Arianna Hermosillo i Nadine Shabeeb
Tłumaczenie: Magda Nytko-Partyka
*Artykuł powstał w ramach projektu Northwestern University, Community Media Workshop oraz sześciu redakcji etnicznych mediów z Chicago. W projekcie uczestniczyli przedstawiciele magazynu "Extra" (społeczność latynoska), "Pinoy Newsmagazine" ( społeczność filipińska), "Future newspaper" (społeczność arabska), "The India Tribune" (społeczność hinduska), "The Korea Daily News" (społeczność koreańska) oraz zespół portalu InformacjeUSA.com
Grażyna Zajączkowska wyciąga liczącą 1 832 strony polonijna książkę telefoniczną. Szefowa wydziału imigracyjnego Zrzeszenia Amerykańsko-Polskiego chce w ten sposób zobrazować ogromną liczbę Polaków mieszkających i pracujących w metropolii Chicago. Według niej w Wietrznym Mieście żyje ponad milion osób polskiego pochodzenia.
„To największe skupisko Polaków poza Warszawą” – dodaje Zajączkowska.
Spis Powszechny, który odbędzie się w tym roku, nie pozwoli jednak zweryfikować czy podawana przez Grażynę Zajączkowską liczba jest rzeczywiści prawdziwa. A to dlatego, że przeprowadzany przez amerykański rząd co 10 lat Spis, tym razem nie będzie zawierał pytania o etniczne pochodzenie. Wypełnienie kwestionariuszy ma za to kluczowe znaczenie przy rozdziale federalnych funduszy.
W oparciu o Spis Powszechny z 2000 roku, liczebność Polonii szacowana jest na 820 548 osób. Liczba ta obejmuje osoby zamieszkujące sześć powiatów metropolii Chicago: Cook, DuPage, Lake, Kane, McHenry oraz Will.
Obecność Polaków na terytorium dzisiejszych Stanów Zjednoczonych sięga czasów pierwszej stałej osady, jaką założyli na nowym lądzie Europejczycy – Jamestown, w stanie Virginia. Pierwsi polscy koloniści przybyli do Jamestown w 1608 roku. Od tego czasu liczba Polaków w USA zwiększyła się z kilkunastu rzemieślników do milionów, w różnych zakątkach kraju.
Spis powszechny, do którego przygotowują się Stany Zjednoczone, to bardzo ważne narzędzie pozwalające na oszacowanie potrzeb lokalnych społeczności. W oparciu o wyniki Spisu, rząd federalny przydziela środki m.in. na edukację, opiekę zdrowotną czy infrastrukturę drogową.
“Wypełnienie spisu bardzo pomoże lokalnej społeczności, powiatowi Cook. Dzięki temu otrzymamy pieniądze na szkoły i rozwój lokalnych społeczności” – mówi 32-letni Andrzej Partyka, mieszkający w dzielnicy Jefferson Park. “Im więcej osób wypełni ankiety, tym lepiej dla nas” – mówi Partyka, który mieszka w Chicago od 4 lat.
Jednak wiedza na temat tego, jak duże znaczenie ma uczestnictwo w Spisie, nie jest wśród Polonii tak powszechna.
“Wiele osób nie rozumie, o co chodzie w Spisie Powszechnym, a tym samym nie chce brać udziału w czymś, co jest dla nich niezrozumiałe” – mówi Alicja Pasieka, 40-latka, która do USA przyjechała jako 12-letnia dziewczynka.
Jest wiele powodów, dla których Polacy mieszkający w metropolii mogą nie wypełnić ankiet. Niewiedza jest jednym z nich. Innym – według Grażyny Zajączkowskiej - jest bariera językowa. Chociaż formularze Spisu są dostępne w języku polskim, to jak mówi Lidia Seeger, pracująca w wydziale spraw socjalnych PAA, tłumaczenie jakie przygotowano jest „okropne”. Kwestionariusz Spisu musi być wypełniony w języku angielskim. Rozsyłana wraz z nim instrukcja w języku polskim ma jedynie pomóc w prawidłowym jego wypełnieniu. Zrzeszenie Amerykańsko Polskie podjęło się poprawienia błędów w instrukcji i zamierza zamieścić poprawiony już tekst na swojej stronie internetowej.
Grażyna Zajączkowska uważa, że wiele osób nie zdecyduje się na udział w Spisie Powszechnym ze względu na ogólną nieufność do władzy, jaką Polacy wynieśli jeszcze z czasów, kiedy w kraju panował ustrój socjalistyczny. To w szczególności odnosi się do nieudokumentowanych imigrantów, którzy nie wypełnią ankiet w obawie przed ujawnieniem się i ewentualną deportacją.
„W tym kraju bardzo łatwo wtopić się w tłum tak, że nikt nawet nie wie że jesteś tutaj nielegalnie. Dlaczego ktoś miałby więc się ujawniać?” – mówi Alicja Pasieka, która sama od lat jest obywatelką USA. W jej przekonaniu, dla niektórych wypełnienie ankiet będzie równoznaczne z ujawnieniem swojej obecności i narażeniem się na kłopoty ze strony władz Stanów Zjednoczonych.
