Defib (skrót od "defibrylator" - urządzenie medyczne do przeprowadzania reanimacji) mieszkał w bazie, odkąd został znaleziony na ulicy przez pracowników pogotowia.
Za próbą "eksmisji" kota stało nowe kierownictwo bazy pogotowia London Ambulance Service w dzielnicy Walthamstow. Ratownicy medyczni postanowili jednak ratować zwierzaka za pomocą nacisku opinii publicznej. Ich internetowa petycja o zezwolenie Defibowi na dalsze mieszkanie w bazie zebrała ponad 62 tys. podpisów. Parlamentarzystka z lokalnego okręgu wyborczego zwróciła się do ministra zdrowia o interwencję w sprawie kota, któremu - jak alarmowała - zagraża "eksmisja bez orzekania o winie". Posłanka argumentowała, że Defib "od 16 lat mieszka szczęśliwie w bazie i pomaga personelowi radzić sobie ze stresującą pracą".
W czwartek autorzy petycji ogłosili, że kierownictwo bazy podjęło decyzję o pozostawieniu Defiba na miejscu. Daniel Elkeles, dyrektor naczelny London Ambulance Service, potwierdził to w mediach społecznościowych. "Wysłuchałem opinii publicznej i wielu naszych pracowników. Defib może pozostać w Walthamstow Ambulance Station. Jest bardzo lubiany przez personel i najwyraźniej podbił serce opinii publicznej" - napisał.
W aktualizacji na stronie internetowej petycji pojawił się wpis z podziękowaniem za pomoc, pod którym podpisany został sam Defib. "Dzięki waszej pomocy, miłości i życzliwości mogę zostać w moim ukochanym domu ze wspaniałymi przyjaciółmi. Dzięki wam głos małego kota zabrzmiał tak donośnie. Nie potrafię wyrazić, jak bardzo jestem wdzięczny. Całuski dla wszystkich" - "napisał" kot (albo któryś z jego przyjaciół).(PAP)