Borussia Dortmund awansowała do finału piłkarskiej Ligi Mistrzów. W rewanżowym meczu pokonała na wyjeździe Paris Saint-Germain 1:0 (0:0). Pierwsze spotkanie niemiecka drużyna również wygrała 1:0. Drugiego finalistę wyłoni środowy mecz Real Madryt - Bayern. W Monachium było 2:2.
Borussia Dortmund po raz trzeci wystąpi w finale Ligi Mistrzów. W 1997 roku triumfowała, natomiast w 2013 - mając w podstawowym składzie Roberta Lewandowskiego, Łukasza Piszczka i Jakuba Błaszczykowskiego - uległa na Wembley Bayernowi Monachium 1:2.
Paryżanie nigdy jeszcze nie sięgnęli po to trofeum.
Przed półfinałową rywalizacją z PSG piłkarze z Dortmundu nie byli faworytami. W tabeli Bundesligi zajmują dopiero piąte miejsce, ale już w pierwszym meczu pokazali siłę, zwyciężając u siebie 1:0. Szczególnie zaimponowali w pierwszej połowie, po której zasłużenie prowadzili.
Paryżanie nie dość, że wówczas przegrali, to stracili czołowego obrońcę Lucasa Hernandeza. Piłkarz reprezentacji Francji zerwał więzadło krzyżowe (przy bramkowej akcji dla gospodarzy) i musi pauzować wiele miesięcy. Nie zagra m.in. w mistrzostwach Europy, gdzie "Trójkolorowi" są grupowymi rywalami Polaków.
Przed wtorkowym rewanżem nastroje w PSG były więc stonowane, ale zespół Luisa Enrique mógł pocieszać się, że w ćwierćfinale wyszedł już z trudnej sytuacji - przegrał u siebie z Barceloną 2:3, a w rewanżu pokonał drużynę Roberta Lewandowskiego aż 4:1.
Poza tym paryżanie, pewni obrony tytułu mistrzów Francji, rywalizowali już z BVB w fazie grupowej obecnej edycji LM i zwyciężyli u siebie we wrześniu 2:0.
We wtorkowym spotkaniu nie zdołali jednak znaleźć sposobu na defensywę BVB.
Już pierwsza połowa była dla nich ostrzeżeniem. Wprawdzie oddali kilka strzałów, ale to Borussia była bliżej zdobycia bramki - w 35. minucie po kontrataku gości uderzenie Karima Adeyemiego obronił Gianluigi Donnarumma.
"Zegar coraz bardziej tyka na korzyść BVB" - napisano przed drugą połową na stronie UEFA.
Od razu po przerwie mistrzowie Francji ruszyli do zdecydowanych ataków i w 47. minucie byli bardzo blisko objęcia prowadzenia, ale Warren Zaire-Emery trafił w słupek.
Trzy minuty później w sektorach kibiców gospodarzy zrobiło się cicho... Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Juliana Brandta bramkę dla gości po uderzeniu głową zdobył doświadczony obrońca Mats Hummels.
Jak poinformowała UEFA, Hummels w wieku dokładnie 35 lat i 143 dni stał się trzecim najstarszym strzelcem gola w półfinale Ligi Mistrzów, ustępując jedynie Walijczykowi Ryanowi Giggsowi (37 lat i 148 dni) oraz Bośniakowi Edinowi Dzeko (37 lat i 54 dni).
W tym momencie paryżanie potrzebowali dwóch goli do doprowadzenia do dogrywki, ale ostatecznie nie zdołali strzelić żadnego, choć mieli kilka okazji. M.in. znów trafili w słupek, a także w porzeczkę. W końcówce ich napór był ogromny, lecz bez efektu.
Drugi finalista zostanie wyłoniony w środę, gdy na Santiago Bernabeu w Madrycie Real podejmie Bayern. W Monachium było 2:2, a lepsze wrażenie sprawiali gospodarze.
"Bayern i Real to podobne kluby, mają wspaniałą historię i wiele sukcesów. Musimy szanować naszych przeciwników, zagrali lepiej od nas w pierwszym meczu" – przyznał dzień przed rewanżem trener "Królewskich" Carlo Ancelotti.
Real już zapewnił sobie mistrzostwo Hiszpanii, natomiast Bayern w Bundeslidze walczy jedynie o drugie miejsce - tytuł zdobędzie w tym sezonie Bayer Leverkusen.
Spotkanie w Madrycie poprowadzi Szymon Marciniak.
Finał Ligi Mistrzów zaplanowano na 1 czerwca na Wembley w Londynie.
(PAP)