Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 10 stycznia 2025 05:14

Celny dylemat, czyli nadchodzi stagflacja

Autor: Adobe Stock

Śpieszmy się z kupowaniem prezentów – w przyszłym roku tak tanio już nie będzie, zwłaszcza jeśli będą pochodzić z Chin. Taki wniosek wysnuć można z ostatniego raportu Kongresowego Biura Budżetowego (Congressional Budget Office – CBO), który pochylił się nad jedną z obietnic wyborczych prezydenta-elekta.
Eksperci z tej ponadpartyjnej instytucji wzięli pod lupę potencjalne skutki wprowadzenia astronomicznych ceł na towary z Chin i podwyższenia taryf na towary sprowadzane z innych krajów. CBO szacuje, że zapowiadane przez prezydenta-elekta Donalda Trumpa podwyżki mogą obniżyć deficyt budżetowy nawet o 2,7 biliona dolarów (U.S. $2,7 trillion) w ciągu najbliższych 10 lat. Ten ruch będzie miał jednak swoja cenę – wyższą inflację i wolniejszy wzrost gospodarczy. Połączenie tych zjawisk zwykło nazywać się stagflacją – to coś, czego gospodarka kraju nie doświadczyła od ponad pół wieku.
Za niecały miesiąc Trump będzie miał prawo nakładać cła na inne kraje jednym pociągnięciem pióra. A po zaprzysiężeniu 20 stycznia zobowiązał się natychmiast nałożyć 25 proc. cła na import z Meksyku i Kanady i zwiększenie taryf na towary chińskie do 60 proc. Należy oczekiwać, że inne państwa nałożą cła odwetowe w tej samej wysokości na import ze Stanów Zjednoczonych.
Według CBO wyższe cła na towary chińskie i cały inny import do Stanów Zjednoczonych spowodowałyby wzrost wskaźnika wydatków konsumenckich, czyli – przekładając z polskiego na nasze: wzrost inflacji – o cały punkt procentowy do 2026 r. Wiele osób głosowało na prezydenta elekta Donalda Trumpa z nadzieją, że obniży on koszty artykułów spożywczych i innych niezbędnych rzeczy. Jednak obiecane przez Trumpa cła na towary importowane mogą podnieść koszty produktów od komputerów po samochody i lodówki i wszystko co sprowadza się z największej fabryki świata – Chin.
To poważne ryzyko, ponieważ Rezerwa Federalna z trudem usiłuje utrzymać inflację na wodzy. CBO podało również, że największy spadek siły nabywczej odczują uboższe gospodarstwa domowe, ponieważ ta grupa wydaje największą część dochodów na dobra codziennego użytku. Jeśli chodzi o wzrost gospodarczy, CBO szacuje, że cła obniżą roczny PKB nawet o 0,6 proc. w ciągu następnej dekady.
Podobne ostrzeżenia płyną także z sektora prywatnego. „Podwyżki ceł, jeśli zostaną wprowadzone wkrótce po dniu inauguracji, wywołają umiarkowany szok stagflacyjny w gospodarce USA, podnosząc nasze prognozy inflacyjne w krótkim okresie, ale także osłabiając nasze perspektywy wzrostu gospodarczego” – napisali ekonomiści Wells Fargo
CBO zastrzega się, że podane szacunki są wysoce niepewne, bo w historii nie mieliśmy precedensu, który pokazałby, jaki wpływ na gospodarkę mogą mieć cła tej wielkości. Trump podczas pierwszej kadencji wdał się w wojny handlowe z Chinami i Europą. Ale pomimo podwyższenia ceł, bilans handlowy USA nie poprawił się. Deficyt wzrósł z 195 mld dol. w pierwszym kwartale 2017 r. do 260 mld dol. w analogicznym okresie 2021 r. Wówczas najwyższa stawka celna wynosiła 25 proc. i została nałożona tylko na wybrane towary. Teraz cła mają objąć praktycznie cały import. Nowa propozycja znacząco różni się od poprzedniej.
W najbardziej prawdopodobnym scenariuszu: przy wysokich cłach na wszystko gospodarka USA będzie musiała zmierzyć się z wyższymi cenami z powodu droższego importu. Popyt na towary produkowane w USA także wzrośnie, co prawdopodobnie podniesie krajowe płace – i może skończyć się spiralą inflacji. Zwolennicy podwyższania ceł uważają jednak, że co prawda wiele, jeśli nie większość, towarów kupowanych przez Amerykanów stanie się droższych, to będzie to jednorazowy skok cen, podobny do wzrostu podatku od sprzedaży.
Pozostaje mieć nadzieję, że Trump znany z transakcyjnego podejścia do polityki wykorzysta straszak celny do gry, w której będzie nęcił stosunkowo atrakcyjnymi warunkami dostępu do amerykańskiego rynku w zamian za szeroki wachlarz potencjalnych ustępstw. Mogłyby one obejmować ściślejsze powiązania polityczne, duże inwestycje w USA lub więcej możliwości dla amerykańskich inwestycji lub eksportu. Istnieją więc wątpliwości, czy Trump zrealizuje te plany. Szeroko zakrojone podwyżki ceł mogą spowodować powrót gospodarki USA do jednego z najbardziej bolesnych okresów na przełomie lat 70. i 80., którego rozwiązanie zajęło ponad dekadę. Czy wojna handlowa z resztą świata leży w interesie Ameryki? Wkrótce się o tym przekonamy na własnej skórze.

Tomasz Deptuła

Dziennikarz, publicysta, ekspert ds. komunikacji społecznej. Przez ponad 25 lat korespondent polskich mediów w Nowym Jorku i redaktor “Nowego Dziennika”.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama