Zwara w imieniu MFGP pisał do Ministerstwa Finansów, że maszyny wykorzystywane przez tę spółkę przypominają wprawdzie wyglądem automaty hazardowe, ale nie mają urządzeń realizujących wypłaty – gra toczy się jedynie o zdobycie jak największej ilości punktów. (...) W listopadzie 1998 roku ministerstwo uznało automaty MFGP za losowe. Spółka zaskarżyła tę decyzję do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Ten jednak podtrzymał decyzję resortu. Latem 1999 r urzędnicy Ministerstwa poinformowali gdańską prokuraturę o nowej decyzji ministra i wyroku NSA. Prokuratura odpowiedziała im jednak, że postanowienie o umorzeniu śledztwa w sprawie MFPG jest prawomocne, a rozstrzygnięcie NSA nie może rzutować na sytuację prawną spółki. (...)Wkrótce po orzeczeniu NSA Anthonius Kuys odsprzedał swoje udziały w spółce”.
O dwuznacznej roli, jaką prawnicy z Kancelarii Radców Prawnych i Adwokatów z Sopotu tygodnik ‘‘Polityka” pisał wielokrotnie.
Już te kilka cytatów dobrze ilustruje tytuł tego felietonu o ‘‘szkodliwości czytania gazet”. Odkrywane obecnie afery mają swoje stare odsłony. O tym możemy się tylko dowiedzieć czytając uważnie gazety. Możemy jednak wybrać inną opcję. Zamiast czytać gazety, które wymagają skupienia uwagi i zrozumienia tekstu, możemy usiąść przed telewizorem, aby obejrzeć polityczne gadające głowy i zmagania artystek w ‘‘Tańcu z gwiazdami”. Organizatorzy globalnej wioski bardzo nas zachęcają do tej bezmyślnej formy ‘‘spędzania” wolnego czasu.
21 października 2009
www.wojciechborkowski
Reklama