Dezinformacja
Zrobiło się nerwowo. Szerząca się dezinformacja na temat działań służb imigracyjnych w Kalifornii wywołała panikę wśród nieposiadających dokumentów oraz spędza sen z oczu lokalnych obrońców praw imigrantów.
Wiadomości zaczęły krążyć w sieci w ubiegłym tygodniu po trzydniowej operacji w powiecie Kern przeprowadzonej przez agentów Straży Granicznej. Kolejne komentarze w mediach społecznościowych wskazywały na poszerzenie działań o Fresno i Sacramento. W kolejnych dniach posty w sieci twierdziły, że federalni agenci imigracyjni przeprowadzają więcej akcji w południowej Kalifornii, Bay Area i Central Valley. Doniesienia były fałszywe, ale skutki całkiem realne. „To wywołało panikę nawet u ludzi, którzy nie mają powodu do obaw” – mówi Autumn Gonzalez, organizatorka ruchu NorCal Resist.
Działania US Border Patrol i ICE w powiecie Kern, które doprowadziły do 78 zatrzymań, pozostały jedyną potwierdzoną operacją na dużą skalę w Kalifornii w ostatnich dniach. Rzecznik prasowy ICE poinformował dziennik „Los Angeles Times”, że w południowej Kalifornii nie są prowadzone żadne zakrojone na szeroką skalę operacje. Departament Policji w Sacramento i Biuro Szeryfa Sacramento County poinformowały, że nie mają wiedzy na temat planowanych operacji imigracyjnych w mieście.
Podobne fałszywe doniesienia pojawiały się także w innych częściach stanu. W Los Angeles dezinformacja w mediach społecznościowych dotyczyła rzekomych punktów kontroli imigracyjnej i nalotach na sieć supermarketów. Kolejny fałszywy raport o kontrolach imigracyjnym w East San Jose jeszcze bardziej nasilił panikę. Lokalni obrońcy praw imigrantów stwierdzili, że wprowadzające w błąd posty szerzą niepotrzebny strach.
Projekt donoszenia na sąsiadów
Ale pojawiły się bardziej realne z punktu widzenia imigrantów zagrożenia. Tom Homan były szef Immigration and Customs Enforcement (ICE), który u boku prezydenta Donalda Trumpa (od poniedziałku, 20 stycznia już nie elekta), zapowiedział w NBC News, że ma „świeży” pomysł utworzenia infolinii, dzięki której Amerykanie mogliby zgłaszać imigrantów, którzy ich zdaniem przebywają w USA nielegalnie i dopuścili się przestępstw.
„Chcę miejsca, do którego obywatele amerykańscy mogliby zadzwonić” – powiedział Homan . Pomysł to jednak nie całkiem nowy.
ICE od ponad 20 lat ma linię telefoniczną, która przyjmuje średnio 15 tysięcy połączeń miesięcznie. Agencja wykorzystuje numer do zgłaszania informacji na temat nielegalnej imigracji, a także szeregu innych przestępstw, takich jak przemyt narkotyków i fałszowanie dokumentów. „Nie wiem, o czym mówił Homan, mówiąc o świeżym, nowym pomyśle” – powidział „USA Today” Alex Nowrasteh, analityk polityki imigracyjnej w libertariańskim think tanku Cato Institute, który sam powątpiewa w skuteczność tego rodzaju inicjatyw, twierdząc, że infolinia prawdopodobnie nie odegra istotnej roli w egzekwowaniu przepisów imigracyjnych. „Nigdy nie słyszałem o niczym, co pojawiłoby się w związku z dużą operacją rozpoczętą na podstawie informacji z gorącej infolinii ICE. Nie oznacza to, że to się nie wydarzyło, ale nigdy o tym nie słyszałem”.
Nie wiadomo też, w jaki sposób infolinia Homana będzie się różnić od tej, która już istnieje. Nowością jest natomiast namawianie przez przedstawiciela przyszłej administracji do donoszenia na ludzi, którzy mogą być naszymi sąsiadami.
Cieszą się za to środowiska opowiadające się za ograniczeniem imigracji. „Chodzi o uświadomienie nielegalnym imigrantom, że nie są nietykalni” – oświadczył Mark Krikorian, dyrektor wykonawczy Center for Immigration Studies, organizacji lobbującej za powstrzymaniem napływu cudzoziemców do USA – „To ważne przesłanie, nawet jeśli ICE otrzyma niewiele faktycznie użytecznych wskazówek”.
