W środę, 15 maja mija dokładnie rok od zaprzysiężenia Brandona Johnsona na 57 burmistrza Chicago. Wybrane media, którym Johnson udzielił wywiadu z tej okazji, pokusiły się o podsumowanie pierwszego roku jego urzędowania i wstępne rozliczenie z obietnic wyborczych.
Budowa „lepszego, silniejszego i bezpieczniejszego Chicago” to często i konsekwentnie powtarzany przez Johnsona slogan jeszcze z czasów kampanii wyborczej. Jednak rok od objęcia urzędu burmistrza jego administracja zmaga się z kryzysem migracyjnym, wciąż wysoką przestępczością, w tym w środkach komunikacji miejskiej CTA, i napiętymi relacjami z władzami stanu w Springfield.
Wśród osiągnięć, którymi chwali się Johnson, jest stopniowe podniesienie minimalnej płacy dla pracowników otrzymujących napiwki, zapewnienie środków na ponowne otwarcie klinik zdrowia psychicznego i wprowadzenie płatnego urlopu dla wszystkich pracowników w Chicago. Zgodnie z obietnicą burmistrz ponownie otworzył również miejski Departament ds. Środowiska (Department of Environment).
Realizując swój progresywny plan burmistrz często napotykał też trudności. Wśród nich – porażka w referendum inicjatywy Bring Chicago Home, która miała pomóc w rozwiązaniu problemu bezdomności, nasilający się kryzys migracyjny, który pochłania setki milionów dolarów z miejskiej kasy, brak transparentności w kontaktach z mediami oraz napięcia z gubernatorem JB Pritzkerem – w ostatnim czasie na tle budowy nowego stadionu Bearsów w Chicago oraz funduszy na szkolnictwo, które zadowolą związek zawodowy chicagowskich nauczycieli, CTU.
(jm)