Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 24 listopada 2024 12:49
Reklama KD Market

Złote dziecko

Złote dziecko
(fot. Adobe Stock)

Wietnamscy imigranci Bich i Hann Pan wychowali swoje dzieci – córkę i syna – w przekonaniu, że najważniejsze w życiu jest zdobycie dobrego wykształcenia. Jennifer i Felix nie prowadzili więc życia typowego dla innych kanadyjskich nastolatków. Nie chodzili na imprezy, randki ani nawet ze znajomymi do kina. Ich dni wypełniała nauka – w szkole i w czasie licznych zajęć pozalekcyjnych...

W sieci kłamstw

Jennifer od przedszkola uczęszczała na treningi łyżwiarstwa figurowego, sztuk walki i pływania. Była muzykalna, zaczęła więc uczyć się gry na pianinie. W ich domu na honorowym miejscu stały gabloty z licznymi trofeami zdobytymi przez córkę. Bich i Hann byli z niej niezwykle dumni i drobiazgowo zaplanowali jej przyszłość. Ojciec chciał, żeby studiowała farmację, uważając, że zawód ten zapewni jej odpowiednią pozycję społeczną i finansową. Matka z kolei marzyła, by została łyżwiarką figurową lub wybitną pianistką.

Codziennie odbierali ją ze szkoły i zawozili na dodatkowe zajęcia. Jen nie spotykała się poza szkołą z przyjaciółmi, bowiem rodzice uważali, że to odwróci jej uwagę od nauki. Zasady te obowiązywały ją nawet po ukończeniu szkoły średniej. Według jej przyjaciół, w wieku 22 lat nigdy nie była w klubie, na imprezie u znajomych, nie przesiadywała z nimi w kawiarniach jak jej rówieśnicy, a każde wakacje musiała spędzać z rodziną.

Presja była ogromna – Jennifer rosła w ciągłym lęku, obawiając się, że nie sprosta oczekiwaniom rodziców. Oboje chcieli „złotego dziecka”, dziecka-trofeum. Kogoś, kim mogliby się chwalić i kto potwierdzałby, że ich ciężkie życie biednych imigrantów, pracujących jako robotnicy w fabryce części samochodowych, miało sens. Posłali więc córkę do szkoły o rok wcześniej, do prywatnej placówki. W szkole podstawowej szło jej dobrze, była chętna do nauki i zdolna, choć nie zdolniejsza niż inni uczniowie.

Problemy zaczęły się w szkole średniej. Jej wyniki w nauce były zdecydowanie słabsze niż oczekiwali rodzice, więc Jen zaczęła podrabiać karty z ocenami, kłamiąc, że otrzymuje same najwyższe noty. Kiedy była w ostatniej klasie, przyjęto ją wprawdzie na Uniwersytet Ryerson w Toronto, ale Jen oblała egzamin z matematyki i nie była w stanie ukończyć szkoły średniej we właściwym terminie. Uniwersytet wycofał swoją ofertę, jednak Jen była zbyt wystraszona, by przyznać się o tym rodzicom. Powiedziała im, że będzie studiowała najpierw przedmioty ogólne na Uniwersytecie Ryerson a potem zamierza przenieść się na farmację na prestiżowy University of Toronto.

Bich i Hann byli zachwyceni ambitnymi planami córki a ta coraz bardziej brnęła w kłamstwa. Kupiła używane podręczniki i przybory szkolne. Sfałszowała dokumenty stwierdzające, że otrzymała pożyczkę studencką oraz że wygrała stypendium w wysokości 3000 dolarów. Fałszowała swoje karty z ocenami. Codziennie pakowała torbę z książkami i udawała, że jedzie na uczelnię.

W rzeczywistości przesiadywała w kawiarniach, udzielała lekcji gry na pianinie i pracowała w restauracji. Matce i ojcu powiedziała, że w tygodniu mieszka u przyjaciółki, aby być bliżej szkoły. W rzeczywistości jednak mieszkała z Danielem Chi-Kwong Wong, swoim chłopakiem z liceum. Wong był lokalnym dilerem marihuany, a rodzice zakazali Jen spotykać się z nim jeszcze w szkole średniej.

Morderczy plan

Po dwóch latach Jennifer oświadczyła, że zgodnie z planem przenosi się na wymarzoną przez ojca farmację. Jej rodzice nadal nie mieli pojęcia, że ich okłamuje. Dopiero po rzekomym ukończeniu przez nią uniwersytetu nabrali podejrzeń. Jennifer miała skończyć przecież prestiżowe studia a jednak nie mogła znaleźć pracy. W końcu, jak im powiedziała, została zatrudniona w laboratorium szpitala dziecięcego, gdzie wcześniej rzekomo pracowała jako wolontariuszka. Jednak Bich i Hann wydawało się podejrzane, że nie miała uniformu ani plakietki z imieniem. Postanowili więc śledzić córkę. Ku ich zdumieniu okazało się, że Jen zamiast w szpitalu pracuje w kawiarni.

Rodzice byli wściekli. Hann chciał wyrzucić córkę z domu, jednak Bich przebłagała go, aby pozwolił jej zostać. Ceną za to było nałożenie na dorosłą już Jen kolejnych ograniczeń – zabrano jej telefon, komputer i zakazano widywania się z Danielem. Rodzice chcieli też wymóc na niej kontynuowanie nauki. Jen nie była w stanie dłużej żyć pod tak ogromną presją. Nie odeszła jednak z domu, ale zaczęła planować morderstwo rodziców. W spisek wciągnęła Daniela i przy jego pośrednictwie zatrudniła trzech zabójców.

W nocy 8 listopada 2010 roku policję zaalarmował telefon od młodej kobiety, która miała zostać zaatakowana we własnym domu przez trzech uzbrojonych, zamaskowanych napastników. Kobieta twierdziła, że była u siebie w sypialni, kiedy usłyszała strzały. Wybiegła z pokoju i zobaczyła matkę leżącą w kałuży krwi i jednego z morderców, krzyczącego do ojca, że kogoś okłamał. Mężczyzna na jej oczach strzelił do Hanna a następnie uciekł razem ze swoimi wspólnikami. Matka Jen zmarła na miejscu, jednak – ku zaskoczeniu wszystkich – Hann przeżył postrzał w oko i w krytycznym stanie trafił do szpitala.

Choć Jennifer utrzymywała, że jest ofiarą, policja szybko nabrała podejrzeń w stosunku do młodej kobiety. Nagranie z kamery monitoringu nie pozostawiało wątpliwości – napastnicy nie musieli włamywać się do domu, bowiem drzwi najwyraźniej były otwarte. Narzucało się też pytanie: dlaczego mordercy mieliby pozostawiać na miejscu zbrodni żyjącego świadka, który mógłby ich rozpoznać? To wszystko nie pasowało do opowieści Jennifer Pan.

Jednak prawdziwą sensacją były zeznania jej ojca, który po wybudzeniu ze śpiączki ujawnił, że córka najwyraźniej znała sprawców napadu, „nawiązując z jednym z nich przyjacielską pogawędkę”. Wobec tych zeznań Jennifer nie mogła dłużej wypierać się swojego udziału w zbrodni. Została skazana na dożywocie bez możliwości zwolnienia warunkowego w ciągu pierwszych 25 lat odbywania kary.

Maggie Sawicka

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama