Świątek po raz ostatni w oficjalnym meczu WTA wystąpiła 5 września, kiedy przegrała z Amerykanką Jessicą Pegulą w ćwierćfinale wielkoszlemowego US Open. Później wycofywała się z kolejnych imprez, zakończyła współpracę z trenerem Tomaszem Wiktorowskim, a 17 października poinformowała, że jej nowym szkoleniowcem został Belg Wim Fissette.
Utrata punktów za nieobecność w imprezie WTA 1000 w Pekinie, gdzie triumfowała rok temu, a także w innych turniejach spowodowała, że Polka była już pewna, że nie utrzyma pozycji liderki, gdy 28 października z jej konta zostanie odjęte 1500 punktów za ubiegłoroczny triumf w WTA Finals. W poniedziałek okazało się jednak, że spadła na drugie miejsce o tydzień wcześniej, ponieważ odjęto jej 120 punktów, a Sabalence tylko 10.
Na stronie WTA nie ma oficjalnego komunikatu, wyjaśniającego przyczyny tej decyzji. Można przypuszczać, że tenisistkom odjęto punkty za niewystarczającą liczbę rozegranych turniejów rangi WTA 500.
Obecnie Białorusinka wyprzedza raszyniankę o 41 punktów.
Fręch utrzymała 24. miejsce, a Magda Linette 40.
W czołówce notowania doszło do jednej zmiany. Z 11. na dziewiątą pozycję awansowała Rosjanka Daria Kasatkina, która wygrała turniej WTA 500 w Ningbo.
Znany jest już osiem zawodniczek, które zakwalifikowały się do WTA Finals. Oprócz Świątek i Sabalenki, które jako pierwsze zapewniły sobie miejsce w tej imprezie, zagrają w niej również Amerykanki Coco Gauff i Jessica Pegula, Kazaszka Jelena Rybakina, Włoszka Jasmine Paolini, Chinka Qinwen Zheng oraz triumfatorka Wimbledonu Czeszka Barbora Krejcikova. Tegoroczny turniej WTA Finals zacznie się 1 listopada w Rijadzie.