„Takie obawy są bardzo powszechne we wszystkich społecznościach imigranckich. Strach przed władzami i przed tym, że informacje jakich dostarczą nielegalni przybysze, trafią w ręce służb imigracyjnych” – mówi Monika Starczuk, współzałożycielka organizacji Inicjatywa Polonijna. „Dlatego właśnie tak ważna jest edukacja i organizacje, które się nią zajmują”.
Inną bariera do pokonania, może być problem z rozpoznaniem kwestionariuszy, które trafią do mieszkańców Chicago drogą pocztową. „Będziemy musieli wytłumaczyć Polonii, że słowa „Census 2010” są odpowiednikiem polskiego Spisu Powszechnego.” – mówi Grażyna Zajączkowska. Federalne Biuro Spisu Powszechnego przygotowało specjalną kampanię, aby zachęcić Polonię, do wypełnienia ankiet. Jednak jak podkreśla szefowa wydziału imigracyjnego PAA, kampania ta pozostaje w zupełnym oderwaniu od polonijnych realiów a plakat, który ma promować Spis jest zupełnie nie zrozumiały. „Umieszczono na nim duży slogan„10 pytań – Zmień postać rzeczy. Stwórz historię, podczas gdy słowa „Census 2010” znajdują się gdzieś na dole strony i są niemal niewidoczne. Ktokolwiek widzi ten plakat nawet nie zdaje sobie sprawy, że chodzi o Spis Powszechny.” Zrzeszenie Amerykańsko Polskie zamierza nakleić na plakaty dodatkowe informacje. „Nie mamy innego wyjścia” – dodaje Zajączkowska.
W tegorocznym Spisie w inny sposób mierzona będzie przynależność etniczna. W 2000 roku każdy mieszkaniec USA wypełniał krótką ankietę, która dawała możliwość wyboru jednej z wielu ras. Dodatkowo 17 proc. populacji wypełniło także dłuższą ankietę, która zawierała pytania o pochodzenie. W tym roku całkowicie zrezygnowano z dłuższego kwestionariusza, na rzecz sondażu „American Community Survey” (ACS), który obejmuje tylko próbkę ogółu populacji Stanów Zjedzonych i przeprowadzany jest co roku. Nadchodzący Spis Powszechny nie przyniesie więc odpowiedzi na pytanie: Ile osób polskiego pochodzenia żyje w metropolii Chicago.
Tylko dłuższy kwestionariusz ACS daje respondentom możliwość precyzyjnego określenia swojej przynależności rasowej i etnicznej. Na ankietach Spisu powszechnego 2010 jedyną możliwością jest odręczne dopisanie swojego (polskiego) pochodzenia, w rubryce „Inna rasa”.
Grażyna Zajączkowska uważa, że dla wielu osób w tej sytuacji określenie ich przynależności rasowej i etnicznej może okazać się bardzo kłopotliwe.
Alicja Pasieka deklaruje, że ona pewnie zakreśli odpowiedź; „Rasa – biała”. Tak pewnie postąpi też 99.9 proc. Polonii. Jednocześnie jednak ich pochodzenie etnicznie zginie w ogromie innych narodowości, które także wybiorą tę odpowiedź.
„Gdyby można było wybierać z długiej listy grup etnicznych i mniejszości narodowych, wtedy nie byłoby problemu” – mówi Michalina Maliszewska, 25-letnia absolwentka Northeastern University i przewodnicząca Klubu Polskiego Studenta na tejże uczelni. „To byłoby zbyt trudne, aby zmieścić na jednej liście wszystkie grupy etniczne w Ameryce…rasa jest w Spisie Powszechnym najważniejszym zagadnieniem.” – dodaje.
Biuro Spisu Powszechnego współpracuje z polonijnymi organizacjami, jak Inicjatywa Polonijna, w celu dotarcia do jak największej liczby Polaków i przekonania ich do udziału w Spisie Powszechnym. Specjalną prezentację na temat Spisu przedstawiono podczas Krajowej Konferencji Kongresu Polonii Amerykańskiej, kilka miesięcy temu.
„Polonijne media bardzo chętnie przekazują informacje na temat Spisu” – mówi Monika Starczuk. „Przeprowadzamy bardzo wiele akcji informujących naszych rodaków o tym, jak ważne jest to wydarzenie.”
Ważne na pewno, ale nie na tyle, aby udzielić odpowiedzi na pytanie: Czy liczba osób polskiego pochodzenia żyjących w metropolii Chicago, przekroczyła milion?
Wszystkie historie przeczytać można na stronie:
http://www.immigrantconnect.org/?p=3403
Copyright ©2010 4NEWSMEDIA. Wszelkie prawa zastrzeżone.