Zaczną od przestępców?
Jak będą wyglądać deportacje? Po pierwsze – one już trwają. Według najnowszego raportu ICE w roku fiskalnym 2024 z USA deportowano ponad 270 tysięcy cudzoziemców, co stanowi najwyższy wynik od dekady. Media przypominają, że podobnie jak poprzednie administracje, obóz Trumpa zapowiada, że najpierw skupi się na deportacji nieudokumentowanych imigrantów, którzy popełnili przestępstwa. Homan ma nadzorować usuwanie imigrantów, którzy wjechali do kraju bez zezwolenia. Jego misja nie została dokładnie określona i nie wiadomo, jakie będą jego uprawnienia. Homan nie będzie potrzebował zatwierdzenia przez Senat, ale szczegółów odnośnie jego kompetencji jednak na razie nie znamy.
Zapowiadana strategia jednak budzi wątpliwości nawet w środowiskach opowiadających się za zbudowaniem umiarkowanej koalicji na rzecz reformy imigracyjnej. Jennie Murray, dyrektor generalna National Immigration Forum, uważa, że podążanie za donosami może pochłonąć cenne zasoby służb imigracyjnych, które i tak są już bardzo ograniczone. „Musimy mieć pewność, że władze skupiają się na tych, którzy stanowią zagrożenie, a nie podążać za donosami telefonicznymi, która mogą prowadzić do chodzenia od domu do domu w poszukiwaniu nieudokumentowanych imigrantów” – uważa Murray.
Obrońcy praw imigrantów są oburzeni. „Ostatecznie, chodzi o to, aby przeciętny Amerykanin zwrócił się przeciwko swojemu sąsiadowi” – powiedziała Anabel Mendoza, rzeczniczka organizacji United We Dream. „[Homan] chce, aby przeprowadzano profilowanie rasowe, spojrzano na sąsiada i powiedziano: nie podoba mi się, że tu jesteś, dlatego zamierzam skorzystać z możliwości, którą stworzył Tom Homan”. Większość badań wykazuje, że imigranci w Stanach Zjednoczonych rzadziej łamią prawo niż rodowici Amerykanie.
Czy szkoły są bezpieczne?
Działania, które może podjąć administracja Trumpa mogą mieć jednak wpływ na miliony amerykańskich uczniów i tysiące szkół. Na mocy orzeczenia Sądu Najwyższego w sprawie Plyler v. Doe, która gwarantuje dostęp do edukacji uczniom niezależnie od statusu imigracyjnego, szkoły publiczne powinny być miejscami bezpiecznymi. Plyler nadal jest prawem obowiązującym w kraju, a szkoły nie mogą angażować się w praktyki, które zniechęcałyby uczniów do nauki z powodu ich rzeczywistego lub postrzeganego statusu imigracyjnego albo statusu imigracyjnego ich rodziców. Wiele rodzin jednak nie wie, że szkoły są przestrzeniami chronionymi i ta nieświadomość obowiązujących praw może prowadzić do ukrywania się i nieposyłania dzieci do szkoły.
Homan niedawno powiedział w wywiadzie dla mediów, że w egzekwowaniu przepisów „będzie dążyć do deportacji rodzin razem, nawet jeśli mają małe dzieci urodzone w USA, pozostawiając tym rodzinom decyzję, czy wyjechać razem, czy się rozdzielić”. Chociaż 87 proc. dzieci imigrantów ma obywatelstwo amerykańskie, wydaje się to bez znaczenia dla obozu prezydenta elekta. Obawy przed deportacją już sprawiają, że niektórzy studenci rezygnują z wypełniania formularza FAFSA, co zagraża ich marzeniom o studiach.
Badania przeprowadzone wśród setek rodzin imigrantów i młodzieży w całym kraju wykazują strach i niepewność co do planów Trumpa, dotyczących masowych deportacji i antyimigracyjnej retoryki. Może to wpłynąć na miliony młodych imigrantów i dzieci imigrantów, niezależnie od ich statusu imigracyjnego.
Jolanta Telega
redakcja@zwiazkowy.com