Taki jest tytuł mojej najnowszej książki: „Kim jestem: Życie opowiedziane kuchennym polskim” (Who I Am: Lives Told in Kitchen Polish). Książka zawiera felietony, które napisałem dla „Dziennika Związkowego”.
Jak prawdopodobnie wiecie, napisałem około 260 felietonów tutaj, dla naszej gazety. Felietonów o życiu w Chicago, polityce, wielkich polskich pisarzach, podróżowaniu na jachtach i o moim życiu w pandemii. Ale to, co najbardziej lubię pisać, to historia moich rodziców, ich przeżyć podczas II wojny światowej oraz o naszym życiu w obozach dla osób przesiedlonych i w Chicago po wojnie.
I własnie o tym jest moja książka „Who I Am”.
W ubiegły weekend Polish American Arts Association (PAAA) zaprosiło mnie do Waszyngtonu, DC, abym opowiedział o mojej książce.
Jak każdy pisarz, którego znam – uwielbiam mówić o moim pisaniu i gdy tylko PAAA mnie zaprosiło, zgodziłem się natychmiast.
Przez około godzinę czytałem felietony o doświadczeniach mojej matki jako pracownicy przymusowej w nazistowskich Niemczech, o czterech latach mojego ojca w obozie koncentracyjnym Buchenwald, o tym, jak moi rodzice poznali się tuż przed wyzwoleniem i o naszej podróży do Ameryki. Czułem, że te felietony uchwycą smutek i przerażenie związane z byciem więźniami w Niemczech, a także radość i poczucie odkupienia, jakie w końcu dał przyjazd do Ameryki moim rodzicom
Czytanie moich tekstów publiczności jest zawsze bardzo ważne dla mnie, ale równie ważna jest prawdopodobnie dyskusja, która ma miejsce po zakończeniu czytania.
Czego nauczyłem się, kiedy po raz pierwszy czytałem polsko-amerykańskiej publiczności o doświadczeniach moich rodziców 25 lat temu, to jak wielu Polaków ucierpiało przez Niemców. Wielu ludzi wśród tamtej publiczności i podczas późniejszych czytań także miało rodziców jak moi, którzy zostali zabrani do Niemiec jako nastolatkowie i młodzi ludzie i przez lata znosili trudy i brutalność.
To, czego również nauczyłem się za pierwszym razem, to coś, co mnie wtedy bardzo zaskoczyło i nadal mnie zaskakuje.
W przeciwieństwie do moich rodziców, rodzice większości osób słuchających mojego czytania o wojnie, nigdy nie rozmawiali ze swoimi dziećmi o niej. Dlatego jedno z głównych pytań, które słyszę od publiczności, brzmi: „Dlaczego nasi rodzice nie opowiadali nam o wojnie?”
Byłem zaskoczony, kiedy pierwszy raz usłyszałem to pytanie 25 lat temu. Nie wiedziałem jak odpowiedzieć. Mój ojciec zaczął opowiadać mi o jego doświadczeniach wojennych, kiedy miałem 6 lat. Zakładałem, że każde dziecko każdego rodzica, który przeżył wojnę, słyszało o niej od swoich rodziców, słyszało o torturach, chłostach, gwałtach i zabójstwach.
Słysząc to pytanie, nie wiedziałem jak odpowiedzieć. Stałem długo na podium zastanawiając się nad odpowiedzią. Ostatecznie, popatrzyłem na publiczność i zobaczyłem starszą kobietę, która podniosła rękę i wstała.
Uśmiechnęła się i powiedziała z polskim akcentem: „Mogę odpowiedzieć na to pytanie”.
Opowiedziała nam o tym, jak mając 14 lat mieszkała we wschodniej Polsce w 1940 roku, kiedy do jej wsi weszli Rosjanie i zesłali ją i jej rodzinę do kolonii karnej na Syberię. Powiedziała, że widziała tam potworne rzeczy. Ponad 1,7 miliona Polaków zostało zesłanych na Syberię i tylko jedna trzecia przeżyła. Powiedziała także, że nigdy nie opowiedziała swoim dzieciom nic z tego, co przydarzyło się jej, jej matce, ojcu, bratu i siostrze.
A powiedziawszy to nam, zapytała: „Chcecie wiedzieć, dlaczego nigdy im ni powiedziałam? Powiem wam dlaczego. Nie chciałam ich skrzywdzić. Naprawdę doceniam, że opowiada Pan historie o swoich rodzicach i wojnie, panie Guzlowski, i widzę ból, który Pan wciąż odczuwa, sposób, w jaki historie Pana rodziców pozostały z Panem, nawiedzały Pana, ukształtowały. Nie chciałam zranić moich dzieci. Tak, historie, które Pan opowiada o swoich rodzicach, są ważne, potrzebne. Muszą być opowiedziane, ale ja nie mogłam tych historii opowiedzieć. Nie miałam odwagi.”
Nie miała odwagi?
Nie jestem pewien, czy w to wierzę. Myślę, że potrzeba odwagi, by opowiedzieć historie o strasznych rzeczach, które się wydarzyły, ale myślę też, że potrzeba odwagi, by o nich nie opowiedzieć.
Mój ojciec, który opowiedział mi tak wiele historii o wojnie, miał pierwszy rodzaj odwagi. Moja matka – która ani razu nie opowiedziała mi o wojnie, dopóki nie skończyłem pięćdziesięciu kilku lat – miała inny rodzaj odwagi – odwagę, by zakopać te straszne wspomnienia w sercu, tak by tylko ją raniły.
Wierzę, że potrzebujemy obu rodzajów odwagi.
Talking about Who I Am: Lives Told in Kitchen Polish
That’s the title of my latest book: Who I Am: Lives Told in Kitchen Polish. The book consists of columns I wrote for Dziennik Związkowy.
As you probably all know, I’ve written about 260 columns for our paper here, columns about life in Chicago, politics, great Polish writers, cruising, and my life during the pandemic. But the thing I love writing about the most is the story of my parents and their experiences in World War II and our lives in the Displaced Persons camps and Chicago after the war.
And that’s what my book Who I Am is about.
Last weekend, I was invited to talk about my book in Washington, DC, by the Polish American Arts Association (PAAA).
Like every writer I know, I love talking about my writing, and when the PAAA invited me, I immediately accepted.
For about an hour, I read columns about my mother’s experiences as a slave laborer in Nazi Germany, my father’s 4 years in Buchenwald Concentration Camp, how my parents met just before liberation, and our coming to America. I felt that these columns would capture the grief and terror of being prisoners of the Germans and the joy and sense of redemption coming to America finally gave my parents.
Reading my work to an audience is always important to me, but what’s just as important is probably the discussion that takes place after the reading.
What I learned the first time I read about my parents’ experiences to a Polish-American audience 25 years ago is that many Poles suffered under the Germans. A lot of the people in that audience and the following audiences also had parents like mine who were taken as teenagers and young people to Germany and made to suffer hardships and brutality for years.
What I also learned that first time is something that surprised me so much and continues to surprise me.
Unlike my parents, the parents of most of the people listening to me reading my writing about the war never spoke to their children about the war. Therefore, one of the central questions I hear from the people in the audience is “Why didn’t our parents tell us about the war?”
The first time I heard this question 25 years ago, I was surprised. I didn’t know how to respond. My father started telling me about his experiences in the war when I was six. I assumed every child of every parent who had survived the war would have heard about the war from them, would have heard about the torture and whippings and rapes and killings.
Hearing the question, I didn’t know how to respond. I stood at the podium for a long moment trying to think of an answer. Finally, I looked at the audience, and I saw an older woman raise her hand and stand up.
She smiled and said with a Polish accent, “I can answer this question.”
She told us about how she was 14 and living in eastern Poland in 1940 when the Russians came to her village, and they shipped her and her family to a penal colony in Siberia. She said that she saw terrible things there. Of the 1.7 million Poles taken to Siberia, only a third survived. She also said that she never told her children anything about what had happened to her and her mother and her father and her brother and sister.
After telling us this, she said, “You want to know why I never told them? I’ll tell you why. I didn’t want to hurt them. I truly appreciate your telling your stories about your parents and the war, Mr. Guzlowski, and I can see the pain that you still feel, the way your parents’ stories have stayed with you, haunted you, shaped you. I didn’t want to hurt my children. Yes, the stories you tell about your parents are important, necessary. They must be told, but I could not tell those stories. I didn’t have the courage.”
She didn’t have the courage?
I’m not sure I believe that. I think it takes courage to tell these stories about the terrible things that happened, but I also think it takes courage not to tell them.
My father who told me so many of these stories about the war had the first kind of courage. My mother – who didn’t once tell me a story about the war until I was in my late fifties – had the other kind of courage, the courage to bury those terrible memories in her heart so they would only hurt her.
I believe we need both kinds of courage.
John Guzlowski
amerykański pisarz i poeta polskiego pochodzenia. Publikował w wielu pismach literackich, zarówno w USA, jak i za granicą, m.in. w „Writer’s Almanac”, „Akcent”, „Ontario Review” i „North American Review”. Jego wiersze i eseje opisujące przeżycia jego rodziców – robotników przymusowych w nazistowskich Niemczech oraz uchodźców wojennych, którzy emigrowali do Chicago – ukazały się we wspomnieniowym tomie pt. „Echoes of Tattered Tongues”. W 2017 roku książka ta zdobyła nagrodę poetycką im. Benjamina Franklina oraz nagrodę literacką Erica Hoffera za najbardziej prowokującą do myślenia książkę roku. Jest również autorem serii powieści kryminalnych o Hanku i Marvinie, których akcja toczy się w Chicago oraz powieści wojennej pt. „Retreat— A Love Story”. John Guzlowski jest emerytowanym profesorem Eastern Illinois University.
-
John Guzlowski's writing has been featured in Garrison Keillor’s Writer’s Almanac, Akcent, Ontario Review, North American Review, and other journals here and abroad. His poems and personal essays about his Polish parents’ experiences as slave laborers in Nazi Germany and refugees in Chicago appear in his memoir Echoes of Tattered Tongues. Echoes received the 2017 Benjamin Franklin Poetry Award and the Eric Hoffer Foundation's Montaigne Award for most thought-provoking book of the year. He is also the author of two Hank Purcell mysteries and the war novel Road of Bones. Guzlowski is a Professor Emeritus at Eastern Illinois University.
Zdjęcia: Carla Tomaszewski, Robert Milevski