Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 2 kwietnia 2025 04:10
Reklama KD Market

Najgorzej…

Jeszcze rok lub dwa lata temu miałam wrażenie, że „Najgorzej…” ma szansę stać się może nie młodzieżowym słowem roku, ale zdecydowanie naszym domowym słowem sezonu.
Reklama
Najgorzej…

Autor: Adobe Stock

Powtarzane było przy każdej bardziej lub mniej nieprzyjemnej sytuacji, jaka się tylko nadarzyła i nagle, niemal z dnia na dzień – zniknęło. No może nie całkiem, ale zdecydowanie dużo rzadziej słyszę je teraz w naszym domu. Samo słowo nie pojawia się w naszej przestrzeni już tak często, a może zwyczajnie trudne sytuacje są inaczej klasyfikowane i zaczęły podlegać jakiemuś stopniowaniu… Niezależnie od wszystkiego w życiu każdego człowieka bywają momenty, które można określić właśnie tym słowem. Dla rodziców takimi sytuacjami są te, którym towarzyszy bezradność i dziś chciałabym zaprosić Cię Drogi Rodzicu do przyjrzenia się właśnie temu uczuciu.

ReklamaUbezpieczenie zdrowotne dla seniorów Medicare

Różnorodność

Bezradność potrafi towarzyszyć nam w najróżniejszych sytuacjach. Niektóre z nich zatem mogą wydawać się standardowe (dla kogoś z zewnątrz), tymczasem choćby przeciążenie psychiczne lub fizyczne, stres, mogą powodować, że w naszej głowie nie będzie nic innego jak pustka. To właśnie dlatego niektórym mamom puszczają nerwy przy kolejnej dziecięcej awanturze w sklepie…

Bezradność może pojawiać się na krótszy lub dłuższy czas, kiedy w naszym życiu wydarza się coś trudnego, bardzo trudnego, a niekiedy nawet traumatycznego i nagłego. Niekiedy jest to tylko chwila jakby zamrożenia w odpowiedzi na duże zagrożenie, ale bywa również dłuższym stanem w obliczu choćby choroby dziecka i obserwowania jego cierpienia, czy walki toczonej dzień po dniu. 

W literaturze pojawia się również określenie wyuczonej bezradności, kiedy przez długi czas jesteśmy poddani działaniu stresu, znajdujemy się w sytuacji, która nas przerasta, od której nie potrafimy uciec i koncentrujemy się przede wszystkim na tym, jak bardzo jest nam w tym źle, przestajemy walczyć.

W dobrą stronę 

Choćbyśmy przeczytali nie wiadomo ile mądrych książek i mieli nawet tytuł profesorski z określonej dziedziny, to zdarzają się takie chwile w życiu, że zwyczajnie nie wiemy, co zrobić, że sytuacja nas przerasta. W życiu rodzica jest jeszcze ciekawiej, bo nie wiem, czy ktoś robił takie badania, ale podejrzewam, że bezradność dotyka nas każdego dnia, a czasami nawet wiele razy w ciągu dnia. W końcu pracujemy „na żywym organizmie”.

Jak jednak wiadomo, nie ma sytuacji bez wyjścia, tylko nie zawsze dostępne rozwiązania są widoczne na pierwszy rzut oka. W związku z tym pierwszym i najważniejszym krokiem będzie rozjaśnienie sytuacji, aby dostrzec możliwości. Jak to zrobić?  Jak zwykle – zaakceptować. I wszystko byłoby super, gdyby nie fakt, że to jest prawdopodobnie jeden z najtrudniejszych elementów tej całej sytuacji, ponieważ my wcale nie chcemy przyznać się do własnej bezradności. 

To trochę jak z błędami, za popełnianie których jesteśmy karani niemal od najmłodszych lat (słabe oceny w szkole). W pewnym momencie dochodzimy do ściany, kiedy już mamy dosyć i nie chcemy przyznawać się do błędów, więc próbujemy najpierw ich unikać, a jeśli nie wyjdzie, to ukrywać lub zrzucać na innych, aby tylko nikt się nie dowiedział, że to właśnie nam się przydarzyło. A przecież błędy są nieodłącznym elementem nauki i stawania się coraz lepszym. Nie ma możliwości osiągnięcia sukcesu bez popełniania błędów.

Bardzo podobnie jest z bezradnością, która może nie jest kluczowym elementem rozwoju, ale życia już zdecydowanie tak. Oczywiście nie jest ona przyjemna i staramy się jej unikać lub ukryć przed innymi, szczególnie kiedy objawia się w dziedzinie, w której czujemy się całkiem kompetentni. A jednak, możemy czuć jakby życie mówiło nam: „Sprawdzam”.

Nie musimy jednak swojej bezradności ogłaszać całemu światu. W zamian możemy tu i teraz przyznać przed sobą i przed dzieckiem (kiedy jego dotyczy sytuacja)” : „Nie wiem, co zrobić… żebyś usiadł do chemii… Mogłabym jeszcze krzyczeć, albo wymyślić jakąś karę dla Ciebie, ale nie chcę tego robić, więc czuję się w tym momencie zwyczajnie bezradna”. 

Takie podejście wpuszcza powietrze do napiętej sytuacji i pozwala dziecku lepiej zrozumieć swojego rodzica, a także samą bezradność, że to nie jest koniec świata, ale stan, który pojawia się i w końcu znika.

Inna perspektywa

Bywają sytuacje, kiedy nasza bezradność nie mija po chwili, czy nawet następnego dnia, kiedy już się wyśpimy i spojrzymy na sytuację świeżym okiem. Niekiedy jest to stan trwający tygodniami, miesiącami, a nawet latami. Z jednej strony gorąco zachęcam w takich sytuacjach, aby korzystać ze wsparcia specjalistów, a z drugiej strony warto wiedzieć, że zawsze mamy do dyspozycji coś takiego jak „Inna perspektywa”. 

To właśnie ona pozwala w wielu wypadkach wyjść ze schematu „Czemu mnie to spotkało?”. Przyjmując inną perspektywę, zastępujemy go pytaniem „Co teraz?” i w ten sposób dajemy sobie możliwość działania, na różnych płaszczyznach, ale zawsze w zgodzie ze sobą. Nieco szerzej pisze o tym Edith Eger w książce pt.: „Dar”. Autorka jest psychologiem klinicznym, mającym za sobą doświadczenie pobytu w obozie koncentracyjnym.

  W ten prosty sposób to wstępne „Najgorzej” mamy szansę zamienić na „Poradzę sobie”. Być może nie stanie się to od razu, ale na pewno damy sobie nowe możliwości. Powodzenia!

Iwona Kozłowska

jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.
Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”
Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.
Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!

Reklama
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama