Plan opracowywany w Izbie Reprezentantów przewiduje obcięcie podatków o 4,5 biliona (U.S. 4.5 trillion) dolarów i zwiększenie federalnego pułapu zadłużenia 4 biliony dolarów. Republikanie chcą także ograniczyć finansowanie programów socjalnych, takich jak Medicaid i przeznaczyć dodatkowe 90 miliardów dolarów na Departament Bezpieczeństwa Krajowego. Równoległy projekt Senatu przeznacza 350 miliardów dolarów na masowe deportacje i budowę ośrodków zatrzymań imigrantów.
Od 100 miliardów do biliona (U.S. trillion)
Laura Collins, ekspertka ds. polityki imigracyjnej w George W. Bush Presidential Center współtworzyła w 2015 r. analizę dla American Action Forum, konserwatywnego think tanku, w której oszacowała, że aresztowanie i wydalenie wszystkich nieudokumentowanych imigrantów z USA będzie kosztować co najmniej 100 miliardów dolarów i potrwa 20 lat. Ostatnie szacunki obrońców praw imigrantów utrzymują, że koszt będzie jeszcze wyższy. Według American Immigration Council, gdyby rocznie deportować 1 milion nieudokumentowanych imigrantów, operacja kosztowałaby ponad 960 miliardów dolarów w ciągu ponad dekady. Oba te raporty opierały się na założeniu, że populacja nieudokumentowanych imigrantów wynosi około 11 milionów osób, oraz na założeniu, że około 20 proc. populacji mogłoby dobrowolnie opuścić USA. Raport Pew Research Center z lipca zauważył, że populacja nieudokumentowanych prawdopodobnie w ciągu ostatnich dwóch lat jeszcze wzrosła.
Ucierpi gospodarka
Eksperci twierdzą, że niezależnie od tego, jaki kształt przyjmą masowe deportacje, będzie to operacja skomplikowana i kosztowna, zarówno ze względu na miliardy dolarów potrzebne do sfinansowania masowych deportacji, jak i znaczące efekty uboczne, uderzające w gospodarkę. Według Pew Research Center, nieudokumentowani imigranci stanowią 5 proc. amerykańskiej siły roboczej, czyli ok. 8,3 miliona ludzi. A odsetek nielegalnych pracowników jest szczególnie wysoki w niektórych branżach, w tym w budownictwie, rolnictwie, przemyśle naftowym i gazowym, opiece zdrowotnej i usługach. Ekonomiści ostrzegają, że każda większa akcja deportacyjna będzie miała istotne skutki. Według ponadpartyjnego Instytutu Polityki Podatkowej i Ekonomicznej szacunkowa kwota podatków, jakie płacą co roku nieudokumentowani imigranci to 96,7 miliarda dolarów. Imigranci to też konsumenci, robiący zakupy spożywcze, spożywający w restauracjach fast food, czy korzystający z innych usług. Bez kilku milionów, nawet stosunkowo skromnie żyjących ludzi, gospodarka po prostu zacznie się kurczyć.
Logistyczny koszmar
Nawet deportacja miliona osób rocznie, co zdaniem wiceprezydenta J.D. Vance’a byłoby dla administracji dobrym punktem wyjścia, nie wydaje się realistyczna. Mówimy o kilkukrotnym zwiększeniu rozmiaru operacji ICE, zatrudnieniu tysięcy nowych funkcjonariuszy, budowie dziesiątków tysięcy nowych miejsc w miejscach odosobnienia. Nawet jeśli Kongres dorzuci na to pieniądze, działania logistyczne i czas potrzebny na zatrudnienie ludzi i wybudowanie obiektów mogą łatwo rozciągnąć się na całą kadencję prezydencką.
Jeszcze w 2016 r., według danych opublikowanych wówczas przez ICE, średni koszt zatrzymania, przeprowadzenie procedury sądowej i deportacji jednego nielegalnego imigranta ze Stanów Zjednoczonych wynosił 10 900 dolarów. W tym samym roku ICE podało również, że średni koszt transportu imigracji do kraju ojczystego wyniósł 1978 dolarów. Od tego czasu koszty tylko wzrosły, ponieważ migranci przybywający do USA pochodzą z większej liczby krajów, a pandemia koronawirusa wiązała się z wysoka inflacją. Loty deportacyjne są droższe, a logistyka z nimi związana jest bardziej skomplikowana.
W sądach tylko kolejki
Kolejnym czynnikiem ograniczającym rozmach operacji deportacyjnej są przeciążone sądy imigracyjne. Prawdopodobnie spowolnią wszelkie działania mające na celu deportację większej liczby osób. Według Transactional Records Access Clearinghouse na Uniwersytecie Syracuse rozpatrzenie sprawy przez sąd imigracyjny zajmuje średnio 1016 dni, choć może znacznie różnić w zależności od lokalizacji sądu i innych czynników. Ogromne zaległości w sprawach imigracyjnych jeszcze wzrosły podczas administracji Bidena, zwiększając się ponad dwukrotnie z prawie 1,3 miliona spraw w styczniu 2021 r. do ponad 3,7 miliona spraw obecnie.
Prawo wciąż nie pozwala na deportację bez decyzji sądu imigracyjnego, a konstytucja USA gwarantuje wszystkim, a nie tylko obywatelom, prawo do uczciwego procesu. Zatrzymywani imigranci będą więc czekać, ponieważ 3,7 miliona osób wciąż czeka na przesłuchania. Już w tej chwili brakuje zasobów, aby móc przeprowadzać procedury i zapewnić im należny proces. Eksperci ostrzegają przed paradoksem: dodanie milionów nowych spraw jeszcze zwiększy zaległości, co będzie skutkować dalszym spowolnieniem tempa deportacji. Tym bardziej, że nowa administracja zamiast zatrudniać zwolniła całą grupę sędziów imigracyjnych pod pretekstem ich nieefektywności.
Nie każdy wpuści deportowanych
Problemem są też kraje uznanych przez Departament Bezpieczeństwa Krajowego za „oporne”. Termin ten odnosi się do państw, które generalnie nie akceptują lotów deportacyjnych ani nie pomagają w dostarczaniu dokumentów podróży swoim obywatelom, gdy USA chcą ich wydalić. Administracja może wymuszać uległość za pomocą sankcji i karnych ceł, ale nie wszystkie kraje ulegną szantażowi. Jeśli są Kubańczykami czy Wenezuelczykami, nie wrócą do domu.
Biały Dom mógłby negocjować umowy, aby deportowanych przyjmował jakiś kraj trzeci, ale jest to proces czasochłonny.
Pozostaje również kwestia konstytucyjnych praw dzieci-obywateli. Według szacunków Pew Research Center w USA 4,4 miliona obywateli poniżej 18 roku życia żyje w rodzinach, w których co najmniej jeden rodzic nie posiada dokumentów. Dzieci te uczęszczają do szkół i są częścią lokalnych społeczności. Wpływ deportacji na te rodziny i całe społeczności byłby druzgocący. Jak to może wyglądać przekonano się w Missisipi w 2019 r. gdy ICE aresztowało prawie 700 osób podczas nalotów na siedem zakładów drobiarskich. Dzieci, które wysiadły ze szkolnych autobusów odkryły, że ich rodzice zniknęli. Ekipy telewizyjne filmowały zszokowane i zdesperowane dzieci na miejscu zdarzenia, błagające władze o uwolnienie rodziców. Zapytany przez program „60 Minutes”, czy istnieje sposób na przeprowadzenie masowych deportacji bez rozdzielania rodzin, Tom Homan były szef ICE z pierwszej kadencji Trumpa, obecnie odpowiedzialny za koordynowanie polityki imigracyjnej administracji szybko odpowiedział: „Oczywiście, że tak” – powiedział. „Rodziny mogą być deportowane razem”. Takie działania zostaną jednak powstrzymanie przez sądy.
Jakie będą rzeczywiste koszty masowych deportacji? Wszystko zależeć będzie od tempa pokonywania trudności logistycznych i prawnych przez nową ekipę w Białym Domu. Na razie administracja prawdopodobnie ograniczać będzie się do przeprowadzania nagłośnionych nalotów w wybranych miejscach aby wykazać stanowczość prezydenta w dotrzymywaniu wyborczych obietnic.
Jolanta Telega
redakcja@zwiazkowy.com